Zbigniew Bochniarz: Kapitał społeczny to cichy zwycięzca wyborów

Utrzymanie wielkiego kapitału społecznego jest niezbędnym warunkiem zwycięstwa w nadchodzących wkrótce wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego.

Publikacja: 03.11.2023 03:00

Zbigniew Bochniarz: Kapitał społeczny to cichy zwycięzca wyborów

Foto: mat. pras.

Doświadczenia polskie i z wielu innych krajów pokazują, że partie dysponujące dużymi funduszami – kapitałem finansowym – na ogół wygrywają wybory, bo stać ich na bardziej intensywną propagandę w wielu mediach, na lepszych doradców i bezpośrednie kupowanie potencjalnych wyborców np. przez organizowanie pikników czy rozdawanie różnych mniej lub bardziej wartościowych gadżetów. Ale nie zawsze tak się dzieje.

Szczególnie uprzywilejowane są tu partie rządzące, które dysponują całym aparatem rządowym, kontrolowanymi przez nie mediami i firmami. Wprawdzie podważa to demokratyczne reguły równości wyborów, ale niestety często bywa wykorzystywane, co widzieliśmy wcześniej w Rosji, na Węgrzech, w Turcji, a ostatnio w Polsce. Wydaje się, że w polskim przypadku środki finansowe (kapitał) zaangażowane przez PiS, budżet państwa (pikniki, podróże, itp.), partyjna TVP, spółki Skarbu Państwa, nielimitowane wydatki na propagandę prorządowego referendum wielokrotnie przekroczyły łączne wyborcze budżety partii opozycyjnych. A mimo to opozycja zdobyła niekwestionowaną większość parlamentarną.

Politolodzy, socjolodzy czy psycholodzy społeczni wskazywać będą na różne czynniki tego zwycięstwa opozycji, dla mnie ekonomisty takim cichym zwycięzcą tej niezwykle brutalnej kampanii wyborczej jest kapitał społeczny!

Czym jest kapitał społeczny?

Ciągle niedoceniany przez polskich ekonomistów, często mylony z kapitałem ludzkim lub w ogóle przez nich pomijany albo utożsamiany z jego produktami (np. zaufanie), kapitał społeczny wszedł do nauk społecznych na dobre w ciągu ostatnich 25–30 lat. W nowoczesnej ekonomii definiuje się jako kapitał powstały z budowania relacji (relacyjny), którego wartość zależy od ilości tych relacji i ich intensywności, czyli czasu poświęconego na ich budowę. Najważniejszymi produktami tego wyjątkowego kapitału jest zaufanie społeczne, wspólne wartości, normy, reguły postępowania, sieci społeczne i instytucje. W zależności od tego, czy taki kapitał budowany jest w systemie otwartym (np. demokratycznym) czy zamkniętym (np. mafia), może on być pozytywny (synergia współdziałania) lub negatywny (destrukcyjny).

W gospodarce takimi znakomitymi przykładami jego zastosowania są efektywne klastry przemysłowe (np. Dolina Krzemowa w USA czy Dolina Lotnicza w Polsce), gdzie kapitał społeczny, produkując wspólne wartości, reguły i wzajemne zaufanie poważnie obniża koszty transakcyjne (ryzyko), przyspiesza kooperacje między członkami klastra, a przez to jego integrację i wzrost konkurencyjności. W administracji publicznej wysoki kapitał społeczny redukuje biurokratyczne procedury weryfikacyjne, przyspiesza podejmowanie decyzji, podnosi jej efektywność i zwiększa satysfakcję społeczną.

Zdecydowały nie miliony złotych, tylko miliony spotkań

W sferze politycznej, patrząc przez pryzmat tego kapitału na ostatnie wybory, jasno widzimy, że nie „grube” miliony kapitału finansowego wydane na kupno wyborców lub ich zastraszanie, lecz właśnie kapitał społeczny powstały z budowania relacji z milionów spotkań i rozmów przeprowadzonych przez tysiące kandydatów i aktywistów partii opozycyjnych, dał im zwycięstwo.

Obserwując spotkania wyborcze PiS i opozycji, widać było wyraźnie silny kontrast pomiędzy zamkniętymi dla wybranych spotkaniami (ekskluzywnymi lub wykluczającymi) tych pierwszych z otwartymi (inkluzyjnymi) tych drugich. Wychodząc z teorii kapitału społecznego, nie jest zaskoczeniem, że te pierwsze produkowały nienawiść i strach, a te drugie dawały energię do działania i entuzjazm. Biorąc pod uwagę indywidualne przypadki, jak Donald Tusk, który wszedł w kampanię wyborczą jako jeden z liderów z najmniejszym zaufaniem społecznym i mimo brutalnej, a najczęściej pozbawionej jakichkolwiek standardów cywilizacyjnych kampanii oczerniania go przez cały aparat PiS non stop, zdobył olbrzymie zaufanie dzięki bezprecedensowej odporności, otwartości, patrzeniu w przyszłość i empatycznemu zaangażowaniu się w całą kampanię.

Chciałbym zwrócić uwagę na dwie specyficzne cechy tego kapitału i jedną ogólną. Te dwie pierwsze to jego szczególna wrażliwość na nagłe zniszczenie w niezwykle krótkich momentach w przeciwieństwie do drugiej cechy wymagającej długiej i mozolnej pracy w jego budowaniu. Trzecia ogólna cecha kapitału związana jest z jego systematycznym zużywaniem się i koniecznością odnawiania (reinwestowania).

Nie zniszczyć kapitału społecznego

Biorąc to wszystko pod uwagę, życzę opozycyjnym partiom, a szczególnie ich liderom, aby pamiętali, że zbudowali bardzo bogaty, wielomilionowy kapitał społeczny, który powinien zdecydowanie pomóc im w reformowaniu zniszczonych instytucji, pamiętając jednak o jego niezwykłej wrażliwości i konieczności systematycznego odnawiania. Utrzymanie takiego wielkiego kapitału społecznego jest niezbędnym warunkiem nie tylko udanego procesu transformacji instytucji i polityk zgodnie z wymogami UE i wyzwaniami klimatycznymi, ekonomicznymi i społecznymi, ale też niezbędnym warunkiem zwycięstwa w nadchodzących wkrótce wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. Wymagać to będzie maksymalnej transparentności podejmowanych decyzji, przestrzegania praworządności i szerokiej partycypacji społecznej.

Jakiekolwiek egoizmy partyjne czy personalne mogą szybko zniszczyć ten wspaniały kapitał wraz z jego podstawowym produktem – zaufaniem społecznym. Byłoby to historycznym błędem, którego nasze społeczeństwo nie wybaczy opozycji, prawdopodobnie ukarze w najbliższych wyborach, a odbudowa tak zniszczonego kapitału społecznego zajmie wiele lat i pogrzebie nadzieje na szybką transformację Polski i odgrywanie ważnej roli w reformowaniu Unii Europejskiej dla obecnego i przyszłych pokoleń.

Dr Zbigniew Bochniarz jest afiliowanym profesorem: Akademii Leona Koźmińskiego, Evans School of Public Policy & Governance, University of Washington w Seattle, Institute of Strategy & Competitiveness, Harvard School of Business, członkiem Board of Trustees World Academy of Art & Science, a także członkiem rady programowej EFNI, organizowanego przez Konfederację Lewiatan.

Doświadczenia polskie i z wielu innych krajów pokazują, że partie dysponujące dużymi funduszami – kapitałem finansowym – na ogół wygrywają wybory, bo stać ich na bardziej intensywną propagandę w wielu mediach, na lepszych doradców i bezpośrednie kupowanie potencjalnych wyborców np. przez organizowanie pikników czy rozdawanie różnych mniej lub bardziej wartościowych gadżetów. Ale nie zawsze tak się dzieje.

Szczególnie uprzywilejowane są tu partie rządzące, które dysponują całym aparatem rządowym, kontrolowanymi przez nie mediami i firmami. Wprawdzie podważa to demokratyczne reguły równości wyborów, ale niestety często bywa wykorzystywane, co widzieliśmy wcześniej w Rosji, na Węgrzech, w Turcji, a ostatnio w Polsce. Wydaje się, że w polskim przypadku środki finansowe (kapitał) zaangażowane przez PiS, budżet państwa (pikniki, podróże, itp.), partyjna TVP, spółki Skarbu Państwa, nielimitowane wydatki na propagandę prorządowego referendum wielokrotnie przekroczyły łączne wyborcze budżety partii opozycyjnych. A mimo to opozycja zdobyła niekwestionowaną większość parlamentarną.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację