10 lutego zeszłego roku opublikowałem w „Rzeczpospolitej” felieton „Wszystko już było, czyli Rosja w roku 1905 i 2022”. Porównywałem w nim sytuację Rosji z roku 1905, kiedy kompromitująca klęska w wojnie z Japonią rozpoczęła upadek władzy carów, oraz z początku roku 2022, kiedy zaczynało wyglądać na to, że Putin (tak samo jak Mikołaj II) szykuje się do „małej, zwycięskiej wojny”, która ma być receptą na wewnętrzne problemy kraju.
Pisałem o podobieństwach sytuacji: kłopotach wynikających z braku reform modernizujących gospodarkę, agresywnej polityce wobec słabszych sąsiadów, która miała odwrócić uwagę społeczeństwa od tych kłopotów, szukaniu wsparcia dla Rosji w sojuszu z mocarstwem dążącym do zmiany światowego porządku (w roku 1905 z Niemcami, w roku 2022 z Chinami). Wychodzi na to, że generalnie miałem rację: dwa tygodnie później Rosja napadła na Ukrainę.
Natomiast nie miałem chyba racji, pisząc o różnicach pomiędzy sytuacją w roku 1905 i 2022. Podkreślałem połączenie słabości i uporu Mikołaja II – jak się wtedy wydawało, cechy sprzecznej z silnym przywództwem Putina. Pisałem też o słabości udręczonej kłopotami gospodarczymi i politycznymi Ukrainy w porównaniu ze śmiertelnie groźną Japonią. Przypomniałem jednak (najwyraźniej proroczo!), że carowi też jego generałowie obiecywali, iż potężna rosyjska armia szybko rozprawi się z małym sąsiadem.
Dziś, kiedy Ukraina od 500 dni skutecznie broni się i kontratakuje, przeżarta korupcją rosyjska armia kompromituje się na polu bitwy, w Rosji mieliśmy dziwaczną próbę puczu, a przestraszony Putin uciekł z Kremla i prosił o pomoc w negocjacjach z buntownikami Łukaszenki, podobieństwa do sytuacji sprzed wieku wyglądają jeszcze wyraźniej.
Czy jesteśmy więc świadkami początku końca Putina? Wojna na Ukrainie przebiega równie kompromitująco jak wojna Rosji z Japonią (wtedy armia rosyjska straciła w ciągu 575 dni wojny 190 tys. zabitych i rannych, dziś jej straty przekraczają 200 tys., przy podobnej liczbie ludności imperium). Koszty gospodarcze są też porównywalne (od roku 2014 rosyjska gospodarka tkwi w stagnacji, podobnie jak Rosja w latach 1900–1905). Putin, podobnie jak car, ukrywa się przed zbliżającymi się do jego rezydencji buntownikami i godzi się na polityczny kompromis z przeciwnikami, pokazując wszem i wobec swoją słabość.