Rz: Jak się lata, konkurując z Ryanairem w Polsce?
Tomasz Balcerzak:
Rejsy przewoźnika Ryanair nie do końca są dla nas konkurencyjne. Irlandczycy latają w środku dnia, my mamy rozkład poranny i wieczorny. Nie odczuliśmy też spadku sprzedaży na tych trasach, na których latamy razem. Mam nawet takie wrażenie, że wzrost oferowania może pobudzić rynek, bo niektórzy pasażerowie, widząc promocyjne ceny irlandzkiej linii, skorzystają z ich lotu w jedną stronę, ale już wrócą z nami. Będą to zatem dodatkowo sprzedane bilety przez Eurolot.
Jak więc w tej sytuacji wygląda biznes Eurolotu?
Mamy w tej chwili trzy rodzaje działalności: pierwszy to rejsy z kodem rezerwacyjnym K2, czyli własne Eurolotu. Drugi to wynajmowanie samolotów z załogami – naszym największym klientem jest LOT, któremu wynajmujemy pięć z naszych 11 samolotów. Trzeci to loty czarterowe. Chcemy w ten sposób zwiększyć wykorzystywanie naszych maszyn. Zaczynamy też współpracę z biurami podróży. Ruszyły wakacyjne rejsy z Warszawy do Chorwacji, a wkrótce polecimy z Krakowa do Heringsdorfu. To dla nas wygodna forma, bo w większości przypadków o wypełnienie maszyn troszczą się biura podróży, a nie my. Przymierzamy się zresztą do stworzenia działu czarterowego i podstawienia samolotu przeznaczonego tylko na czartery. Rozmawiamy już z firmą leasingową o wynajęciu samolotu 180-miejscowego, aby móc wykonywać rejsy na typowych trasach wakacyjnych: do Egiptu, Turcji, Tunezji, Grecji, Hiszpanii czy na Wyspy Kanaryjskie.