Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że odczuję ulgę na wieść o 9,2-proc. inflacji, uznałbym go za niespełna rozumu. A jednak. Choć ekonomiści prognozowali styczniowy wzrost cen przeciętnie na 9,3 proc. (rok do roku), było wiele obaw, że przebije on psychologiczną barierę 10 proc. W stosunku do grudnia 2021 r. spadły tylko ceny paliw, co jest efektem cięcia akcyzy. Najmocniej natomiast drożała energia (plus 8 proc. miesiąc do miesiąca), na którą VAT zmalał dopiero w lutym.

Czytaj więcej

Inflacja nie przebiła 10 proc., ale powodów do radości nie ma

W końcu bieżącego miesiąca przekonamy się, jak cięcie stawek VAT wpłynęło na wskaźnik inflacji. Nie spodziewam się jednak, by Rada Polityki Pieniężnej dostała argument do wstrzymania podwyżek lub spowolnienia ich tempa. Główna stopa wynosi obecnie 2,75 proc., co oznacza, że przy inflacji przekraczającej 9 proc. jest realnie nadal głęboko ujemna. Jesteśmy więc skazani na dalszy wzrost stóp. Szybkich efektów nie będzie w postaci zastopowania nadmiernej inflacji, bo horyzont oddziaływania polityki monetarnej to aż sześć do ośmiu kwartałów.

Hamować inflacyjny impet mogłaby zachęta dla obywateli, by oszczędzali pieniądze, zamiast je wydawać na szybko drożejące towary. Niestety, oprocentowanie lokat w największych bankach komercyjnych jest zbliżone do zera, góra 1 proc., i tylko wyjątkowo pojawiają się w ograniczonej promocji oferty na 3–4 proc. A i to poniżej wskaźnika inflacji, co oznacza, że oszczędzający mocno tracą i są de facto sponsorami kredytobiorców. Banki mają nadmiar gotówki i mimo wzrostu stóp procentowych NBP – oraz oprocentowania udzielanych kredytów – nie mają motywacji, by oferować lepsze warunki ciułaczom.

Bank centralny mógłby je do tego zmotywować, gdyby w drodze wyjątku wyemitował dla ludności papiery wartościowe oprocentowane na poziomie inflacji. Ściągnąłby z rynku część gotówki, przyspieszając transmisję polityki monetarnej. Precedens już był – jesienią w 1997 r. NBP przyjmował kilkumiesięczne depozyty. Rozumiem, że obecnie ustawa o NBP nie przewiduje przyjmowania lokat lub depozytów ludności. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by bank centralny wyemitował dlań papiery wartościowe. Owszem, to działanie niestandardowe, ale i atak inflacji – największej od 2000 r. – też jest wydarzeniem nadzwyczajnym.