O jakości polskiego powietrza – komentarz

Zbyt rzadko w kontekście ograniczania emisji gazów i pyłów mówi się o kosztach zdrowotnych, jakie muszą ponosić całe społeczeństwa w przypadku zaniechania w tym temacie.

Aktualizacja: 19.12.2014 11:02 Publikacja: 19.12.2014 09:37

Aneta Wieczerzak-Krusińska

Aneta Wieczerzak-Krusińska

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Tymczasem – jak wskazują niektórzy eksperci – płacimy za nie miliardy złotych każdego roku.

Chodzi zarówno o koszty leczenia osób chorych na nowotwory, ale także coraz większej rzeszy alergików.

Autorzy najnowszego raportu Fundacji ClientEarth zwracają uwagę na kolejny aspekt – tzw. opłaty klimatyczne w uzdrowiskach. Jak wynika z opracowania „(O)cena powietrza w Polsce" ponad 900 miejscowości turystycznych w Polsce nie ma prawa pobierać opłat od kuracjuszy przyjeżdżających do tamtejszych sanatoriów ze względu na złą jakość powietrza. O taką taksę mają prawo upominać się jedynie właściciele kurortów z województwa warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego, a także aglomeracji trójmiejskiej i białostockiej oraz Zielonej Góry, gdzie dopuszczalne poziomy pyłów w 2013 r. nie były przekroczone.

Tymczasem, na terenie całej Polski miejscowości turystyczne pobierają opłatę miejscową (wynoszącą do 2,19 zł od osoby za dobę). W uzdrowiskach jest to nawet do 4,30 zł od osoby za dobę. Jak wskazują autorzy raportu przygotowanego na zlecenie Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska wszystkie polskie uzdrowiska znajdują się na obszarach, w których normy są przekroczone. A więc nawet jadąc do Rabki czy Krynicy Zdrój nawdychamy się substancji rakotwórczych mikropyłów, w tym wywołującego obturacyjną chorobę płuc lub astmę beznopirenu. Co to takiego?

Za emisję tych substancji przemysł i wielkie kominy elektrowni odpowiadają tylko po części. Głównym winowajcą jesteśmy my sami. Bo substancje te najczęściej wydzielają się podczas niecałkowitego procesu spalania w domowych piecach. Wszystkie pyły idą w powietrze naszymi kominami, które w przeciwieństwie do tych wysokich kominów wielkiej energetyki nie mają specjalnych filtrów wyłapujących te substancje. To tzw. niska emisja, którą wiele miast stara się teraz wyeliminować. Dlatego w nadchodzące zimowe wieczory zwróćmy uwagę, co wrzucamy do pieca czy kominka. I niech nie będą to śmieci, zwłaszcza te wykonane z tworzyw sztucznych, z które w wyniku spalania dają prawdziwy koktajl z tablicy Mendelejewa substancji rakotwórczych, w tym wspomnianego beznopirenu. Bo niestety wciąż zbyt wiele jest jeszcze miejsc, gdzie pali się zwykłymi „foliówkami".

Tymczasem – jak wskazują niektórzy eksperci – płacimy za nie miliardy złotych każdego roku.

Chodzi zarówno o koszty leczenia osób chorych na nowotwory, ale także coraz większej rzeszy alergików.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Dlaczego światowe rynki zignorowały groźby Iranu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej