Optymista mógłby się doszukiwać przyczyn materialnych: budżety domowe Polaków są w tak dobrym stanie, że rodzice bez problemu finansują dzieciom wypoczynek, bez konieczności sięgania po dodatkowe wsparcie. Pesymista powiedziałby natomiast, że sytuacja jest tak trudna (pandemia, wojna, szalejąca inflacja), że w tym roku wyjazdy turystyczne w ogóle nie znalazły się na liście priorytetów i mimo bonu wiele rodzin musiało zrezygnować z wakacji. Prawda – jak to zazwyczaj bywa – leży zapewne pośrodku.
Czytaj więcej
Obowiązywanie bonu turystycznego może zostać przedłużone do końca pierwszego kwartału 2023 r.
Być może część osób czeka z wykorzystaniem bonu na wrzesień, kiedy ceny usług turystycznych będą niższe. Ale to raczej niewielka grupa – bony są przeznaczone dla dzieci, a od września rusza przecież szkoła.
Płatności bonami przyjmuje 28 tysięcy podmiotów. Poziom wykorzystania tej formy wsparcia byłby większy, gdyby panował szerszy zakres obejmowanych przez nią usług. Bonem nie zapłacimy np. za bilety kolejowe, nawet jeśli kupujemy je, by wybrać się z dziećmi na wakacje.
Głównym celem programu było wsparcie sektora turystycznego, który na skutek pandemii stanął na skraju bankructwa. Teraz branża postuluje wydłużenie ważności bonu. Rząd nie mówi „nie”. Podobno w grę wchodzi okres do końca marca 2023 r. W międzyczasie mamy ferie zimowe, a więc byłaby okazja, żeby rzutem na taśmę skorzystać z bonu, finansując dziecku wypoczynek zimą. Byłoby to dla rodziców niebagatelne wsparcie, szczególnie w obliczu hamującej ostro gospodarki.