Ciągle będziemy mieli ważne rzeczy do zrobienia

Sytuacja Ukrainy pokazuje znaczenie tego, co jest sukcesem Polski: od listopada 1991 r. udaje się nam stale rozwijać gospodarczo - mówi Jan Krzysztof Bielecki.

Publikacja: 03.06.2014 06:45

Ciągle będziemy mieli ważne rzeczy do zrobienia

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Iwańczuk Andrzej Iwańczuk

Rz: Gdzie pan był w czerwcu 1989 roku?

Jan Krzysztof Bielecki:

Byłem kandydatem do parlamentu z Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Byłem w wirze wydarzeń i łączyłem to z kierowaniem dobrą firmą konsultingową Doradca.

Jakie nadzieje wywołały u pana wyniki czerwcowych wyborów? Czy czuł pan, że kończy się epoka realnego socjalizmu?

Dla mnie jako osoby z głębokiej opozycji solidarnościowej wybory z 1989 r. wydawały się obarczone dużym ryzykiem. Szliśmy do nich jako opozycja solidarnościowa, świadoma swoich ograniczeń wynikających m.in. z 35-procentowego limitu miejsc w Sejmie, o które mogliśmy walczyć. Byliśmy przekonani, że to jednorazowy układ z komunistami i naszym zadaniem jest dochowanie wierności ideom „S" i przygotowanie gruntu pod przyszłe wybory już w 100 procentach demokratyczne.

Byliście pewni, że wygraliście i że następne wybory będą w pełni demokratyczne?

Tego nie byłem pewien. Ale na wszystkich spotkaniach wyborczych mówiliśmy, że to jednorazowy układ, że następne wybory za cztery lata będą demokratyczne. Dopiero wtedy do parlamentu mieli kandydować prawdziwi politycy. A my, działacze podziemnej „S", będziemy mogli zająć się swoimi sprawami i karierą zawodową.

Jak pan ocenia 25-lecie:


a) wielki sukces


b) sukces


c) wynik taki sobie


d) porażka

A kiedy pan był już pewien, ?że nie będzie powrotu ?do socjalizmu?

Wydarzenia szły tak szybko, że i nasze przekonanie o nieuchronność zmian wzmacniało się z minuty na minutę. W tym procesie była jedna wpadka – dla nas wielki szokiem – wybór Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta. Wygrał, choć z punktu widzenia matematyki było to niemożliwe. Dopiero później okazało się, że kilka osób z OKP wstrzymało się od głosu. Ale potem powstał rząd Mazowieckiego i bardzo szybko rzuciliśmy się w wir zmian jako specjalna komisja ds. reform. Wprowadziliśmy 11 ustaw, które zmieniły pod stawy gospodarcze i ustrojowe Polski.

Nie było przełomowego momentu, takiego, w którym pan uznał, że socjalizm nie wróci?

Dla mnie zawsze było jasne, że PRL nie wróci. Było tylko ryzyko związane z tym, że mieliśmy w Sejmie 35 proc. głosów, i obawy, że „S" będzie tylko kwiatkiem do kożucha, czyli zasłoną dymną do uwiarygodnienia zmian.

Jaki był Pana osobisty wkład w ustrojowe i gospodarcze zmiany?

Dzielę to na dwa etapy. Pierwszy – etap parlamentarny. Byłem członkiem sejmowej nadzwyczajnej komisji ds. reform, później zwanych reformami Balcerowicza. Bardzo ciężka praca, pracowaliśmy nawet w Wigilię 1990 r. Byłem posłem sprawozdawcą ustawy dotyczącej jednej z kluczowych reform, czułem się współtwórcą tych zmian.

Etap drugi – od 1991 do 1993 r. wprowadzałem reformę w życie, gdy pracowałem w rządzie – najpierw własnym, a potem jako wicepremier w rządzie Suchockiej.

