Zatrudnieni przez największe mocarstwa cyberspecjaliści bądź wspierane przez nie grupy hakerskie dysponują coraz lepszym arsenałem, choćby technologią sztucznej inteligencji. Jest ona w stanie szybciej sforsować wszelkie zabezpieczenia, a nawet dzięki metodzie deep fake podszyć się pod każdego, choćby Elona Muska, którego głos niedawno spreparowano, by wyłudzać kryptowaluty.
Coraz częściej tacy hakerzy atakują nie tylko wojsko i ośrodki badawcze, ale i infrastrukturę krytyczną, uderzają w sieci energetyczne, gazoporty, by zakłócić gospodarkę kraju nieprzyjaznego.
Ponieważ w zmąconej przez wojnę wodzie łatwiej ryby łowić, zwiększyła się też aktywność zwykłych cyberprzestępców. Gdy wybuchła pandemia, wysyłali fałszywe wiadomości na temat Covid-19 zawierające złośliwe linki. Teraz zaś organizują fałszywe zbiórki pieniędzy czy rozsyłają zainfekowane informacje zawierające fake newsy. Napisałem „zwykli”, ale najczęściej nie są to „leszcze”. Np. grupy specjalizujące się w cyberatakach dla okupu (ransomware) dysponują „budżetami” już na poziomie kilkudziesięciu czy nawet setek milionów euro.
Czytaj więcej
Hakerzy wyruszyli na wojnę. Intensywność i skala ataków z ostatnich dni jest bezprecedensowa. Cyberprzestępcy uderzyli w Czarnogórę, włoski koncern Eni i sparaliżowali taksówki w Moskwie.
To co łączy większość współczesnych hakerów, to całkowity brak skrupułów. Równie dobrze mogą zrujnować firmę, co okraść staruszkę. Ostatnio plagą są ataki na przychodnie i szpitale, co naraziło życie wielu osób. W Finlandii ucierpiały nawet szpitale psychiatryczne.