Kraje członkowskie UE najpewniej zaakceptują w środę zasady, na jakich będzie można pożyczać środki na zakup uzbrojenia z unijnego Funduszu SAFE. Z tego instrumentu państwa będą mogły pozyskać nawet 150 mld euro. Jednak biorąc pod uwagę to, że chętnych może nie być tak wielu – z różnych powodów, np. Niemcy mogą liczyć na niższe oprocentowanie takiego długu, jeśli sami będą go szukać na rynku – Polska może w ramach tego mechanizmu pożyczyć nawet 40 mld euro.
Czytaj więcej
Dziś ambasadorowie krajów UE powinni zatwierdzić zasady Funduszu SAFE, z którego będzie można poż...
Choć te pożyczki będą korzystnie oprocentowane (mówi się, że na ok. 3 proc.), a ich spłata ma być rozłożona aż na 45 lat, to parafrazując kwestię z filmu „Chłopaki nie płaczą”, przychodzi taki moment, gdy trzeba sobie odpowiedzieć na jedno bardzo, ale to bardzo ważne pytanie: z czego chcesz to spłacić? Tak jest teraz w przypadku państwa polskiego. Zaciągając w najbliższych miesiącach i latach potrzebne pożyczki na zakup uzbrojenia, warto mieć z tyłu głowy pomysł, z czego je będziemy spłacać. My go nie mamy.
Dziś zgodnie z ustawą o obronie ojczyzny „na finansowanie potrzeb obronnych Rzeczypospolitej Polskiej” przeznaczamy co najmniej 3 proc. naszego PKB, co stanowi w 2025 r. ponad 120 mld zł. Do tego dochodzi pozabudżetowy, bazujący na pożyczkach Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych – planowo powinniśmy wydać z tego źródła kolejnych 60 mld zł. To najpewniej poprzez FWSZ będziemy zaciągać pożyczki z Funduszu SAFE. Problemem, na który zwrócił uwagę m.in. znakomity analityk Tomasz Dmitruk z Nowej Techniki Wojskowej, jest to, że te pożyczki będą wkrótce spłacane z budżetu na obronność. To oznacza, że jeśli nie zwiększymy budżetowych wydatków na obronność, to za kilka lat duża część środków podatników przeznaczanych na armię będzie szła na… spłacanie zobowiązań, które teraz zaciągamy.
Ciesząc się więc z możliwości taniego kredytowania zakupu uzbrojenia, wcale nie klaszczę. Jeśli poważnie myślimy o zwiększaniu zdolności państwa polskiego do obrony, powinniśmy popracować nad modelem finansowania Sił Zbrojnych. W przeciwnym wypadku, za kilka lat obudzimy się z nową odmianą „dziury Bauca”, tyle że w obronności. To, że bunkrów nie ma, to już wiemy. Teraz powinniśmy się zastanowić, co zrobić, by jednak było… dobrze.