W poszukiwaniu straconej wartości

Firma z Garwolina zbuduje fabrykę. Będzie tam montować telewizory z części sprowadzanych z Chin. Może uda się jej zatrudnić ze sto osób.

Publikacja: 17.12.2015 21:00

W poszukiwaniu straconej wartości

Foto: Waldemar Kompała

Inwestycja pochłonie pewnie jakieś kilkanaście milionów złotych. Na tle ostatnich chwytliwych tematów gospodarczych wygląda to dość blado – podatkowe miliardy robią większe wrażenie.

Garwoliński pomysł na biznes, przynajmniej na poziomie idei, był i jest prosty. Kupujemy w Chinach elektronikę, drukujemy na niej swoją markę i sprzedajemy w Europie. Najlepiej, żeby było tanio. A gdy już okaże się, że tanio znaczy też dobrze, to sukcesywnie budujemy markę (lub marki).

Podobnych firm jest w Polsce kilka, choćby Manta. To jedno z oblicz polskiej innowacyjności. Sceptycy pewnie powiedzą – ot, chińszczyzna, tylko z innym logo. Realiści – ależ tak robi większość producentów elektroniki na świecie. Obracający miliardami dolarów liderzy mają co prawda własne biura projektowe oraz laboratoria. Ale żaden z nich nie pochodzi z Polski.

Takie firmy jak Lechpol czy Manta to awangarda realizująca w praktyce mocno zużyty przez ekonomistów i polityków frazes: „Polska gospodarka musi być bardziej innowacyjna. Nie możemy być tylko krajem taniej siły roboczej". I słusznie, bo być tanim to żadna strategia rozwoju. Kluczem do sukcesu jest, była i będzie maksymalizacja wartości dodanej. I dotyczy to zarówno poszczególnych firm, jak i całej gospodarki. Cały proces innowacyjny ma na celu zbudowanie przewagi, czy to technologicznej, czy procesowej, czy marketingowej, tak by zapewnić sobie wyższą marżę.

W świecie, gdzie potrzeby się kreuje, marketing bywa elementem tego procesu, gdzie najłatwiej (choć wcale nie łatwo) skutecznie powalczyć o te marże. Globalny przykład to Apple, dodający do rzeczy, które ktoś już wymyślił, nowy design, interfejs i aspiracyjną markę. Lechpol i Manta robią to po swojemu, na mniejszą skalę, ale to one kreują najwięcej wartości dodanej w całym procesie.

To między innymi w takich firmach jest nadzieja na to, że nie będziemy krajem niskich płac i taniej siły roboczej. Im ich więcej, tym lepiej dla polskiej gospodarki.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem