Eksperci są zgodni, że ostatnie parę lat rynkiem gazu rządzili odbiorcy. Nie brakowało takich, którzy unikali zawierania długoterminowych umów i szukali okazji cenowych na rynku spotowym, czyli kupując „od ręki" taką ilość surowca, jaka zaspokajałaby bieżące potrzeby. Trend wzmocniła dodatkowo pandemia, której niespodziewany wybuch na długie miesiące 2020 r. sparaliżował aktywność gospodarczą, a w ślad za tym – zapotrzebowanie na surowce.
Ale w zeszłym roku tendencja zaczęła się odwracać. Jak podkreślał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" jeden ze specjalistów z branży, w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy wygaśnie 40 proc. długoterminowych kontraktów na gaz. W ciągu dwóch lat będzie to 60–70 proc. Jeżeli ta prognoza miałaby się sprawdzić, siły na rynku obrócą się o 180 stopni: teraz to producenci i eksporterzy będą dyktować warunki gry, a z natury rzeczy trudno byłoby znaleźć dostawcę towaru, który chce sprzedawać taniej.