Doradca prezesa NBP: Inflacja wciąż „nieposkromiona”?

Teza o „dojrzewaniu boomu konsumpcyjnego” nie znajduje oparcia w merytorycznie uzasadnianych analizach rynku – pisze w polemice doradca prezesa NBP.

Publikacja: 14.11.2023 13:15

Doradca prezesa NBP: Inflacja wciąż „nieposkromiona”?

Foto: Adobe Stock

Niedawno red. Grzegorz Siemionczyk alarmował czytelników, że oto „szanse na poskromienie rosnących cen zmalały” („Rzeczpospolita”, 9.10.2023). Miałoby się tak stać za sprawą październikowej obniżki stóp procentowych, zadecydowanej przez RPP. W mojej ocenie to kolejna dezinformacja służąca przedstawianiu polityki NBP w niekorzystnym świetle.

Czytaj więcej

Grzegorz Siemionczyk: Szanse na poskromienie rosnących cen zmalały

Teza o „nieposkromionej inflacji” nie jest bowiem uzasadniona twardymi – i zdawałoby się – powszechnie dostępnymi danymi o miesięcznych zmianach cen konsumpcyjnych. W rzeczywistości bieżąca inflacja jest już poskromiona – nawet jeśli poziom cen odnoszony do sytuacji sprzed dwunastu miesięcy jest wciąż raczej wysoki.

Ceny są ustabilizowane

Już od maja do września b.r. poziom cen konsumpcyjnych nie wzrastał. Co więcej, poziom cen nawet malał. Fakt ten dokumentuje GUS. We wrześniu cena standardowego (GUS) koszyka dóbr i usług była o ponad 0,6 proc. niższa niż w czerwcu. Do obniżek przyczyniły się głównie spadające z miesiąca na miesiąc ceny żywności i napoi bezalkoholowych - oraz paliw. Nie jest przy tym poprawne twierdzenie, że decydujące w tym względzie były wrześniowe obniżki cen paliw zaordynowane przez Orlen. Gdyby nie te ostatnie (sumujące się do 3,1 proc. w skali miesięcznej), to i tak wrześniowy poziom cen byłby niższy od czerwcowego o ok. 0,5 proc.

W październiku br. ceny wzrosły o 0,2 proc. w stosunku do września. Pomimo tego, październikowy poziom cen był wciąż o 0,4 proc. niższy od czerwcowego. Gdyby nie październikowe obniżki cen paliw, poziom cen byłby wciąż niższy od czerwcowego. Dane nie uzasadniają tezy o trapiącej nas „nieposkromionej inflacji”.

Kasandryczne wizje przyszłości

Nowszy tekst red. Siemionczyka („Co siedzi w zaczadzonych głowach ekonomistów”, Rzeczpospolita 16.10.2023) przyznaje, że owszem, inflacja właśnie hamuje. Nie przeszkadza to jednak w snuciu kolejnych kasandrycznych wizji. Inflacja miałaby przyspieszyć za sprawą boomu konsumpcyjnego (rzekomo „dojrzewającego już nad Wisłą”). Drugim czynnikiem miałoby być przywrócenie poboru czasowo obniżonych podatków pośrednich na żywność oraz wycofanie się z „mrożenia” cen energii.

Czytaj więcej

Grzegorz Siemionczyk: Co siedzi w zaczadzonych głowach ekonomistów

Teza o „dojrzewaniu boomu konsumpcyjnego” nie znajduje oparcia w merytorycznie uzasadnianych analizach rynku (w tym np. publikowanych przez NBP). Wystarczy zauważyć, że aktualnie wciąż utrzymuje się regres sprzedaży detalicznej i spożycia w sektorze gospodarstw domowych, a rozmiary kredytowego zadłużenia gospodarstw domowych wciąż maleją. Gospodarstwa domowe wolą się oddłużać raczej niż na nowo zadłużać. Rosnące dochody gospodarstw domowych są przeznaczane raczej na wzrost oszczędności niż na wzrost popytu i spożycia. Nawet rosnące „transfery socjalne” (finansowane rosnącymi deficytami finansów publicznych) nie oznaczają automatycznie stosownego wzrostu presji popytowej. Zauważyć też należy, że pomimo pewnej poprawy wskaźniki koniunktury konsumenckiej pozostają ujemne.

Czy wróci wyższy VAT na żywność i odmrożone zostaną ceny energii

Oczywiście, słuszne jest przypuszczenie, że inflacja mogłaby powtórnie przyspieszyć - gdyby tylko rząd zechciał przywrócić wyższe stawki VAT na żywność oraz zaprzestać „mrożenia” cen energii. Należy jednak zauważyć, że w tym przypadku odpowiedzialność za inflacyjne przyspieszenie bezpośrednio ponosiłby rząd, a nie NBP. Co więcej, trzeba rozumieć, że taki – wywołany decyzjami rządu – wzrost cen nie miałby nic wspólnego z nadmierną presją popytową (ewentualnie uzasadniającą zacieśnianie polityki pieniężnej). Jest jasne, że NBP musiałby w tej sytuacji stosownie zareagować, co niekoniecznie sprowadzałoby się tylko do rytualnego podnoszenia oficjalnych stóp procentowych.

Czytaj więcej

Panel ekonomistów

Czy nowy rząd będzie musiał zaciskać pasa? Opinie ekonomistów

Warto też zauważyć, że rząd ma możliwość kształtowania detalicznych cen energii na rozsądnych poziomach bez uciekania się do potępianego przez ekonomistów „mrożenia” tych cen. Gros kosztów wytwarzania energii stanowią różnorakie podatki i opłaty stanowione właśnie przez rząd. Gdyby detaliczne ceny energii (i paliw) były determinowane przez koszty, to właśnie rząd miałby do odegrania ważną rolę – bez administracyjnego „mrożenia” cen detalicznych.

Ponadto, rząd ma niezbywalny obowiązek ingerowania poprzez własne organy regulacyjne w ceny i zawyżone marże oligopolistycznych (a tym bardziej monopolistycznych) dostawców energii. Należy staranniej odróżnić naganne „mrożenie” cen produktów dostępnych na rynku w miarę konkurencyjnym od społecznie (i ekonomicznie) korzystnej ingerencji w ceny dyktowane przez kilku „silnych graczy”. Za ingerencję w ceny energii odpowiada więc rząd – niejako z urzędu. Inflacyjne (i podażowe) skutki braku takiej ingerencji będą także obciążać nowy rząd, jakikolwiek by on nie był.

Autor jest doradcą prezesa NBP. Tekst wyraża opinie autora.

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej” są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Niedawno red. Grzegorz Siemionczyk alarmował czytelników, że oto „szanse na poskromienie rosnących cen zmalały” („Rzeczpospolita”, 9.10.2023). Miałoby się tak stać za sprawą październikowej obniżki stóp procentowych, zadecydowanej przez RPP. W mojej ocenie to kolejna dezinformacja służąca przedstawianiu polityki NBP w niekorzystnym świetle.

Teza o „nieposkromionej inflacji” nie jest bowiem uzasadniona twardymi – i zdawałoby się – powszechnie dostępnymi danymi o miesięcznych zmianach cen konsumpcyjnych. W rzeczywistości bieżąca inflacja jest już poskromiona – nawet jeśli poziom cen odnoszony do sytuacji sprzed dwunastu miesięcy jest wciąż raczej wysoki.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację