Ślimaczyła się modernizacja kolei, zarówno związana z infrastrukturą, jak i zakupami nowego taboru. Inwestycje drogowe i kolejne terminy oddawania odcinków autostrad zostały wyśmiane na wszelkie możliwe sposoby. Nie zdążyliśmy nawet zgodnie z harmonogramem postawić stadionów przed Euro 2012 – a były to przecież projekty z punktu widzenia kraju bardzo prestiżowe.

Okazuje się jednak, że są inwestycje, które będziemy realizować znacznie wyprzedzając harmonogram. Jak dowiedziała się „Rz", już w pierwszych miesiącach przyszłego roku, a nie – jak planowano wcześniej – dopiero za kilka lat, Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosi wart 4 miliardy złotych przetarg na zakup kilkudziesięciu szturmowych śmigłowców. Jeszcze w tym roku MON wybierze zaś dostawcę 70 helikopterów wielozadaniowych (wartość tego przetargu szacowana jest aż na 8 mld zł).

Śmigłowcowe przyspieszenie związane jest oczywiście z konfliktem na wschodzie Ukrainy, ale będzie miało ogromne znaczenie dla całego polskiego przemysłu obronnego. Tego typu decyzje na całym świecie mają podłoże polityczne, i w tym przypadku będzie podobnie. Nie można jednak zapominać, że dostawca (lub dostawcy) maszyn wartych kilkanaście miliardów będą zobowiązani do inwestycji w rodzimą zbrojeniówkę, zatrudniania ludzi, rozwijania w Polsce nowych technologii; te kryteria wyboru zwycięzcy przetargów powinny mieć decydujące znaczenie.

Polska branża zbrojeniowa od lat – poza nielicznymi, głównie prywatnymi wyjątkami – znajduje się w głębokiej zapaści. Brakuje technologii, nowatorskich rozwiązań jest jak na lekarstwo. I chociaż na szczęście nie wszystkie podejmowane przez rodzime firmy nowe przedsięwzięcia kończą żywot w sposób podobny do „gawrona" (budowanej ponad dekadę korwety nigdy nie ukończono, choć pochłonęła niemal pół miliarda złotych), rzadko okazują się sukcesami. Realną szansą na jakościową zmianę w branży dają technologie, które polscy inżynierowie mogliby rozwijać pod auspicjami zachodnich koncernów. I właśnie to, nie tylko bieżąca polityka, powinno decydować o wyborze dostawców sprzętu. Tym bardziej, że śmigłowce to dopiero przygrywka do wielkich zakupów w polskiej armii – do 2022 roku mamy przecież wydać na obronność niemal 140 mld złotych...