W stronę konkurencji

Każdy monopol jest zły. Bez wyjątku. Niezagrożona pozycja firmy monopolisty osłabia jej chęć do rozwoju, wprowadzania innowacji, poprawy jakości produktu czy obniżania kosztów.

Publikacja: 18.07.2014 11:10

W stronę konkurencji

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Red

Prowadzi do sytuacji, gdzie jedynym pomysłem na zwiększenie efektywności jest podnoszenie cen, czyli przerzucenie odpowiedzialności za wynik finansowy firmy na konsumenta. Co więcej, zysk w ten sposób osiągnięty zwykle nie jest w żaden sposób inwestowany z myślą o lepszym zaspokojeniu potrzeb klienta. Brak konkurencyjności zabija przedsiębiorczość, postęp i stawia konsumenta w roli petenta, co w XXI wieku jest nie do pomyślenia.

Jestem przekonany, że jedynym sposobem na zmianę takiego stanu rzeczy jest sytuacja, gdy monopolistyczne firmy państwowe stają do równej konkurencyjnej walki z prywatnymi przedsiębiorcami, bo działa to zawsze na korzyść klienta. Niestety, jak wiemy z doświadczenia,  jest to trudny i bolesny proces, bo monopolista broni się wszelkimi możliwymi sposobami przed utratą przywilejów. Traktuje to bardzo osobiście i często emocjonalnie – musi zacząć konkurować z innymi podmiotami o coś, co do tej pory traktował jako swoją nienaruszalną własność. Wykorzystuje każdą sposobność, aby opóźnić bądź uniemożliwić płynny przebieg ?tego procesu, nawet jeśli taka obrona ?jest kompletnie ekonomicznie nieuzasadniona.

Doskonałym przykładem jest tu zachowanie Poczty Polskiej, która broni dostępu do ostatniej mili. Mimo zainteresowania prywatnych operatorów komercyjnym wykorzystaniem infrastruktury pocztowej, budowanej przecież z pieniędzy podatników, oraz mimo złożenia przez nich oferty wartej ponad 20 mln zł, PP nie odpowiada na te propozycje. A przecież oczywiste jest, że rywale, jak Poczta  Polska oraz InPost, mogą i powinni nie tylko walczyć na konkurencyjnym rynku, ale też współpracować w pewnych obszarach,  gdy może to wszystkim przynieść korzyści.

W obliczu tego oporu niezwykle istotne jest stanowisko państwa i wsparcie procesu mającego na celu zwiększenie konkurencyjności. Stąd też z dużą radością przyjęliśmy wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie, który uznał, że słusznie usunięto ze specyfikacji przetargu na dostarczanie sądowej korespondencji zapis preferujący Pocztę Polską. Taka decyzja oznacza, że sąd stanął po stronie mechanizmów wolnorynkowych, czyli po stronie konsumenta, bo można rynku nie lubić, ale to on jest najlepszym regulatorem dostępu do tańszych i lepszych jakościowo usług.

Wyrok Sądu daje nadzieję na dalsze zwiększanie konkurencyjności i uwolnienie w pełni  rynku pocztowego, co przełoży się na wyższą jakość usług świadczonych przez wszystkich operatorów, w tym również Pocztę Polską, jak i na znaczne korzyści finansowe dla budżetu. Dzięki obsłudze przesyłek sądowych przez PGP i InPost, Skarb Państwa zaoszczędził ponad 100 mln zł, a gdyby wszystkie przetargi były pisane z myślą o wolnorynkowych zasadach, mógłby liczyć na znacznie większe oszczędności. Biorąc pod uwagę, że rynek przesyłek publicznych wart jest około 2 mld zł, dzięki rynkowemu podejściu do publicznych przetargów oraz traktowaniu Poczty Polskiej na równi z jej prywatnymi konkurentami, można by zaoszczędzić 30–40 proc., czyli 600 mln zł. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że warto.

Rafał Brzoska współwłaściciel i prezes grupy Integer.pl

Prowadzi do sytuacji, gdzie jedynym pomysłem na zwiększenie efektywności jest podnoszenie cen, czyli przerzucenie odpowiedzialności za wynik finansowy firmy na konsumenta. Co więcej, zysk w ten sposób osiągnięty zwykle nie jest w żaden sposób inwestowany z myślą o lepszym zaspokojeniu potrzeb klienta. Brak konkurencyjności zabija przedsiębiorczość, postęp i stawia konsumenta w roli petenta, co w XXI wieku jest nie do pomyślenia.

Jestem przekonany, że jedynym sposobem na zmianę takiego stanu rzeczy jest sytuacja, gdy monopolistyczne firmy państwowe stają do równej konkurencyjnej walki z prywatnymi przedsiębiorcami, bo działa to zawsze na korzyść klienta. Niestety, jak wiemy z doświadczenia,  jest to trudny i bolesny proces, bo monopolista broni się wszelkimi możliwymi sposobami przed utratą przywilejów. Traktuje to bardzo osobiście i często emocjonalnie – musi zacząć konkurować z innymi podmiotami o coś, co do tej pory traktował jako swoją nienaruszalną własność. Wykorzystuje każdą sposobność, aby opóźnić bądź uniemożliwić płynny przebieg ?tego procesu, nawet jeśli taka obrona ?jest kompletnie ekonomicznie nieuzasadniona.

Opinie Ekonomiczne
Jak zaprząc oszczędności do pracy na rzecz konkurencyjnej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Blackout, czyli co naprawdę się stało w Hiszpanii?
Opinie Ekonomiczne
Czy leci z nami pilot? Apel do premiera
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Pytam kandydatów na prezydenta: które ustawy podpiszecie? Czas na konkrety
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku