Przekonywał m.in., że rozwój w tradycyjnym modelu neoliberalnym w takich krajach jak Polska przynosi więcej kosztów niż korzyści – to np. uzależnienie od kapitału zagranicznego, quasi-monopole w handlu i innych sektorach czy gospodarcza peryferyjność. Trwanie zaś, przekonywał Morawiecki, przy tym modelu nie wyprowadzi nas z pułapki średniego dochodu.

Zapowiedział więc radykalne zmiany w polityce gospodarczej. „Nie da się prowadzić skutecznej polityki w oparciu o stare zasady dalszej globalizacji, liberalizacji czy prywatyzacji. (...) Po prostu Polsce trzeba przywrócić jej godność – w wielu obszarach życia społeczno-gospodarczego nic już nie powinno być takie jak do tej pory – mówił premier. W nowym modelu rozwoju „polityka gospodarcza ma służyć obywatelom: pracownikom, przedsiębiorcom, polskim rodzinom, a nie statystykom, liczbom i procentom". A takie cele ma przynieść realizacja programów wzmacniających polski kapitał i przedsiębiorczość.

Ostra ocena przeszłości oraz recepty na lepszą przyszłość przedstawione w wywiadzie wzbudziły spore poruszenie w środowisku ekonomistów. Zapytaliśmy kilku z nich, czy można zgodzić się z tezami postawionymi przez Morawieckiego. Wszyscy zgadzają się tylko co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, że były to deklaracje istotne, pod drugie zaś, że Polska gospodarka doszła w wielu punktach do ściany i musi zmierzyć się z ogromnymi wyzwaniami, które wymagają przemodelowania dotychczas prowadzonej polityki. W pozostałych jednak kwestiach nasi rozmówcy mają znacząco odmienne zadania. Zarówno co do oceny osiągnięć ostatnich 25 lat (dla jednych to „transformacja kolonialna", dla innych – transformacja, dzięki której Polska jest obecnie najbogatsza w swojej historii), jak i strategii na przyszłość przedstawianych przez premiera Morawieckiego i rząd PiS.