Eksperci są zgodni, że ostatnie parę lat rynkiem gazu rządzili odbiorcy. Nie brakowało takich, którzy unikali zawierania długoterminowych umów i szukali okazji cenowych na rynku spotowym, czyli kupując „od ręki" taką ilość surowca, jaka zaspokajałaby bieżące potrzeby. Trend wzmocniła dodatkowo pandemia, której niespodziewany wybuch na długie miesiące 2020 r. sparaliżował aktywność gospodarczą, a w ślad za tym – zapotrzebowanie na surowce.

Ale w zeszłym roku tendencja zaczęła się odwracać. Jak podkreślał w rozmowie z „Rzeczpospolitą" jeden ze specjalistów z branży, w ciągu kilkunastu najbliższych miesięcy wygaśnie 40 proc. długoterminowych kontraktów na gaz. W ciągu dwóch lat będzie to 60–70 proc. Jeżeli ta prognoza miałaby się sprawdzić, siły na rynku obrócą się o 180 stopni: teraz to producenci i eksporterzy będą dyktować warunki gry, a z natury rzeczy trudno byłoby znaleźć dostawcę towaru, który chce sprzedawać taniej.

Pierwsze sygnały, że coś jest na rzeczy, już do nas docierają. W styczniu analitycy Bloomberga alarmowali, że na rynku LNG w zasadzie zakontraktowano już cały surowiec do 2025 r., a wyjątkową zapobiegliwością w tym zakresie wykazała się Azja, odpowiadająca za 85 proc. zawartych umów.

Na tym tle Europa wydaje się być znacznie z tyłu, co daje mocniejsze karty do rąk takim dostawcom, jak Gazprom czy katarskie lub amerykańskie koncerny produkujące LNG. Bruksela co prawda przecięła dyskusję o tym, czy gaz znajdzie się na cenzurowanym, jak węgiel, w nowej taksonomii – określającej, jakiego rodzaju inwestycje mogą być dofinansowane z europejskich pieniędzy – i uznała gaz za konieczne w procesie transformacji energetycznej paliwo przejściowe. Czy to jednak tylko zaostrzy rywalizację o dostępny surowiec na rynku gazowym, czy raczej doprowadzi do tego, że dostawcy ruszą zabiegać o europejskich odbiorców – dopiero się przekonamy. Może stać się i tak, że najpierw konkurencja się zaostrzy, a potem, gdy największe kontrakty długoterminowe zostaną podpisane, znów odżyje rynek spotowy, a ceny pójdą w dół. Tak czy inaczej, na stabilizację rynku będziemy musieli poczekać dobrych kilka lat.

Czytaj więcej

Gaz ziemny nadal będzie drogi, o ile nie będzie wojny