Co się dzieje w kwestii nowego, wspólnego budżetu UE, chyba doszło do impasu?
Negocjacje są w toku. Natomiast tym razem są one inne tzn. dużo bardziej złożone i skomplikowane.
Dlaczego?
Po pierwsze, mamy do czynienia z nową sytuacją w UE. Jesteśmy po formalnym brexicie, a jeszcze przed ostatecznym wyjściem Wielkiej Brytanii z programów europejskich, czyli wchodzimy w okres UE po brexicie. Będzie to trochę inna Unia. Tym bardziej że Wielka Brytania była jednym z głównych płatników netto do wspólnego budżetu, co ma znaczenie dla jego wielkości. Po drugie, jesteśmy w okresie pandemii, a to rzutuje na debatę o funduszach niezbędnych do ratowania gospodarki. W normalnej sytuacji dyskusja toczyłaby się wokół siedmioletniego budżetu tzw. ram finansowych. Nie rozmawialibyśmy o składkach, które są w stanie wyasygnować państwa członkowskie. Pamiętajmy, że składka jest pochodną budżetu, a nie odwrotnie. Najpierw się ustala, co jest do zrobienia, a składka jest wypadkową zadań. Zapewne dyskutowalibyśmy też kolejny raz o nowych dochodach własnych UE. Teraz jednak sytuacja jest inna na skutek różnych czynników. I pakiet budżetowy składa się z trzech składników. Po pierwsze, jest to budżet na siedem lat. Po drugie, jest to planowany Fundusz Odbudowy. I po trzecie, chodzi o nowy akt prawny wprowadzający powiązanie praworządności z finansami. Te trzy elementy są ze sobą powiązane. To powoduje, że debata jest bardzo skomplikowana.
O której z trzech składowych mówi się najtrudniej?
Wydaje się, że największe trudności nastręcza powiązanie finansów z praworządnością, bo to wpływa i na budżet, i na Fundusz Odbudowy. Ta sprawa wzbudza emocje, także polityczne. Poza tym budżet ze względu na trudności gospodarcze i brexit jest mniejszy. Państwa członkowskie nie chcą do niego wpłacać więcej. Równocześnie rządy pracują nad utworzeniem Funduszu Odbudowy przewidzianego na trzy lata. Jednak, żeby ten fundusz powstał, trzeba zmienić prawo europejskie w taki sposób, aby możliwe było zaciągnięcie kredytu na rynkach finansowych. Zaciągnięcie kredytu, 750 mld euro, musi być poprzedzone ratyfikacją przez wszystkie parlamenty narodowe i niektóre regionalne. Czeka nas więc 41 ratyfikacji. Bez nich fundusz nie powstanie.
Ratyfikacje mogą potrwać?
Tak. My określamy to jako decyzję o podniesieniu dochodów własnych. Ta decyzja dotyczy stworzenia gwarancji pod kredyt. Na to muszą się zgodzić państwa członkowskie. Takie decyzje zapadały w przeszłości. Dotyczyły innych instrumentów finansowych. I zabierały ok. dwóch lat. Tym razem państwa członkowskie chcą to zrobić w trzy, cztery miesiące. Czas jest nadzwyczajny, ale pojawia się zagrożenie, że podczas ratyfikacji, któreś z państw, w tym kontekście mówi się o Węgrzech i Polsce, może ją zablokować. Tymczasem ratyfikacja musi być jednomyślna. Może więc dojść do jej spowolnienia lub zastopowania ze względu na powstające prawo, zakładające powiązanie praworządności z finansami. To ogromne ryzyko, że Fundusz Odbudowy nie powstanie na czas, jeżeli w ogóle powstanie. Tymczasem w Polsce premier Morawiecki te pieniądze niemal już podzielił.