Relacje rządu ze związkami premier łaskaw był nazwać symbiozą. Propozycje ratowania górnictwa mają jeden wspólny mianownik – chodzi o przepompowanie pieniędzy publicznych, podatników lub firm, do górnictwa.
Pierwszy pomysł to połączenie deficytowego górnictwa, przede wszystkim Kompanii Węglowej, z dochodową energetyką. To oznacza wyższe ceny energii dla odbiorców i/lub obniżenie dochodów budżetu od firm energetycznych. Tu mamy też tak piękne cytaty z premiera jak ten o energetyce: „opłacalność tak, pogoń za zyskiem – nie".
Drugi pomysł pojawiający się u różnych polityków to ulgi podatkowe dla górnictwa węglowego, na przykład niższy VAT, mniejsze podatki i opłaty lokalne i środowiskowe, odroczenie spłat długu wobec ZUS i inne.
Kolejny - embargo na import węgla, cła na węgiel z importu, likwidacja importu z Rosji za pomocą sztucznych norm jakościowych, wyeliminowanie „nieuczciwego" importu, czy „dwuznacznych operacji na węglu importowanym". Ograniczenia powinny także dotyczyć importu energii elektrycznej. Alternatywnie pojawia się propozycja „zobligowania zakładów energetycznych do kupna polskiego węgla". „Warty zbadania" jest pomysł ograniczenia liczby pośredników w handlu węglem i powołania państwowych składów węgla.
Górnictwo węglowe jest największym polskim białym słoniem. Biały słoń, to inwestycja, firma lub część gospodarki, która jest nieefektywna, ale którą mimo to się buduje lub podtrzymuje przy życiu. Określenie pochodzi podobno z Tajlandii, gdzie władcy dawali słonie - albinosy jako prezent gościom, których nie lubią, ponieważ religia zabraniała wykorzystywania słoni do pracy, więc były kosztowne w utrzymaniu a nieproduktywne.