Taras: Realny socjalizm nie trafił na śmietnik

Za największy swój sukces uważam przekonanie inwestorów w Warszawie ?i Londynie, że górnictwo ?jest interesem, który się opłaca i można na nim zarobić - mówi Mirosław Taras.

Publikacja: 16.05.2014 04:16

Taras: Realny socjalizm nie trafił na śmietnik

Foto: materiały prasowe

Rz: Kim był pan w czerwcu 1989 roku, gdzie pana zastały wybory?

Mirosław Taras:

Kierownikiem wydziału w ścianie G-1 na polu Bogdanka, górnikiem pracującym na dole. Mam wrażenie, że 4 czerwca 1989 funkcjonuje już w nas jako element świadomości zbiorowej i w moim przypadku ta data wyparła osobiste wspomnienie tamtego dnia.

Poczuł pan, że kończy się epoka, że tzw. realnego socjalizmu już nie ma?

Ja do dzisiaj – niestety – czuję, że realny socjalizm nie odszedł na śmietnik historii. Tam gdzie dziś mamy obszary biedy w Polsce, wciąż dominuje w ludziach myślenie kategoriami realsocjalizmu; „należy mi się, mamy jednakowe brzuchy" itd. To można jakoś usprawiedliwić poczuciem wykluczenia z efektów zmian, które się u nas dokonały. Nie mogę jednak zgodzić się na mentalność homo sovieticus w realnej, współczesnej gospodarce i w podmiotach gospodarczych, które muszą stawiać czoła regułom wolnego rynku.

Ale pamiętam entuzjazm i nadzieje, które wspólnie z górnikami wówczas przeżywaliśmy. Wszyscy liczyliśmy, że nareszcie zmierza-my do normalności. Normalnej, godnej pracy i płacy.  To były nadzieje młodych, wykształconych i już trochę obytych ludzi, że nadchodzi czas, kiedy będziemy beneficjentami wolnego rynku, który się u nas pojawi. Ja, ponieważ miałem już doświadczenia pracy na Zachodzie, wiedziałem, że to dopiero początek długiego procesu, który do tej normalności, rynku i dobrobytu będzie nas prowadził. Bałem się, że ten proces mogą zakłócić ekstremalne zachowania i wciąż obecna w Polsce militarna obecność ZSRR.

Potem jako pierwszy w kraju wprowadził pan kopalnię na giełdę. To pana największy sukces?

Rzeczywiście miałem możliwość wprowadzenia na parkiet GPW pierwszej w Polsce kopalni węgla kamiennego – LW Bogdanka SA, a następnie prywatyzacji tej spółki poprzez giełdę. Ale to była wisienka na torcie, wieńcząca proces układania firmy i dostosowywania jej do oczekiwań i wymagań rynków kapitałowych. Za największy swój sukces uważam przekona-nie inwestorów w Warszawie i Londynie, że górnictwo w naszym kraju jest interesem, który się opłaca i można na nim zarobić. Nie chcieli wierzyć. Górnictwo widzieli poprzez dym palonych opon w stolicy i grad śrub lecący w okna podczas tzw. manifestacji. Cierpliwie przedstawiałem prezencje celów inwestycyjnych, na które potrzebujemy pieniędzy i efekty, jakie one przyniosą – podwojenie wydobycia, dwukrotny wzrost udziałów Bogdanki w rynku węgla energetycznego w Polsce oraz obniżka kosztów jednostkowych do konkurencyjnego poziomu. W 2009 roku nasze IPO zostało uznane za drugie co do wielkości na rynkach finansowych w Europie. Londyńskie City tak bardzo polubiło Bogdankę, że rok później chciało sfinansować próbę wrogiego przejęcia spółki przez czeski NWR. Udało mi się ją obronić.

Jakie są największe osiągnięcia Polski i polskiej gospodarki w 25-leciu? Jakie największe porażki?

Członkostwo w Unii Europejskiej, a więc swobodny przepływ ludzi, myśli, idei, doświadczeń, dóbr oraz konkurencji na wolnym wspólnym rynku, co zmusza nas do zwiększenia efektywności gospodarczej.

Porażką są obszary biedy i wykluczenia społecznego oraz odczuwalne przez ludzi obawy degradacji społecznej związanej z kryzysem gospodarczym w Europie, który wciąż trwa.

Najbardziej dotkliwą porażką jest to, że nie potrafiliśmy stworzyć systemu gwarancji wejścia w życie zawodowe młodego pokolenia. To bomba zegarowa, która tyka – nie tylko w Polsce – coraz głośniej.

To dziś największe wyzwanie dla naszego kraju?

Moim zdaniem musimy natychmiast i gruntownie zmienić system edukacji. Ten, który mamy, powoduje, że młodzież kształcona w jego reżimach jest pozbawiona samodzielności myślenia, kreatywnego podejścia do zagadnień, które przychodzi im rozwiązywać życiowo i zawodowo.  W efekcie jesteśmy jakościowo słabym społeczeństwem. Dlatego nie jesteśmy na razie w stanie sprostać wyzwaniom, przed którymi stoimy dzisiaj, i tym, które pojawią się w ciągu kilkunastu czy 20 lat. A mam wrażenie, że będzie się działo...

Jak pan ocenia nasze 25-lecie?

Bardzo duży sukces. Te 25 lat otworzyło nam szerszy horyzont w patrzeniu w przyszłość.

—rozmawiała Barbara Oksińska

Mirosław Taras

od lat związany jest z górnictwem. W 1980 r. ukończył krakowską Akademię Górniczo - Hutniczą i rozpoczął pracę w lubelskiej kopalni Bogdanka. Piastował tam różne stanowiska, był m.in. rzecznikiem. W 2008 r. został prezesem tej jedynej nieśląskiej kopalni węgla w Polsce. Później szefował Lubelskiemu Przedsiębiorstwu Energetyki Cieplnej. Od niedawna stoi na czele zarządu Kompanii Węglowej. Jego pasją są motocykle. Na zdjęciu sprzed 25 lat na tle katedry w Ulm (Niemcy).

Rz: Kim był pan w czerwcu 1989 roku, gdzie pana zastały wybory?

Mirosław Taras:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację