Poczta zamierza konkurować z najlepszymi w Europie

Rozmawiamy z resortami skarbu oraz administracji i cyfryzacji o upublicznieniu części istniejących akcji Poczty Polskiej i nowej emisji. Na giełdzie spółka mogłaby zadebiutować już za dwa lata – mówi Jerzy Jóźkowiak, szef Poczty Polskiej.

Publikacja: 22.05.2014 04:59

Poczta zamierza konkurować z najlepszymi w Europie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Doszliście już do siebie po przegranym z Polską Grupą Pocztową przetargu na obsługę sądów i prokuratur?

W biznesie nie ma miejsca na rozpamiętywanie takich rzeczy. Po utracie kontraktu, którego wartość w ciągu dwóch lat wynosiła 590 mln zł, musieliśmy ponownie przeanalizować plan finansowo-rzeczowy na najbliższe lata. Doszliśmy do wniosku, że konieczne jest przyspieszenie restrukturyzacji firmy. Z jednej strony musimy generować dodatkowe przychody, które uzupełnią powstałą lukę, a z drugiej – mocniej ciąć koszty.

Jak chcecie zdobyć dodatkowe pieniądze?

Skupiamy się przede wszystkim na obszarach KEP (branża kurierska i przesyłek ekspresowych) oraz e-commerce (handel internetowy), a także projektach związanych z digitalizacją i internetem. To potencjalnie największe źródła naszych przyszłych dochodów. Z pewnością nie pojawią się one jednak w ciągu dwóch–trzech miesięcy. Potrzebujemy czasu.

Będą więc zwolnienia?

Pochyliliśmy się nad kwestiami związanymi z redukcją zatrudnienia. Od początku roku wdrożyliśmy program dobrowolnych odejść. To jest już trzeci rok realizacji takich programów. Od stycznia zredukowaliśmy zatrudnienie o 4,5 tys. osób. Musimy ograniczać koszty, m.in. najmu czy zużycia energii. Musimy się też zastanowić, co możemy jeszcze zrobić inaczej lub lepiej, by uzyskać dodatkowy przychód, zyskać nowych klientów, którzy zapełnią samochody i paczki. Tylko dzięki temu prawdopodobieństwo utraty pracy zmaleje.

Widać jakieś pierwsze efekty?

Program zasypywania dziury w dochodach zakłada, że wynik będzie dodatni, choć mniejszy niż pierwotnie planowany. Weryfikacją będzie jednak drugie półrocze tego roku. Trzeba pamiętać, że na mocy ustawy jesteśmy tzw. operatorem wyznaczonym. Mamy obowiązek utrzymywania określonej liczby placówek i ludzi, którzy pięć razy dziennie będą nosić korespondencję.

Operatorem wyznaczonym będziecie do końca 2015 roku. Potem nie musicie wykonywać tych usług.

Mamy ponad 7 tys. placówek i 26 tys. listonoszy. Jako największy pracodawca w Polsce w sumie zatrudniamy ponad 83 tys. osób. Załóżmy, że Poczta Polska nie będzie operatorem wyznaczonym. Co jednak wówczas z naszą infrastrukturą i całą rzeszą pracowników, którzy są tu tylko po to, by obsługiwać ludność właśnie w ramach funkcji operatora wyznaczonego? Oczywiście mógłbym powiedzieć, że teraz zmniejszamy firmę do poziomu 20 proc. i zwalniamy 56 tys. osób. Ciekawe jednak, czy ze społecznego punktu widzenia wszyscy będą zadowoleni?

Nie obawiacie się, że konkurenci będą wam odbierać kolejne intratne przetargi dla administracji publicznej?

Widoczną tendencją na rynku jest powrót do Poczty Polskiej klientów, którzy wcześniej zdecydowali się na współpracę z innymi operatorami. W ciągu roku, od stycznia 2013 r., wróciło do nas ponad 100 takich klientów. Wśród nich największe na polskim rynku firmy branży bankowej, ubezpieczeniowej oraz energetycznej, a także międzynarodowe korporacje i instytucje publiczne. W I kw. 2014 r. Poczta wygrała łącznie ponad 350 przetargów na sumę ok. 150 mln zł., co daje rok do roku wzrost o ponad 15 proc.  Udało się to, choć w naszej strukturze kosztów 70 proc. stanowią koszty osobowe. Tu wszyscy pracują na umowę o pracę. Mój pracownik jest więc droższy niż konkurencji, gdzie nie ma etatów i związanych z nimi obciążeń. Inni operatorzy mają koszty osobowe w granicach 15 proc. Natomiast zrestrukturyzowane poczty na świecie, będące operatorem wyznaczonym, mają po 50-60 proc. kosztów osobowych. To powoduje, że warunki konkurencyjne nie są dla wszystkich jednakowe. Liczę, że to się zmieni. Trwają prace nad przepisami, które zakładają, że w przetargach na usługi na rzecz państwa preferowane będą firmy, które nie zatrudniają na tzw. umowy śmieciowe.

E-maile zastępują tradycyjne listy. Mocno to odczuwacie?

W PP w sumie mamy 6 mld zł przychodów, z czego z listów ponad 4 mld zł. Jest rzeczą oczywistą, że udział w przychodach listów papierowych maleje. Wszystkie poczty światowe notują duże spadki. U nas sięgają one 4–6 proc. rocznie.

Poczta pójdzie na giełdę?

To chyba nieuniknione. Coraz więcej poczt wybiera tę drogę. W ostatnich miesiącach na taki ruch zdecydowały się brytyjska Royal Mail oraz poczta portugalska. Teraz przymierza się do tego poczta australijska.

Myślę, że proces upublicznienia PP mógłby nastąpić już za dwa lata. Dla nas wygenerowanie dodatkowych środków na ekspansywny rozwój jest niezbędne. Chcemy być firmą, która będzie konkurowała z najlepszymi w Europie. W e-commerce są potrzebne duże inwestycje. Nasze potrzeby kapitałowe sięgają setek milionów złotych. W rozmowach z Ministerstwem Skarbu Państwa oraz Ministerstwem Administracji i Cyfryzacji proponujemy wariant, w którym część istniejących akcji idzie na giełdę, ale jest też nowa emisja akcji. Nie wiem jednak, czy ten kierunek będzie ostatecznie zaakceptowany.

O debiucie mówi się od paru lat. Kończyło się na słowach.

Poczta nie była gotowa do spełniania standardów spółek publicznych.  Przygotowania do upublicznienia to ciężka praca z punktu widzenia wiarygodnych danych finansowych, szczególnie przy firmach sieciowych, jak nasza, które mają dużo środków trwałych. Poza tym byliśmy w początkowym etapie zmian strategii. Dzisiaj możemy pokazać już pewne wyniki realizacji tych planów.

CV

Jerzy Jóźkowiak prezesem Poczty Polskiej został w marcu 2011 r. Od 2002 do 2008 r. pracował w BRE Banku, m.in. jako dyrektor ds. finansów ryzyka i operacji w pionie bankowości detalicznej. Przez pięć lat pełnił też funkcję dyrektora finansowego tej instytucji. Wcześniej pracował w Pekao i PBG. Jest absolwentem SGH.

Rz: Doszliście już do siebie po przegranym z Polską Grupą Pocztową przetargu na obsługę sądów i prokuratur?

W biznesie nie ma miejsca na rozpamiętywanie takich rzeczy. Po utracie kontraktu, którego wartość w ciągu dwóch lat wynosiła 590 mln zł, musieliśmy ponownie przeanalizować plan finansowo-rzeczowy na najbliższe lata. Doszliśmy do wniosku, że konieczne jest przyspieszenie restrukturyzacji firmy. Z jednej strony musimy generować dodatkowe przychody, które uzupełnią powstałą lukę, a z drugiej – mocniej ciąć koszty.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację