Marek Sawicki - MSZ nie nadaje się do promocji żywności

W sprawie promocji żywności to my będziemy jednostką wiodącą, a nie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie oddamy amatorom czegoś co trzeba robić profesjonalnie. Uważam, że MSZ nie nadaje się do promocji żywności - mówi minister rolnictwa i rozwoju wsi w rozmowie z Pawłem Jabłońskim i Arturem Osieckim.

Publikacja: 07.07.2014 05:41

Marek Sawicki

Marek Sawicki

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Jakie działania po powrocie na stanowisko ministra rolnictwa uznaje pan za najważniejsze?

Marek Sawicki

: Przede wszystkim dobre opracowanie Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, co wydaje mi się mamy już za sobą, i nowoczesne, pro-produkcyjne przekierowanie pieniędzy z dopłat bezpośrednich. Kolejny element to stworzenie funduszu rekompensat za straty rynkowe. Następnie uregulowanie spraw związanych z możliwością przetwarzania produktów we własnym gospodarstwie i sprzedażą bezpośrednią, bo to cześć naszej propozycji w ramach systemu wsparcia dla małych i średnich gospodarstw. One nie muszą tylko i wyłącznie korzystać z wielkiego przetwórstwa i pośrednictwa sieci handlowych. Mogą sprzedawać same, tak jak to się dzieje w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Polska jest w sposób szczególny do tego predestynowana przez strukturę gospodarstw. Zależy mi na tym, żeby średnim i małym gospodarstwom stworzyć warunki do pozyskiwania dodatkowych przychodów z przetwarzania i sprzedaży, a nie tylko z produkcji surowca.

Coś jeszcze?

Wymieniłem najważniejsze elementy, które chce poukładać przez rok. Da się to zrobić. Piąte ważne zagadnienie to przygotowanie regulacji prawnych na ograniczenia w obrocie ziemią rolniczą po 2016 r. tak żeby miała ona charakter dobra chronionego i była dostępna przede wszystkim dla polskich rolników, a była chroniona przed odrolnianiem i sprzedażą cudzoziemcom.

Od 2004. na polską wieś napłynęło ok. 40 mld euro, w tym 30 mld euro z UE. Co się udało osiągnąć za te pieniądze?

Zmodernizowaliśmy za nie polskie rolnictwo, które z zacofanego i niekonkurencyjnego stało się jednym z nowocześniejszych w Europie. W ciągu 10 lat zwiększyliśmy produkcję rolną niemal o 100 proc. Zwiększyliśmy eksport z 4,5 mld euro w 2002 r. do 20 mld euro w 2013 r. Z kraju o niedoborze żywności, deficytowym w zakresie jej produkcji staliśmy się eksporterem netto na poziomie powyżej 6 mld euro wliczając w to przedsprzedaż przygraniczną. Dzięki tym środkom mamy najnowocześniejsze w Europie przetwórstwo rolno-spożywcze, które stało się konkurencyjne na rynkach europejskich i światowych. Mamy też sporą grupę dobrze usprzętowionych, nowoczesnych gospodarstw, które mogą podjąć otwartą konkurencję z rolnikami z Europy i świata. Tych gospodarstw jest jednak za mało. Dlatego moim celem jest, aby kolejna perspektywa unijna była bardziej ukierunkowana z jednej strony na rolników aktywnych produkcyjnie, a z drugiej na poprawę struktury gospodarstw i dokooptowanie do tej 10 proc. grupy gospodarstw o charakterze rynkowym co najmniej 30 proc. średnich i małych gospodarstw, które zechcą mieć charakter towarowy.

Chcecie by 40 proc. gospodarstw utrzymywało się z produkcji rolnej?

Jak popatrzymy na dzisiejszą strukturę rolnictwa to 10 proc. gospodarstw zapewnia 90 proc. produkcji towarowej. A chciałbym, żeby w tym torcie towarowym udziały miało co najmniej 40 proc. gospodarstw. Wtedy konkurencyjność, a także oferta dla konsumenta będą zdecydowanie bogatsze.

W okresie 2014-2020 na polską wieś trafi kolejne 41,5 mld euro, w tym 37,2 mld euro z UE. Dogonimy za te pieniądze farmerów francuskich?

To wszystko zależy od tego jak rolnicy z Zachodu będą się rozwijać. Znam realia. Francuzi będą korzystali z dopłat produkcyjnych, które w głównej mierze kierują na bydło mleczne i mięsne. Ich środki w zakresie wsparcia bezpośredniego chowu bydła będą prawie dwa razy większe od naszych. My z uwagi na uwarunkowania historyczne i zachowanie różnorodności produkcyjnej paletę wsparcia produkcyjnego chcemy zdecydowanie rozszerzyć. Niemcy nie będą stosowali płatności produkcyjnych, ale i oni i Francuzi będą stosowali dopłaty do pierwszych hektarów, a więc system płatności dodatkowych.

Jak wygląda eksport żywności po pierwszym półroczu?

Nieźle. Jest wzrost o ponad 9 proc., choć to dynamika słabsza niż w 2013 r.

Ile było wtedy?

Około 17 proc., ale za cały rok. Dlatego poczekajmy. Drugie półrocze powinno być lepsze. Być może zmniejszą się ograniczenia w eksporcie wieprzowiny. Gdyby, po Ukrainie, nastąpiło też otwarcie na Rosję, Kazachstan, Białoruś, ale i Chiny to jest szansa, że w drugim półroczu odrobimy spowolnienie w dynamice eksportu.

Czyli spodziewa się Pan kolejnego zwiększenia eksportu produktów rolno-spożywczych?

Spodziewam się, że wzrost eksportu będzie dwucyfrowy.

Eksport naszej wieprzowiny na Ukrainę już ruszył?

Niektóre zakłady już sprzedają. Ukraina stosuje jednak bariery celne. Myślę, że po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej z UE te kwestie zostaną uregulowane do końca października i Ukraina będzie musiała te ograniczenia znieść.

A jak przebiegają rozmowy z Rosją i na ile skarga UE do Światowej Organizacji Handlu może pomóc nam odzyskać ten rynek?

Nie wiem czy pomoże. Rosjanie stosują własną politykę. Mieliśmy teraz inspekcje w zakresie produkcji mięsnej. Niebawem będziemy mieli pewnie inspekcje w zakresie produkcji roślinnej. Sygnały z pobytu inspektorów napawają pewnym optymizmem. Gwarancji jednak nie ma. Wszystko zależy od sytuacji na linii Rosja-Ukraina, Rosja-USA i Rosja-UE.

30 czerwca Federalna Służba Nadzoru Sanitarnego i Fitosanitarnego Rosji zarzuciła Polsce systematyczne łamanie rosyjskich przepisów fitosanitarnych przy dostawach produkcji roślinnej?

Nie mamy do czynienia z żadnym systematycznym łamaniem. Na kilkadziesiąt tysięcy przesyłek zdarza się kilka czy kilkanaście z nieprawidłowościami. Nigdzie na świecie nie ma takiego systemu, który by wychwycił wszystko w 100 proc. Tak jak zdarzają się nieuczciwi kupcy i kelnerzy tak i producenci żywności popełniają błędy. Rosja nie powiadamia nas o szczegółach, a więc jakiego dostawcy i jakiej partii dotyczy problem. W pierwszej połowie roku, kiedy podano nam szczegóły w kilku przypadkach udowodniliśmy, że zafałszowanie świadectw bądź jakości nie miało miejsca u polskiego producenta, a na ogół u przewoźników, a były to np. firmy łotewskie, litewskie prowadzone przez tamtejszych Rosjan.

Rozmawia Pan też z ambasadorami krajów muzułmańskich, ale jednocześnie wskazuje, że brakuje uzgodnionych świadectw weterynaryjnych i innych wymogów niezbędnych przy eksporcie żywności na te rynki...

Co do świadectw to przyspieszamy, choć kraje muzułmańskie podobnie jak azjatyckie nie spieszą się. Występując o uzgodnienie świadectw zawsze otrzymujemy dodatkowe zapytania. Odpowiedzi na naszą zachętę administracyjną spływają powoli. To kwestia 3-6 miesięcy, a czasami nawet roku. Ambasadorzy zobowiązali się, że będą się starać przyspieszyć odpowiedzi swych resortów rolnictwa drogą dyplomatyczną. Nie mając możliwości wwozu produktów żywnościowych nie możemy prowadzić pełnej promocji. Promocja za pomocą obrazków to za mało.

Jakie są szanse na wizyty inspektorów z krajów Dalekiego Wschodu i wywalczenie regionalizacji zakazu eksportu wieprzowiny?

Japończycy będą u nas w tym tygodniu. Wierzę, że zachowają się podobnie jak Ukraina, a w dalszej kolejności będzie to dotyczyło Chińczyków. Wierzę, że uwzględnią regionalizację tym bardziej, że UE stosuje ją wobec Japonii. Po katastrofie w Fukushimie cześć produktów japońskich mogła być całkowicie zablokowana na rynku europejskim, ale tak się nie stało. UE wyłączyła tylko obszary zagrożone promieniowaniem. Natomiast z pozostałych regionów kupujemy. Afrykański pomór świń ma podobny charakter. Występuje w danym miejscu lub regionie, a nie w całej Polsce czy całej UE. Wierzę, że Japończycy zastosują regionalizację choćby na zasadzie wzajemności.

To kiedy dojdzie do pełnego otwarcia rynków krajów Afryki i Bliskiego Wschodu na polską żywność?

Ciągle wierzę, że nastąpi to w drugiej połowie roku i przynajmniej niektóre państwa odpowiedzą pozytywnie. Przypomnę, że kraje takie jak Wietnam, Hong-Kong, USA, Kanada czy Australia wobec polskiej wieprzowiny nie stosują żadnych ograniczeń i kupują ją na podstawie przepisów UE.

Na ile realne jest przywrócenie uboju rytualnego?

Myślę, że głosowania w Sejmie na razie nie będzie. W mojej ocenie nie jest to problem natury legislacyjnej, a administracyjno-prawnej. Oczekiwałbym raczej stanowiska Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie, bo uważam, że wprowadzenie tego zakazu w formie jaka jest z jednej strony narusza ustawę o swobodzie praktyk religijnych, a z drugiej notyfikacja resortu rolnictwa była spóźniona.

Wiele mówi się o spójnej strategii promocji naszej żywności za granicą. Na ile MRiRW zamierza się w to zaangażować?

Będziemy chcieli włączyć się w to razem z Ministerstwem Gospodarki, ale pod warunkiem, że w sprawie promocji żywności to my będziemy jednostką wiodącą, a nie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie oddamy amatorom czegoś co trzeba robić profesjonalnie. Uważam, że MSZ nie nadaje się do promocji żywności. Kilka rzeczy robili, ale bardzo źle. Była to zdecydowana antypromocja. Nie powinni się brać do tego na czym się nie znają. Zupełnie nie rozumiem dlaczego MSZ chce promować żywność jak do tego nie ma ludzi, nie zna się na tym kompletnie, a jeśli promuje to robi to źle. Ewidentny przykład to biuletyn promocyjny na polską prezydencję w UE, który był typowym przykładem antypromocji. Miał ciekawy design, ale absolutnie nic wspólnego z promocją żywności.

Czy to już pewne, że producenci mleka zapłacą kary za przekroczenie kwot mlecznych w roku 2013/2014 czy też jest jeszcze jakaś furtka, którą będziemy starali się wykorzystać?

Ostatecznie dowiemy się 14 lipca. Temat jeszcze raz wraca na posiedzenie ministrów ds. rolnictwa i rybołówstwa UE. Jeśli nawet trzeba będzie zapłacić, to za poprzedni rok kary nie są aż tak wysokie. To ok. 30 gr do kg mleka sprzedanego ponad kwotę. Myślę, że zachęta do zniesienia kwoty nie wyhamuje tempa produkcji mleka w Polsce, bo za dwa pierwsze miesiące tego roku kwotowego, a więc kwiecień-maj, dynamika wzrostu produkcji w stosunku do 2013 r. wynosi 6,5 proc.

Polska jest krajem, który ma ponad 14 proc. młodych rolników, a więc dwa razy więcej niż średnia w UE. To nasz atut?

Zdecydowany. To zadaje kłam tym, którzy mówią, że Polska wieś ginie, a w rolnictwie jest upadek, zapaść. Jeśli młodzi garną się do tego zawodu to jest on dla nich atrakcyjny. Stosujemy różne metody zachęt. Jest to i premia za rozpoczęcie działalności rolniczej, a w okresie 2014-2020 będą też przez pierwsze pięć lat dodatkowe płatności obszarowe w wysokości 62 euro do ha. To ciekawe instrumenty tym bardziej, że w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich młody rolnik ma udział własny o 10 proc. niższy od pozostałych rolników. Te instrumenty sprawiają, że zainteresowanie młodych rolnictwem jest duże. Mamy zdecydowanie więcej rolników w przedziale 30-50 lat niż 50-65 lat.

A jak przebiega konsolidacja gospodarstw?

Wstępując do UE mieliśmy średnio niewiele ponad 7 ha. Teraz mamy 10,5 ha. Jest więc postęp, choć z pewnością daleko niewystarczający. Dlatego rozwojowi małych i średnich gospodarstw, ale niekoniecznie tych najmniejszych mają sprzyjać płatności dodatkowe. Po drugie, wprowadzamy dwa instrumenty w ramach PROW. Premię 60 tys. zł na rozwój dla małego gospodarstwa pod warunkiem, że osiągnie wielkość ekonomiczną powyżej 6 tys. SO oraz drugi instrument w postaci zachęty do rezygnacji z działalności, też dla małych gospodarstw, w wysokości 120 proc. należnej płatności bezpośredniej wypłacanej jednorazowo za cały okres programowania. To zachęta, a nie żaden przymus jak twierdzą niektórzy. Nie jest to żadne wywłaszczenie. Na premie za rezygnację z działalności rolniczej przeznaczamy 130 mln euro i 740 mln euro na rozwój małych gospodarstw. Chcę, aby dostały one zdecydowanie większy impuls rozwojowy niż gospodarstwa duże, które już dziś skalą produkcji mogą konkurować na rynku z tymi mniejszymi.

- rozmawiali Paweł Jabłoński i Artur Osiecki

CV

Marek Sawicki

- minister rolnictwa i rozwoju wsi od 17 III 2014. Funkcję ministra rolnictwa piastował też w latach 2007-2012. Poseł na Sejm RP (II, III, IV, V i VI kadencji). W latach 1996-1997 sekretarz stanu w Ministerstwie Łączności, pełnomocnik rządu ds. telekomunikacji wsi. Doktor nauk rolniczych (Akademia Podlaska).

Jakie działania po powrocie na stanowisko ministra rolnictwa uznaje pan za najważniejsze?

Marek Sawicki

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację