Paweł Rożyński: Prezes, który się inflacji nie kłaniał

Budzi kontrowersje, popełnia błędy, ale trwa. Na razie to największe osiągnięcie szefa NBP Adama Glapińskiego.

Aktualizacja: 01.02.2022 10:00 Publikacja: 31.01.2022 21:00

Paweł Rożyński: Prezes, który się inflacji nie kłaniał

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Ponieważ prezydent Andrzej Duda docenia Adama Glapińskiego i wnioskuje właśnie o jego drugą kadencję jako prezesa Narodowego Banku Polskiego, Jarosław Kaczyński zaś ma do niego pełne zaufanie od zamierzchłych czasów Porozumienia Centrum, pozostanie zapewne kolejne sześć lat sternikiem naszej polityki pieniężnej. Oznacza to trwanie na tym kluczowym stanowisku łącznie 12 lat, co jest czymś absolutnie niezwykłym na wzburzonym pisowskim morzu, gdzie czas „życia" ministra czy szefa państwowej spółki sięga często ledwie kilku miesięcy, a zwaśnione koterie premiera Morawieckiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina czy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (a pewnie i parę mniejszych by się znalazło) bezwzględnie wyrywają sobie co ważniejsze stanowiska.

To dlatego długowieczność Adama Glapińskiego robi wrażenie, niemal jak panowanie angielskiej królowej Wiktorii czy cesarza Austrii Franciszka Józefa. Pozostając jednak przy bankierach centralnych, to dalej imponujący wynik, choć daleki od Alana Greenspana, który kierował Rezerwą Federalną 19 lat, i to za kadencji pięciu amerykańskich prezydentów. Greenspan odszedł z urzędu w zaawansowanym wieku 80 lat, co niekiedy mu wypominano. Prezes Glapiński będzie miał w 2028 r. lat 78. Też sporo, ale zdecydowanie nie warto z tego czynić zarzutu. 73-letni Ronald Reagan przed drugą kadencją w trakcie debaty z Walterem Mondale'em pytany, czy sobie poradzi w tak zaawansowanym wieku, ripostował: „Wiek nie stanie się tematem mojej kampanii. Obiecuję, że nie będę wykorzystywał do politycznych celów młodego wieku i braku doświadczenia mojego konkurenta".

Czytaj więcej

Marek Domagalski: Bezkrólewie nie grozi

Adam Glapiński nie pasuje do wizerunku bankierów centralnych. To zwykle ludzie nudni, jak Greenspan czy Bernanke, którego zapamiętamy głównie z bon motu o dolarach zrzucanych z helikoptera. Glapiński to trochę typ showmana, na konferencjach czuje się jak ryba w wodzie, uśmiecha się, ekscytuje, mówiąc o polskim cudzie gospodarczym, „przy którym niemiecki to pestka", czy o największych sukcesach od czasów rozbiorów. Ale ta mocno naciągana propaganda sukcesu nie należy wcale do najpoważniejszych zastrzeżeń wobec szefa NBP.

Jego działania mijają się bowiem z celem. NBP jest „utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu NBP". W przypadku prezesa Glapińskiego widać, że najważniejsze jest nie dbanie o niski poziom inflacji, a o przyspieszającą gospodarkę. Dlatego to wydrukowanie masy pieniądza na covidowe tarcze uważa za swój wielki sukces. Stawia więc inaczej akcenty niż tacy poprzednicy, jak Leszek Balcerowicz, Hanna Gronkiewicz-Waltz i Marek Belka. Złoty wcale nie ma być mocny, ale słaby na tyle, by wspierać eksport, choć nie ma dowodów na skuteczność takiej strategii.

Glapińskiemu wyraźnie ciążą porażki z ostatnich miesięcy, na czele z nonszalanckim podejściem do rosnącej inflacji, którą oceniał jako zjawisko krótkotrwałe. Co prawda zdanie zmienił, ale długa zwłoka w działaniach jest już kosztowna dla gospodarki. Na razie pędzi ona z wielkim impetem, świadczą o tym poniedziałkowe dane GUS o wzroście PKB o 7 proc. w ostatnim kwartale ubiegłego roku, ale lądowanie może być bolesne. Nawet jeśli dojdzie do niego dopiero w drugiej kadencji prezesa Glapińskiego.

Ponieważ prezydent Andrzej Duda docenia Adama Glapińskiego i wnioskuje właśnie o jego drugą kadencję jako prezesa Narodowego Banku Polskiego, Jarosław Kaczyński zaś ma do niego pełne zaufanie od zamierzchłych czasów Porozumienia Centrum, pozostanie zapewne kolejne sześć lat sternikiem naszej polityki pieniężnej. Oznacza to trwanie na tym kluczowym stanowisku łącznie 12 lat, co jest czymś absolutnie niezwykłym na wzburzonym pisowskim morzu, gdzie czas „życia" ministra czy szefa państwowej spółki sięga często ledwie kilku miesięcy, a zwaśnione koterie premiera Morawieckiego, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina czy ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry (a pewnie i parę mniejszych by się znalazło) bezwzględnie wyrywają sobie co ważniejsze stanowiska.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Technologia na etacie. Jak zbudować efektywny HR i skutecznie zarządzać kapitałem ludzkim?