Polska do strefy euro

Inwestorzy nieustannie chcą czegoś nowego i dlatego trzeba teraz ?pomyśleć, jak na nowo zachęcić ich do Polski. Można to zrobić, ?przyśpieszając szereg działań restrukturyzacyjnych - mówi Alexander C. Dibelius, dyrektor zarządzający Goldman Sachs

Publikacja: 21.07.2014 08:32

Rz: Goldman Sachs długo zwlekał z wejściem do Polski. Ale po czterech latach ?od otwarcia biura chętnie ?tu pan przyjeżdża...

Decyzję o umocnieniu pozycji w Europie Środkowej i Wschodniej podjęliśmy już w 2007 r. Jesteśmy globalnym bankiem i nie możemy sobie pozwolić na to, by nas nie było w Polsce. Nasze biuro w Warszawie otworzyliśmy w 2010 r., kiedy Polska powróciła na mapę dużych międzynarodowych transakcji zaraz po zakończonej z sukcesem publicznej ofercie akcji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), w której pełniliśmy funkcję globalnego koordynatora. Od tego momentu przyjeżdżam do Polski regularnie, bo to dla nas ważny rynek – tu chcemy się dalej rozwijać.

Jest pan z wykształcenia chirurgiem. Czy z tą wiedzą jest pan w stanie przewidzieć, ile jeszcze poważnych zabiegów chirurgicznych powinniśmy w Polsce przeprowadzić, żeby umocnić się na inwestycyjnej mapie Europy i świata?

Polska jest 38-milionowym krajem, a wasza wschodnia granica jest strategiczna dla Unii Europejskiej.

Nie pasuje mi to porównanie. Cięcia chirurgiczne nie muszą być najlepszym wyjściem, jeśli chodzi o gospodarkę. Dużo lepiej sprawdza się rozwój gospodarczy oparty na systemowych rozwiązaniach, dążeniu do celu i wprowadzaniu zmian krok po kroku. Właśnie taki model został przyjęty w Polsce w ostatnich latach i dzięki temu postępy są widoczne.

Co można było zrobić lepiej?

Po upadku muru berlińskiego Polska nie była w stanie szybko przeprowadzić zmian, które zwiększyłyby jej atrakcyjność dla inwestorów. Oni lubią stabilność, a w Polsce przez lata rządy zmieniały się bardzo często. Przecież Donald Tusk jest pierwszym premierem pełniącym tę funkcję drugą kadencję. Innym przykładem mogą być reformy gospodarki. Na ocenę ich efektów potrzebny jest czas. Kiedyś mogliśmy powiedzieć jedynie, że Polacy zdecydowali się na radykalne reformy Balcerowicza i wynikające z tego wyrzeczenia. A dopiero teraz, po latach, Polska jest w stanie poczuć, jak wiele na tych reformach skorzystała. Imponująca jest transformacja, jaką przeszła Polska z kraju oferującego tanią siłę roboczą dla zachodnich firm w kraj, który rozwija się coraz bardziej dzięki zaawansowanym technologiom. Do tego wszystkiego dodać jeszcze trzeba aktywny proces prywatyzacji w ostatnich latach, łącznie ze zmianami własnościowymi samej giełdy, czy skuteczne wykorzystanie funduszy europejskich. Być może, gdy ktoś jest tu, na miejscu, wewnątrz, wszystkie te zmiany nie są dobrze widoczne. Ale z zewnątrz już zdecydowanie tak – widać cały proces przemiany w gospodarkę rynkową.

Gdzie jest ryzyko, które widzą inwestorzy?

Niestety, nadal wpływ polityki na to, jak rozwija się gospodarka, jest znaczny, a gospodarka potrzebuje spokoju. Nie można dzisiaj powiedzieć, jaki wpływ na wizerunek Polski będzie miała afera taśmowa. Jako młoda demokracja Polska powinna stworzyć mechanizmy, które pozwolą przezwyciężać takie kryzysy. Mówię to, bo dla mnie w przyszłości Polska, oprócz Francji i Niemiec, będzie ostoją stabilności Unii Europejskiej i euro, którego jeszcze wasz kraj nie przyjął. Jednak aby tak rzeczywiście się stało, polska polityka powinna być choć trochę mniej „ekscytująca". Kluczowy obszar to energetyka. Polska powinna podjąć decyzję: czy postawicie na gaz łupkowy, energię atomową, czy na węgiel, który jest tak ważny dla utrzymania zatrudnienia. To wszystko jest skomplikowane, ale trzeba mieć jasno określone stanowisko, które pozwoli określić, jak będzie wyglądać zaopatrzenie w energię za pięć czy 15 lat. Polska długo jeszcze będzie potrzebować zagranicznego kapitału, niezbędne jest również budowanie własnego systemu zarządzania aktywami. Polskę czeka wyzwanie – demografia, mimo że jesteście w znacznie lepszej sytuacji niż inne kraje UE.

Czy na wizerunek Polski wpływa niekorzystnie fakt, że tak wielu Polaków wyemigrowało?

Dobrze się stało, że tak zrobili. Emigracja pod wieloma względami jest zjawiskiem pozytywnym. Jeśli mówimy o wizerunku, to proszę pamiętać, że Polacy są uważani za granicą za dobrych pracowników.

Polski rząd miał nadzieję, że emigranci wrócą do Polski. Wydaje się, że tak nie będzie...

Przykładem niech będzie nasz kolega Artur Tomala, który zdobył doświadczenie za granicą, a teraz pracuje w Polsce jako szef lokalnego biura GS. To prawda, że nie wszyscy wrócą, ale też nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Jeszcze dziesięć lat temu trudno było przypuszczać, że Goldman Sachs wejdzie do Polski, założy biuro, zbuduje tu zespół z najlepszych ludzi. Polska jest 38-milionowym krajem, a wasza wschodnia granica jest strategiczna dla UE. I stąd moje przekonanie, że Polska będzie się liczyła coraz bardziej.

Wizerunek Polski, jaki pan przedstawia, jest pozytywny. Czy łatwo jest go sprzedać inwestorom?

Dotąd wszystko szło łatwo. Polska była nowością, spełniała obietnice. Ale inwestorzy nieustannie chcą czegoś nowego, a w Polsce już niewiele się zmienia, np. nie ma prywatyzacji. Jak zachęcić zagranicznych inwestorów do Polski? Na przykład przyśpieszając działania restrukturyzacyjne.

Mamy problem z reformą emerytalną. Czy jej rozmontowanie narobiło Polsce kłopotów na zewnątrz?

To było przeniesienie pienię-?dzy ze względów politycznych i budżetowych. A tego rynki bardzo nie lubią.

Czy podanie daty przyjęcia euro byłoby korzystne dla naszego wizerunku?

Pokazałoby, że Polacy mają mentalność otwartego rynku, nie mówiąc już o tym, że strefa euro stałaby się naprawdę ważną strefą wolnego handlu. Bez Polski nią nie jest. Mam nadzieję, że podejmiecie decyzję o przyjęciu euro w ciągu pięciu lat. Byłby to czynnik, który umocniłby Polskę tam, gdzie musi być – w europejskiej rodzinie narodów.

—rozmawiała  Danuta Walewska

Alexander C. Dibelius,

dyrektor zarządzający Goldman Sachs. Odpowiada za działalność banku w Niemczech, Austrii i Europie Środkowo-Wschodniej. Z wykształcenia jest lekarzem. Pracował jako chirurg w Szpitalu Uniwersyteckim we Freiburgu, w Baragwanath w Johannesburgu i Groote Schuur w Kapsztadzie.

Rz: Goldman Sachs długo zwlekał z wejściem do Polski. Ale po czterech latach ?od otwarcia biura chętnie ?tu pan przyjeżdża...

Decyzję o umocnieniu pozycji w Europie Środkowej i Wschodniej podjęliśmy już w 2007 r. Jesteśmy globalnym bankiem i nie możemy sobie pozwolić na to, by nas nie było w Polsce. Nasze biuro w Warszawie otworzyliśmy w 2010 r., kiedy Polska powróciła na mapę dużych międzynarodowych transakcji zaraz po zakończonej z sukcesem publicznej ofercie akcji Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), w której pełniliśmy funkcję globalnego koordynatora. Od tego momentu przyjeżdżam do Polski regularnie, bo to dla nas ważny rynek – tu chcemy się dalej rozwijać.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska