A to przecież była największa wpadka (i gospodarcza, i polityczna) rządzącej Platformy i popierającego ją prezydenta.
Przed niespełna rokiem 2,5 mln Polaków, zazwyczaj młodych, dobrze wykształconych i nieźle zarabiających, zaprotestowało przeciw niszczeniu przez PO systemu emerytalnego – podtrzymali oni swoją przynależność do OFE. Każdy z nich wykonał gest, wysyłając list do ZUS z decyzją o pozostaniu w OFE.
Ci ludzie to byli typowi wyborcy i to właśnie w nich najbardziej uderzyła polityka PO. Dodajmy, że uderzyła z najgłupszego powodu: zamieniono im prawdziwe oszczędności na obietnice nie z powodu jakiegoś kryzysu, ale tylko dlatego, by partia mogła spokojnie trwać przy władzy bez reformowania państwa.
W niedzielę około 3 mln głosów otrzymał Paweł Kukiz. Ze statystyk wyraźnie wynika, że dużą część tych głosujących zabrał on właśnie urzędującemu prezydentowi. Jak bardzo do tego się przyczyniła sprawa OFE? Jestem przekonany, że bardzo. Wystarczy spojrzeć, jak katastrofalnie małe poparcie otrzymał urzędujący prezydent na uczelniach.
Nie przypominam sprawy OFE tylko po to, by dopiec Komorowskiemu. Piszę to dlatego, żeby wrócić do sprawy oszczędzania na emerytury i jeszcze raz rozwiązać ten problem. Trzeba przede wszystkim ratować resztki starego systemu. Obecna jego konstrukcja sprawia, że na emerytury oszczędzamy w funduszach wysokiego ryzyka. To skandaliczne rozwiązanie zostało wprowadzone przez osoby skrajnie nieprzychylne OFE i wszystkim przyszłym emerytom. Trzeba też wprowadzić nowy, powszechny sposób odkładania pieniędzy na emerytury. Praktyka polityków PO pokazuje, że takie rozwiązania wymagają lepszej ochrony niż zwykła ustawa. Najlepszy byłby odpowiedni zapis w konstytucji, poparty w referendum. To jeden z kluczowych problemów naszego państwa i warto, by prezydent pochylił się nad nim, odrabiając swoje poprzednie zaniechanie na tym polu.