Reklama

Pora na pokerową rozgrywkę gazową

Właśnie otwiera się tzw. okienko negocjacyjne pozwalające Polsce zmienić niekorzystne zapisy umowy jamalskiej na dostawy rosyjskiego gazu.

Publikacja: 04.11.2014 06:48

Krzysztof Adam Kowalczyk

Krzysztof Adam Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Sprawiają one, że płacimy ?100 dolarów więcej za to paliwo, niż wynikałoby z cen w Europie Zachodniej. Przy obecnym kursie dolara to ?2,7 mld zł trafiające do Gazpromu z kas polskich firm i kieszeni polskich rodzin. Stawka jest więc wysoka. ?I mamy kilka atutów w tej rozgrywce.

Po pierwsze, dotychczasowa formuła, oparta na cenach ropy, mocno odstaje od realiów rynkowych. Przyznają to nawet Rosjanie, skoro ulegają kolejnym zachodnim koncernom wymuszającym ceny zgodne z notowaniami ?z giełd gazu. Wiosną udało się to włoskiemu ENI, latem ?– niemieckiemu RWE.

Po drugie, ceny ropy od lata spadły o jedną piątą, prognozy są dla jej producentów niekorzystne. Dlatego motywacja Gazpromu do obrony opartej na nich formuły powinna być mniejsza.

Po trzecie, Polska odbierająca jedną dwunastą gazu eksportowanego przez Gazprom do UE jest liczącym się klientem. A im droższe monopolista oferuje dostawy, tym większa nasza chęć do zastąpienia ich innymi, czy to w postaci LNG, czy poprzez łączniki na zachodniej i południowej granicy. W interesie kupca jest więc pójść na rękę odbiorcom.

Po czwarte, Gazprom w relacjach z innymi krajami odstępuje już od zasady take or pay, która każe płacić za nieodebrany gaz. Ostatnio odpuścił Ukrainie, a wcześniej Niemcom z RWE i Włochom z ENI. Ba, zgadza się nawet zwrócić zachodnim koncernom uzyskane nadpłaty.

Reklama
Reklama

Piąty atut dostarczyli sami Rosjanie. Zasada take or pay jest swego rodzaju zapłatą za bezpieczeństwo dostaw. Gazprom naruszył zobowiązania, odmawiając we wrześniu PGNiG dostarczenia zamawianych ilości paliwa. Jak wynika z poniedziałkowej informacji PGNiG, przyznał rekompensatę polskiej spółce. Punkt dla nas.

Wreszcie szósty argument w tej rozgrywce to możliwość skierowania sporu do arbitrażu, a nawet wypowiedzenia umowy jamalskiej.

Siódmym atutem ?w rozmowach z Gazpromem miał być terminal gazowy. Miał, ale nie ruszył, jak planowano, w połowie tego roku. Szkoda. Kolejna okazja do renegocjacji umowy z Gazpromem dopiero za dwa lata.

Sprawiają one, że płacimy ?100 dolarów więcej za to paliwo, niż wynikałoby z cen w Europie Zachodniej. Przy obecnym kursie dolara to ?2,7 mld zł trafiające do Gazpromu z kas polskich firm i kieszeni polskich rodzin. Stawka jest więc wysoka. ?I mamy kilka atutów w tej rozgrywce.

Po pierwsze, dotychczasowa formuła, oparta na cenach ropy, mocno odstaje od realiów rynkowych. Przyznają to nawet Rosjanie, skoro ulegają kolejnym zachodnim koncernom wymuszającym ceny zgodne z notowaniami ?z giełd gazu. Wiosną udało się to włoskiemu ENI, latem ?– niemieckiemu RWE.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Putin „kupił" Indie za 13 miliardów dolarów
Opinie Ekonomiczne
Prof. Koźmiński: Czy wszyscy zginiemy?
Opinie Ekonomiczne
A może budżetowe zaskoczenie to paradoksalnie niezła wiadomość dla RPP?
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dziękuję za Wasz bunt sprzed 45 lat
Opinie Ekonomiczne
Jak obejść podatkowe liberum veto Karola Nawrockiego?
Reklama
Reklama