Wchodzimy do Polski na długo

W Świdniku przez długie lata będziemy produkować black hawki. Później zastąpią je nowe rozwiązania śmigłowcowe – mówi Stephen F. O'Bryan, wiceprezes ds. strategii i rozwoju Lockheed Martin Mission Systems and Training.

Publikacja: 01.02.2016 21:00

Wchodzimy do Polski na długo

Foto: materiały prasowe

Rz: Lockheed Martin został właścicielem PZL Mielec. Co koncern zamierza zrobić z zakładem w Polsce: sprzeda go, będzie rozwijał? Jeśli tak, to w jakim kierunku?

Stephen F. O'Bryan: To dla nas fantastyczne przedsięwzięcie. Dokładne określenie docelowej roli, jaką Mielec będzie odgrywał w naszym koncernie, wymaga czasu. W tej chwili to największa fabryka należąca do Lockheed Martin poza Ameryka Północną. PZL ma imponującą historię: 15 tysięcy wyprodukowanych przez lata samolotów i śmigłowców to coś znaczy. Przejście Mielca, wraz z całym Sikorskym, ze struktur koncernu UTC do Lockheeda Martina daje tej firmie dużą szansę. Mamy przy tym na uwadze wszystkich pracowników, zarówno tych przy taśmie, jak i inżynierów oraz konstruktorów. Jako jeden z największych graczy przemysłu obronnego na świecie jesteśmy w stanie zaoferować im dużo większe możliwości niż Sikorsky w ramach UTC. Polskie zakłady staną się istotnym punktem w światowym łańcuchu dostaw, istotny będzie również transfer technologii. To korzyść z bycia częścią tak potężnej organizacji jak Lockheed Martin. Możemy prowadzić w Mielcu zupełnie inne przedsięwzięcia niż dotychczas.

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację