Z początkiem października mija czas, w którym polski rząd powinien odpowiedzieć Komisji Europejskiej w sprawie naruszenia prawa wspólnotowego dotyczącego całkowitego zakazu reklamy aptek w Polsce. W ciągu ośmiu lat obowiązywania zakaz reklamy przekształcił się w zakaz komunikacji apteki z pacjentami, co wyeliminowało lub znacznie ograniczyło działania prozdrowotne i propacjenckie, prowadzone przez apteki, co jest standardem w UE.
Zakaz stał się także batem na przedsiębiorców (prawie 1 tys. postępowań zakończonych lub prowadzonych) i przyniósł wiele kuriozalnych decyzji urzędniczych, jak kara za umieszczenie na drzwiach apteki informacji, że jej personel mówi po angielsku.
Zgodnie z art. 94a ust. 1 ustawy z 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne, „zabroniona jest reklama aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Nie stanowi reklamy informacja o lokalizacji i godzinach pracy apteki lub punktu aptecznego". Za naruszenie zakazu przewidziana jest kara pieniężna do 50 tys. zł.
W praktyce administracyjnej i sądowej za zakazaną reklamę uznano wszelkie informacje przekazywane pacjentowi przez aptekę, wykraczające poza wskazane w regulacji dwa wąskie wyjątki. W efekcie powyższy przepis nie stanowi li tylko zakazu reklamy, lecz w praktyce jest zakazem jakiejkolwiek komunikacji dotyczącej apteki i działań przez nią prowadzonych.
W efekcie zakazane jest komunikowanie czy informowanie o akcjach promujących zdrowie czy profilaktycznych związanych z pomiarem ciśnienia lub poziomu cukru oraz opiece farmaceutycznej czy innych usługach farmaceutycznych świadczonych w aptece (np. przegląd leków przed wyjazdem na wakacje).