Rz: Z Polski wycofują się zagraniczni inwestorzy, którzy poszukiwali u nas gazu łupkowego. Rewolucja łupkowa w Europie jest wciąż realna?
Żeby wydobycie gazu łupkowego ruszyło na dużą skalę, musi złożyć się kilka czynników: uwarunkowania geologiczne, akceptacja społeczna i warunki inwestycyjne. Chodzi o to, żeby firmy wydobywcze mogły racjonalnie zakładać, że nawet po uwzględnieniu wszystkich podatków i uwzględnieniu przepisów, wciąż mają szanse zarobić. Potrzebny jest tez rozwinięty ekosystem firm usługowych, nastawionych na odbiorców przemysłowych. Moim zdaniem obecnie w Europie nie ma żadnego kraju, gdzie te wszystkie warunki byłyby spełnione. Nie mam pewności, czy w którymkolwiek europejskim kraju występują chociażby trzy czynniki.
Z czym Europa ma największy problem?
Z brakiem poparcia społecznego – obywatele są przeciwni eksploatacji złóż łupkowych, a politycy uważnie przysłuchują się tym głosom. Firmy wydobywcze przegrały batalię na przykład we Francji, która całkowicie zamknęła się na ten przemysł. Niemcy wprowadzają wiele ograniczeń, w Wielkiej Brytanii toczą się zaciekłe dyskusje. W Europie Zachodniej nie ma więc warunków dla rewolucji łupkowej. Nie wykluczone, że Polska ma szansę być jedynym miejscem na kontynencie, gdzie komercyjne wydobycie gazu łupkowego mogłoby zostać uruchomione. Problem w tym, że liczba wierceń poszukiwawczych wciąż jest zbyt mała do tego, żeby dokonać pełnej oceny sytuacji. Szanse miałaby też Ukraina, ale tam sytuacja polityczna jest obecnie bardzo skomplikowana.
Utrzymujące się niskie ceny ropy naftowej mogą wpłynąć na ograniczenie przez koncerny paliwowe inwestycji w sektorze gazowym?