Bo statystyka mówi sama za siebie: PKB rośnie, firmy się rozwijają, ceny spadają (co dla ekonomistów akurat nie jest dobrą wiadomością), a bezrobocie jest rekordowo niskie. Wprawdzie – jak mawiał Mark Twain – są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki, niemniej z twardych danych wyłania się całkiem pozytywny obraz naszej gospodarki.
Hamulcem dla PKB może natomiast okazać się problem ze znalezieniem dobrych pracowników. W minionych latach jak grzyby po deszczu wyrastały wątpliwej jakości uczelnie, które wyprodukowały rzesze specjalistów od zarządzania i marketingu. Brakuje natomiast inżynierów, techników czy fachowców od IT. Zapotrzebowanie na programistów w ostatnich latach wzrosło o jedną trzecią. Jak przyciągnąć i utrzymać dobrych pracowników? Oczywiście kluczowe jest dobre wynagrodzenie, ale na znaczeniu systematycznie zyskują różnego rodzaju benefity. To właśnie one wyróżniają poszczególnych pracodawców. Począwszy od tradycyjnych, jak pakiety medyczne, karty sportowe czy dopłaty do nauki języków obcych, a skończywszy na tak egzotycznych jak urlopy na odnowę biologiczną czy urlopy złamanego serca dla osób, które po zawodzie miłosnym potrzebują czasu, aby dojść do siebie.
Coraz większy odsetek pracowników stanowi tzw. pokolenie Y – elastyczne, mobilne, które chce realizować się zawodowo i nie boi się zmian. Wyszkolenie pracownika to inwestycja. Żeby się zwróciła, trzeba go jeszcze umieć zatrzymać, a tu pomocą służą właśnie benefity. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak apel do pracodawców: spieszcie się doceniać pracowników, tak szybko odchodzą.