Projekt europejski walczy o przetrwanie

Strefa euro powoli wychodzi z trudnej sytuacji ostatnich lat. Przed nią jednak jeszcze daleka i wyboista droga – pisze wiceprezydent Pracodawców RP.

Publikacja: 18.01.2016 20:00

Projekt europejski walczy o przetrwanie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Zwycięstwem Syrizy – lewackich populistów w Grecji w styczniu ubiegłego roku – rozpoczęła się długa i wyjątkowo nerwowa opera mydlana związana z pozostaniem Grecji w strefie euro. Zwycięzca wyborów i nowy grecki premier Aleksis Cipras próbował wyprofilować się na głównego przeciwnika Niemiec w walce o kształt przyszłej Europy.

Z tego rewolucyjnego zapału niewiele pozostało na koniec ubiegłego roku. Wbrew woli swojej i zdecydowanej większości swoich rodaków Cipras wdraża dzielnie uzgodnione czy raczej narzucone przez Komisję Europejską twarde reformy rynkowe i w ten sposób chroni swój kraj przed nieuniknionym bankructwem. Jeszcze raz zatem zdrowy rozsądek zwyciężył z zacietrzewieniem ideologicznym i zamykaniem oczu na realia, niemniej Cipras przestał już być symbolem walki z twardą polityką zaciskania pasa. Może to i lepiej, gdyż ten gospodarczy szkodnik okazał się całkiem zdolnym i zręcznym politycznym demagogiem.

Hiszpański przyczółek

Z drugiej strony zachodniej flanki UE – w Hiszpanii duży sukces w grudniowych wyborach odniosło inne lewicowo-populistyczne ugrupowanie, Podemos. W przeciwieństwie do greckiej Syrizy Podemos nie ma szans na przejęcie steru rządów, ale pojawienie się jego przedstawicieli w hiszpańskim parlamencie może oznaczać tymczasowe zawieszenie wdrażania zorientowanych na wzrost gospodarczy reform strukturalnych w Hiszpanii.

Byłoby to bardzo nierozważne i złe rozwiązanie dla tego kraju, którego wzrost gospodarczy w 2015 r. przekroczył 3 proc. PKB, co mogło stanowić zachętę dla innych krajów UE dla wdrażania niezbędnych reform.

Hiszpania osiągnęła w minionym roku nadwyżkę w obrotach handlowych, istotnie zredukowała deficyt budżetowy, osiągnęła poprawę sytuacji na rynku pracy (to do niedawna kraj z najwyższym po Grecji bezrobociem w UE) i udanie restrukturyzuje swój sektor finansowy. Wszystkie te niewątpliwe sukcesy mogą być zniweczone, jeśli nastąpi długa faza politycznej niestabilności związana z niemożnością utworzenia większościowej koalicji rządowej.

Premier Włoch Renzi już zaklasyfikował wynik wyborów w Hiszpanii jako sygnał sprzeciwu wobec polityki surowych wyrzeczeń, która służy interesom północy Europy, a przede wszystkim Niemcom. Tymczasem polityka reform strukturalnych i dyscypliny budżetowej, którą Niemcy rzeczywiście wspierają, od dawna znajduje się w głębokiej defensywie.

Na zawsze z euro

Z pewnością nie była ona głównym przekazem ubiegłego roku w strefie euro. Był nim paradygmat o niemożności porzucenia euro przez żaden kraj należący do unii walutowej. Wystarczyło zadeklarować gotowość przestrzegania paktu stabilności i rozwoju oraz zademonstrować troskę o dotrzymanie warunków pomocy finansowej, by w zamian otrzymać wsparcie finansowe w dowolnym zakresie! Najważniejsze, jak widać, są ruchy pozorne. Również Europejski Bank Centralny wpisuje się swoją polityką zerowych stóp procentowych i masowego skupu obligacji państwowych w powyższą narrację.

Odzyskana konkurencyjność

Trzeba przy tym uczciwie przyznać, że taka strategia przynosi częściowo pozytywne skutki. W minionym roku zauważyliśmy praktycznie we wszystkich krajach południa UE stopniową redukcję nagromadzonych w kryzysowych latach podwójnych deficytów: budżetowego i na rachunku bieżącym, co świadczy o odzyskiwaniu utraconej konkurencyjności ich gospodarek.

Dla przykładu zagregowany deficyt budżetowy krajów strefy euro spadł z 6,3 proc. w 2009 r. do 2,6 proc. PKB w 2014 r. Ten trend spadkowy w 2015 r. powinien być utrzymany. Zerowe stopy procentowe (tak długo, jak długo będą utrzymane) z pewnością ułatwią sanację finansów publicznych. Deficyt na rachunku obrotów bieżących w wysokości 152 mld euro w przedkryzysowym 2008 r. przemienił się w nadwyżkę 213 mld euro w 2014 r.

Także na rynku pracy wydaje się, że najgorsze UE ma już za sobą. Począwszy od najgorszego 2013 r., bezrobocie sukcesywnie spada i wynosi teraz 10,7 proc. Zauważalny jest wzrost ludności czynnej zawodowo w wieku produkcyjnym do 68 proc., czyli zaledwie 3 pkt proc. poniżej USA. Od trzech lat stale wzrastają też w strefie euro dochody ludności. Na bardzo wysokim poziomie utrzymuje się natomiast zadłużenie. Dług sektora gospodarstw domowych i przedsiębiorstw w porównaniu ze szczytowym rokiem kryzysowym 2010 zmalał tylko o 3 pkt i osiągnął aż 165 proc. PKB (w Polsce mamy 80 proc.).

Dług publiczny istotnie wzrósł z 68,5 proc. w 2008 r. do ok. 94 proc. w 2015 r. i powinien powoli spadać dopiero od 2016 r. (w Polsce mamy 50 proc., ale gdybyśmy uwzględnili pieniądze zabrane OFE, mielibyśmy dzisiaj 58 proc., co i tak nie byłoby złym wynikiem).

Wyjście na prostą

Uzasadniona w świetle powyższego wydaje się zatem teza, że strefa euro powoli wychodzi z trudnej sytuacji ostatnich lat. Przed nią jednak jeszcze daleka i wyboista droga, by dynamika gospodarcza stwarzała wystarczająco dużo nowych miejsc pracy oraz by finanse publiczne zostały uzdrowione. Uzasadnione jest także pytanie, czy przed następnym osłabieniem koniunktury uda się Europie stworzyć większe pole manewru dla polityki fiskalnej i pieniężnej. W roku 2016, niestety, nie oczekiwałbym w tym zakresie poprawy, tempo reform powinno raczej ulec spowolnieniu.

Kryzys strefy euro nie powinien w 2016 r. odgrywać w europejskim dyskursie tak ważnej roli jak w roku poprzednim. Myślę, że inne tematy zdominują europejską debatę, takie jak: kryzys uchodźców, wzrost znaczenia antyeuropejskich, populistycznych ugrupowań w dużych krajach starej Unii Europejskiej (w tym we Francji i w Niemczech) czy referendum unijne w Wielkiej Brytanii. Projekt europejski znalazł się w obliczu walki o przetrwanie. Walka ta nie będzie prostsza, jeśli Europa pogodzi się ze swoim pełzającym upadkiem gospodarczym, zamiast zdecydowanie wdrażać niezbędne reformy swoich gospodarek.

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Król jest nagi. Przynajmniej ten zbrojeniowy
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Dlaczego znika hejt na elektryki
Opinie Ekonomiczne
Agata Rozszczypała: O ile więcej od kobiet zarabiają mężczyźni
Opinie Ekonomiczne
Iwona Trusewicz: Rodeo po rosyjsku, czyli jak ujeździć Amerykę
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Nie tylko meble. Polska gospodarka wpada w pułapkę