Wtedy podjąłem m.in. decyzję o rozwiązaniu RWPG i niewstępowaniu do RWPG bis, bo dostaliśmy taką propozycję. Podjąłem też decyzję o rozwiązaniu Układu Warszawskiego, osobiście decydowałem o tempie i dacie wyjścia wojsk radzieckich z Polski. Uznaliśmy – pierwsi na świecie – niepodległość Ukrainy. Były i inne trudne decyzje, np. zasady redukcji polskiego długu zagranicznego wobec tzw. Klubu Paryskiego.

Co pan uznaje za największe osiągnięcia polskiej gospodarki w 25-leciu?

Dla mnie największym osiągnięciem jest to, że Węgry – kraj, który wydawał się dla nas niedoścignionym wzorcem – został przez nas ostatnio przegoniony zarówno pod względem poziomu rozwoju, jak i zamożności obywateli. Sukcesem jest to, że startowaliśmy z poziomu zbliżonego do Ukrainy, a dzisiaj jesteśmy mniej więcej trzy razy od niej zamożniejsi. Oprócz wewnętrznego skoku udało się nam dokonać fundamentalnej zmiany, jeśli chodzi o zabezpieczenie suwerenności Polski i wzmocnienie naszego bezpieczeństwa. Od początku jasno deklarowaliśmy cele: przystąpienie do NATO i EWG. Udało się nam wrócić do rodziny krajów zachodnioeuropejskich z pozycji kraju, który był w strefie wpływów radzieckich, a potem jeszcze próbowano nas zrobić państwem buforowym.

Sytuacja Ukrainy pokazuje znaczenie tego, co jest sukcesem Polski: od listopada 1991 r. udaje się nam stale rozwijać gospodarczo.

A co nam się nie udało? Co jest największą porażką?

Nie mamy fundamentalnej porażki. Oczywiście, z perspektywy lat można powiedzieć, że niektóre rzeczy można było zrobić szybciej i lepiej.

A co najważniejszego jest jeszcze do zrobienia?

Cały proces transformacji to jest zarządzanie zmianą. Wymaga on stałego poprawiania, stałego modernizowania i stałego dostosowywania się m.in. do zmieniających się warunków konkurencji. My stale będziemy mieli wiele rzeczy do zrobienia. Na obecnym, wyższym stopniu rozwoju ważne jest, byśmy – umacniając swoje bezpieczeństwo – podnosili jakość transformacji poprzez podwyższanie wartości dodanej wytwarzanej w Polsce. To będzie możliwe dzięki wzrostowi jakości instytucji politycznych i ekonomicznych. Słowo „instytucja" jest tu kluczowe. Przykład Ukrainy pokazuje, jak trudno budować niepodległe państwo, gdy instytucje polityczne i ekonomiczne są słabo rozwinięte.

Dla mnie symbolem naszego sukcesu jest to, co przeczytałem ostatnio w brytyjskiej prasie. Anglicy dziwią się, że Polska jest zaraz za nimi, na trzecim miejscu w Europie pod względem jakości edukacji.

Wszystkie wywiady: ?www.rp.pl/wywiadyna25lecie

CV

Jan Krzysztof Bielecki – absolwent Uniwersytetu Gdańskiego, w latach 1973–1980 asystent na tej uczelni. Od 1980 r. ekspert ekonomiczny NSZZ „Solidarność". W stanie wojennym działacz podziemnych struktur związku. W 1989 r. jeden z założycieli Gdańskiego Towarzystwa Społeczno-Gospodarczego Kongres Liberałów. Poseł na Sejm w latach 1989–1993. W grudniu 1990 r. zostaje powołany na urząd premiera. W rządzie Hanny Suchockiej minister ds. integracji europejskiej. W latach 2003–2010 prezes zarządu Banku Pekao. Obecnie przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze.

Rz: Gdzie pan był w czerwcu 1989 roku?

Jan Krzysztof Bielecki:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację