Witold M. Orłowski: Pocieszający przypadek generała Cambronne’a

Wiem, że na temat systemu emerytalnego napisałem pewnie setkę felietonów i że temat ten może już nudzić. Ale tym razem proszę mieć pretensje do Francuzów.

Publikacja: 30.03.2023 03:00

Witold M. Orłowski: Pocieszający przypadek generała Cambronne’a

Foto: AFP

Gwardia ginie, ale się nie poddaje, jak podobno wykrzyknął pod sam koniec bitwy pod Waterloo generał Pierre Cambronne. Otoczony wraz z grupą cesarskich gwardzistów przez Anglików, nie mając żadnej szansy na zwycięstwo, odmówił w ten sposób zaakceptowania faktu nieuchronnej klęski (choć podobno posłużył się wyrażeniem znacznie krótszym).

Dziś Francuzi znowu walczą o to, by nie zaakceptować tego, co nieuchronne. Z jednej strony stoi prezydent Macron, usiłujący podwyższyć wiek emerytalny. Z drugiej – miliony demonstrantów protestujących przeciw temu na ulicach francuskich miast.

Na pierwszy rzut oka trudno zrozumieć, dlaczego walka jest aż tak zażarta. Francja ma problem z systemem emerytalnym. Ale forsowana przez rząd reforma, czyli rozłożone na wiele kwartałów podniesienie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat, to tylko chwilowy oddech, nierozwiązujący problemu. Dlaczego prezydent ryzykuje utratę całej popularności? I dlaczego tak nieduża zmiana powoduje, że na ulice wychodzą miliony protestujących?

Po ich stronie stoi marzenie o pięknym życiu. Zachęcił do niego przed ponad 40 laty socjalistyczny prezydent Mitterrand, obniżając wiek emerytalny z 65 do 60 lat i roztaczając wizję „złotej dekady życia”, kiedy człowiek cieszy się jeszcze dobrym zdrowiem, a mając odchowane dzieci, wolny czas i godziwą emeryturę, może wreszcie w pełni korzystać z przyjemności tego świata. I dziś tak właśnie jest: według statystyk przed przeciętnym Francuzem jeszcze średnio 24–25 lat życia (o cztery lata dłużej niż za czasów Mitterranda), a emerytura sięga 75 proc. ostatnich zarobków. Po co to zmieniać?

Po stronie prezydenta stoją argumenty logiczne. Francja ma system emerytalny, w którym bieżące emerytury wypłacane są ze składek zebranych od obecnie pracujących. To system zdefiniowanego świadczenia, czyli taki, w którym wysokość emerytury jest wyliczana niezależnie od tego, ile składek wpływa do systemu (zależy od uzbieranych przez całe życie zawodowe „punktów”). Dziś system ten ma jeszcze niedużą nadwyżkę, ale wkrótce nieuchronnie zmieni się ona w ogromny deficyt, bo zebranych składek nie starczy na wypłatę obiecanych świadczeń. Przy starzejącym się społeczeństwie za 20–30 lat może to zagrażać stabilności finansów państwa.

Mamy więc żelazne argumenty ekonomiczne, równie silne, jak karabiny i armaty otaczających Cambronne’a Anglików. Z drugiej strony przywiązanie do pięknego życia, z którego korzystały poprzednie pokolenia, a którego nie da się utrzymać w zmieniającym się świecie – tak silne, jak duma przyzwyczajonych do zwycięstw napoleońskich gwardzistów.

We Francji chodzi więc o coś znacznie ważniejszego niż przesuniecie o dwa lata wieku emerytalnego. Macron chce zmusić Francuzów do symbolicznej kapitulacji i przyznania, że dotychczasowego modelu życia nie da się utrzymać. A Francuzi bronią swoich marzeń i nie przyjmują do wiadomości, że trzeba będzie choć częściowo z nich zrezygnować.

Może to smutne, ale walka marzeń z twardą rzeczywistością prędzej czy później musi się skończyć zwycięstwem tej ostatniej. Na pocieszenie: generał Cambronne wprawdzie musiał się pogodzić z klęską, ale nie zginął pod Waterloo. Ożenił się ze swoją brytyjską pielęgniarką, przeszedł na emeryturę i żył w dobrobycie i sławie jeszcze 27 lat.

Gwardia ginie, ale się nie poddaje, jak podobno wykrzyknął pod sam koniec bitwy pod Waterloo generał Pierre Cambronne. Otoczony wraz z grupą cesarskich gwardzistów przez Anglików, nie mając żadnej szansy na zwycięstwo, odmówił w ten sposób zaakceptowania faktu nieuchronnej klęski (choć podobno posłużył się wyrażeniem znacznie krótszym).

Dziś Francuzi znowu walczą o to, by nie zaakceptować tego, co nieuchronne. Z jednej strony stoi prezydent Macron, usiłujący podwyższyć wiek emerytalny. Z drugiej – miliony demonstrantów protestujących przeciw temu na ulicach francuskich miast.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił