Dokąd prowadzą zerowe stopy

Od dłuższego czasu stopy procentowe banków centralnych w największych krajach rozwiniętych są bliskie zera lub nawet ujemne, jak w przypadku oprocentowania depozytów, które Europejski Bank Centralny (EBC) przyjmuje od banków strefy euro.

Publikacja: 16.08.2014 03:45

Prof. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie

Prof. Krzysztof Rybiński, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Ponieważ EBC planuje wielki skup obligacji rządowych, ich ceny wzrosły, a oprocentowanie osiągnęło historyczne minima.

Oprocentowanie niemieckich dziesięcioletnich obligacji rządowych spadło pod koniec lipca do poziomu 1,12 proc. – najniższego od 1800 roku.

W Holandii oprocentowanie obligacji rządowych jest najniższe od 500 lat, we Francji od 250 lat. Podobnie jest w wielu innych krajach, w tym również w tych, które mają najwyższy w historii poziom długu publicznego, przekraczający 100 proc. PKB.

Załóżmy, że oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji rządowych w jakimś kraju spadnie do zera. Co to oznacza? Otóż rząd tego kraju może pożyczyć dowolną ilość pieniędzy za darmo, przez dziesięć lat nie płacąc absolutnie nic w postaci odsetek, a dopiero po dziesięciu latach będzie musiał oddać wartość pożyczki. Ale wtedy przecież będzie rządził ktoś inny, bo w demokracji prawie się nie zdarza, żeby jedna osoba pełniła funkcję premiera lub prezydenta dłużej niż przez dwie kadencje.

Rząd może zatem pożyczyć dowolną ilość pieniędzy i nie płacić z tego tytułu żadnych odsetek. Co zrobi w takiej sytuacji typowy rząd, szczególnie jeżeli gospodarka kraju jest w stagnacji lub recesji? Zacznie pożyczać bez opamiętania, żeby sfinansować różne programy, które mają poprawić jego notowania. Dopłaty do mieszkań, szczodre zasiłki, inwestycje publiczne, zatrudnianie nowych urzędników i wiele innych. Efektem zerowych stóp procentowych jest coraz większy rząd i administracja publiczna i coraz większy dług publiczny.

Ale czas szybko płynie, dziesięć lat minie jak z bicza trzasł. I kolejny rząd będzie musiał spłacić te długi.

Skąd weźmie pieniądze? Jedynym sposobem poradzenia sobie z długiem będzie albo metoda na Greka, czyli kontrolowane bankructwo, albo na Cypryjczyka, czyli skonfiskowanie obywatelom pieniędzy z lokat bankowych.

A teraz kolejne pytanie. Kto kupuje obligacje oprocentowane na jeden lub zero procent? Jaki to interes?

Dwa rodzaje inwestorów. Pierwsi to ci, których nie interesuje stopa zwrotu. Po prostu chcą bezpiecznie ulokować pieniądze, żeby nie stracić. Drudzy to ci, którzy liczą, że oprocentowanie obligacji rządowych spadnie jeszcze bardziej, a ich cena zmienia się odwrotnie do ich oprocentowania. Liczą zatem, że zarobią.

No dobrze, ale czy to jest możliwe, żeby oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich niemieckiego lub innego rządu było ujemne? I jak wtedy zachowałby się rząd, któremu dopłacą tym więcej pieniędzy, im więcej pożyczy?

Żyjemy w ciekawych czasach.

prof. Krzysztof Rybiński rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie

Ponieważ EBC planuje wielki skup obligacji rządowych, ich ceny wzrosły, a oprocentowanie osiągnęło historyczne minima.

Oprocentowanie niemieckich dziesięcioletnich obligacji rządowych spadło pod koniec lipca do poziomu 1,12 proc. – najniższego od 1800 roku.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację