11. NBP dysponuje potencjalnie drugim instrumentem ograniczającym podaż kredytu dla sektora prywatnego: stopą rezerwy obowiązkowej. Jej zastosowanie nakłada na banki obowiązek przetrzymywaniu w NBP pewnej małej części każdego przyrostu depozytów bankowych. Jednak i on w obecnych warunkach jest nieefektywnym, a nawet szkodliwym instrumentem polityki pieniężnej. Celem rezerwy obowiązkowej jest ograniczanie podaży kredytu brutto dla gospodarki. A to nie ekspansja tego kredytu przyspiesza w Polsce popyt ogólny. W ostatnich 12 miesiącach, podaż kredytu wzrosła o 7,9 proc. podczas gdy nominalny PKB wzrósł o 12-13 proc. Poziom zadłużenia kredytowego przedsiębiorstw jest tylko nieznacznie większy od stanu rachunków pieniężnych przedsiębiorstw w bankach. Wzrost stopy rezerwy obowiązkowej przyczynia się jednak do automatycznego powiększania przez banki różnicy pomiędzy stopami procentowymi dla kredytów i depozytów. W sytuacji nadpłynności, ta różnica zostanie powiększona prawie wyłącznie od strony stopy depozytowej. Jeszcze bardziej zmniejsza to efektywność stopy procentowej jako instrumentu pobudzającego oszczędzanie.
12. Przy tak ograniczonej efektywności stopy procentowej NBP jako instrumentu przeciwdziałającemu inflacji tym bardziej kluczowa rola w obniżaniu popytu ogólnego w gospodarce przypada na politykę fiskalną. W ostatnich latach to właśnie polityka fiskalna generowała lwią część przyrostu tego popytu. Zamiast ograniczać deficyt sektora finansów publicznych mamy jednak niekończącą się serię decyzji o wzroście wydatków budżetowych i jednoczesnych obniżkach wpływów podatkowych. Przewiduje się obecnie, ze deficyt sektora finansów publicznych wzrośnie w tym roku prawie trzykrotnie: z 49 mld zł do 128 mld zł, a więc o ponad 3 proc. PKB! Niska efektywność polityki pieniężnej w przeciwdziałaniu inflacji, w zestawieniu z coraz bardziej ekspansywną polityką fiskalną, będzie dalej niwelowana. Doprowadzi do jeszcze większej inflacji i bardzo dużego wzrostu stóp procentowych, a więc i ciągłego wzrostu kosztów kredytowych dla obecnych kredytobiorców.
13. Ze względów omówionych powyżej, przy istniejącym kształcie polityki pieniężnej nie da się sprowadzić inflacji do 2,5 proc. - celu przyjętego przez RPP. Przeciwnie, wysoce prawdopodobny jest dalszy wzrost cen i życie z dwucyfrową inflacją przez długie lata. Na naszych oczach dorobek NBP lat wcześniejszych: wiarygodność i zdolność banku centralnego do utrzymywania stabilnych cen, został zasadniczo podważony. By odwrócić ten fatalny dla Polaków scenariusz, potrzebna jest daleko idąca przebudowa polityki pieniężnej, przy koniecznym jednoczesnym jej wsparciu przez restrykcyjną polityką fiskalną.
14. Zwiększenie skuteczności polityki pieniężnej RPP wymaga udrożnienia mechanizmu transmisji od stóp procentowych NBP do popytu ogólnego, a tym samym do inflacji. Niezbędne jest szybkie zmniejszenie skali nadpłynności banków. RPP powinna jednoznacznie zadeklarować dyskontynuację luzowania ilościowego. Wzorem innych banków centralnych powinna przedstawić plan ilościowego zacieśniania (quantitative tightening, QT), a więc zmniejszania swojego portfela obligacji. NBP może nie rolować zapadających obligacji i dokonywać ich stopniowej wyprzedaży na rynku. Takie działanie zmniejszyłoby nadpłynność sektora bankowego. Tym samym, stopniowo zwiększałaby się efektywność kanału stopy procentowej przede wszystkim przez wzrost stóp procentowych od depozytów. W przedstawionym ujęciu QT stanowiłoby w uproszczeniu odwrócenie wcześniejszej polityki luzowania ilościowego (QE).
15. Rozpoczęcie przez NBP QT oznacza, ceteris paribus, wzrost podaży na rynku obligacji skarbowych. Stanowiłaby to konkurencję dla finansowania przez rząd istniejącego i nowego długu publicznego. Na takie działanie może sobie pozwolić niezależna RPP, która dla dobra ogólnego, jakim jest zwalczanie inflacji, gotowa jest przeciwstawić się krótkookresowym interesom rządu. Rosnące szybko w ostatnich latach potrzeby pożyczkowe państwa natrafiły w ostatnim okresie na wyraźne problemy z ich finansowaniem. Gwałtowna przecena obligacji skarbowych, czyli wzrost ich rentowności z 0,5-1,0 proc. do… 6,0-6,7 proc., pokazuje skalę problemu. Zmniejsza się znacznie zakres podmiotów skłonnych do dalszego nabywania długu krajowego. Podmioty zagraniczne i krajowe fundusze inwestycyjne stopniowo wycofują się z rynku. Sektor bankowy ponosi straty kapitałowe z tytułu nowej wyceny papierów wartościowych i nic nie wskazuje, by był zainteresowany zwiększaniem swojego portfela. Z kolei NBP, trzeci poważny gracz na tym rynku, nie tylko nie powinien już nabywać dodatkowych obligacji skarbowych, lecz przeciwnie rozpocząć proces ich sprzedaży. Polityka już nie tylko pieniężna, ale również fiskalna dotarła do ściany. W takich uwarunkowaniach, przy znikomej niezależności RPP, rozpoczęcie QT wydaje się jednak mało prawdopodobne.
16. W tej nadzwyczajnej sytuacji, należałoby rozważyć emisją przez NBP obligacji detalicznych. Emisja obligacji detalicznych NBP nie tylko w szybki i efektywny sposób zmniejszyłaby popyt sektora prywatnego, ale dodatkowo zwiększyłaby efektywność mechanizmu transmisji od stóp NBP do podaży kredytu netto. I to zarówno poprzez wzrost stóp depozytowych, jak i kredytowych. Obligacje powinny być skierowane wyłącznie dla klientów detalicznych. Łączna wielkość emisji wszystkich transz nie powinna przekroczyć wielkości portfela bonów pieniężnych NBP. Oprocentowanie w skali roku powinno przewyższać o 1-2 pkt proc. inflację z ostatnich 12 miesięcy. Mechanizm dystrybucji (zakupu, przedterminowego wykupu, itd.) może być kopią dystrybucji detalicznych obligacji skarbowych indeksowanych do inflacji (bez rocznego okresu „karencji” ze stałą stopą procentową). Proponowany okres zapadalności to dwa i trzy lata z ustalonym limitem zakupu dla jednego numeru pesel.