Maciej Kietliński: Kryzys bankowy czy burza w szklance wody

Ogłoszenie upadłości przez Silicon Valley Bank, przejęcie Credit Suisse przez UBS z obligatariuszami w tle, którzy z dnia na dzień zostali z niczym, i obawy o przyszłość Deutsche Banku. Czy „kryzys bankowy” to jedynie chwytliwy nagłówek, a najgorsze mamy już za sobą?

Publikacja: 03.04.2023 03:00

Maciej Kietliński: Kryzys bankowy czy burza w szklance wody

Foto: Bloomberg

W piątek 10 marca wszyscy ludzie na świecie poznali Silicon Valley Bank. Jest to największy przypadek upadłości amerykańskiego banku od upadku Lehman Brothers w 2008 r. Co było tego powodem?

Po pierwsze, rosnące stopy procentowe spowodowały spadek cen obligacji znajdujących się w portfelach banków, w tym SVB. W efekcie powstała różnica pomiędzy księgową i rynkową wartością obligacji, którą określa się mianem niezrealizowanej straty. Jest ona niegroźna, jeżeli bank nie jest zmuszony do sprzedaży posiadanych obligacji przed ich terminem wykupu.

Po drugie, w wyniku rosnących stóp procentowych start-upy zaczęły mieć problem z pozyskiwaniem nowych funduszy od inwestorów. By pokryć koszty bieżącej działalności, zaczęły masowo wycofywać depozyty z banków, w tym banku SVB. W efekcie bank, by ratować płynność, musiał sprzedać portfel obligacji ze stratą, co doprowadziło do upadku tej instytucji.

Nie każdy zbił kokosy na Credit Suisse

Po wieloletniej agonii Credit Suisse zostanie przejęty za kwotę 3 mld dol. przez UBS. Powodem paniki było jednak umorzenie obligacji AT1, tzw. CoCo’s (contingent convertible bonds) wyemitowanych przez Credit Suisse, a wartych 17 mld dol., z pominięciem zwyczajowej kolejności zaspokojenia wierzycieli. W praktyce oznaczało to, że obligatariusze zostali z niczym. W konsekwencji rynkowa cena obligacji AT1 odnotowała drastyczny spadek.

Czy Deutsche Bank będzie następny

W efekcie panika bankowa dotknęła również Deutsche Bank, który w swoim portfelu posiada obligacje AT1 o wartości ponad 9 mld dol., co stanowi 17,7 proc. wartości posiadanego kapitału podstawowego CET1.

Warto jednak wspomnieć o fundamentach banku, a te są stosunkowo dobre. Deutsche Bank od dziesięciu kwartałów z rzędu odnotowuje zysk netto dzięki zakończeniu wielomiliardowej restrukturyzacji, która rozpoczęła się w 2019 r., w celu zmniejszenia kosztów i poprawy rentowności.

Ponadto w 2022 r. odnotował zysk netto w wysokości 5 mld euro (5,4 mld dol.) w 2022 r., co stanowi wzrost o 159 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Jego wskaźnik CET1 – miara wypłacalności banku – na koniec 2022 r. wyniósł 13,4 proc., podczas gdy jego wskaźnik pokrycia płynności wyniósł 142 proc., a wskaźnik stabilnego finansowania netto wyniósł 119 proc.

Te liczby nie wskazują na to, by istniały powody do obaw o wypłacalność lub płynność banku. Jeżeli jednak kogoś nie przekonują liczby, niech zwróci uwagę na wypowiedzi bankierów i polityków oraz ich bezprecedensowe działania mające na celu zachowanie stabilności sektora finansowego za wszelką cenę. Stabilności, której po kryzysie 2008 r. będą strzec jak oka w głowie.

W piątek 10 marca wszyscy ludzie na świecie poznali Silicon Valley Bank. Jest to największy przypadek upadłości amerykańskiego banku od upadku Lehman Brothers w 2008 r. Co było tego powodem?

Po pierwsze, rosnące stopy procentowe spowodowały spadek cen obligacji znajdujących się w portfelach banków, w tym SVB. W efekcie powstała różnica pomiędzy księgową i rynkową wartością obligacji, którą określa się mianem niezrealizowanej straty. Jest ona niegroźna, jeżeli bank nie jest zmuszony do sprzedaży posiadanych obligacji przed ich terminem wykupu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację