Prezes Lafarge: Szczególnie groźny jest dla nas import cementu z Białorusi

Producenci z Białorusi nie podlegają regulacjom związanym z emisją CO2, a więc ponoszą znacznie niższe koszty niż my. Import oznacza też wzrost zanieczyszczeń powietrza w skali globalnej – mówi Xavier Guesnu, prezes Lafarge w Polsce.

Publikacja: 06.01.2021 21:00

Prezes Lafarge: Szczególnie groźny jest dla nas import cementu z Białorusi

Foto: materiały prasowe

Pandemia koronawirusa i związane z nią spowolnienie gospodarcze uderzają w działalność wielu branż i przedsiębiorstw. Jak w obecnej sytuacji radzą sobie producenci cementu?

W pierwszej fazie epidemia nie miała istotnego wpływu na naszą działalność. Szacuję, że wiosną 2020 roku produkcja cementu realizowana przez wszystkie cementownie w Polsce spadała o 2-5 proc. Do końca roku było to między 5-6 proc. licząc rok do roku. Takim poziomem zniżek jesteśmy w stanie zarządzać bez większych problemów. To nadal dobry wynik, a na tle innych krajów wygląda to nawet dobrze, zwłaszcza jak dokonać porównania z Francją, czy Wielką Brytanią, gdzie spadki sięgały w niektórych miesiącach ubiegłego roku nawet 80 proc.

Czy są szanse na poprawę popytu i produkcji w kolejnych kwartałach?

Spodziewam się spadku popytu o 5-10 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Taki stan przewiduję do połowy 2021 roku, a potem jest szansa na stabilizację lub odbicie. Dużo będzie jednak zależało od tego, czy na planowanym poziomie będą realizowane i rozpoczęte inwestycje infrastrukturalne i deweloperskie. Latem firmy miały chociażby problem z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę, co wynikało z dużej liczby zachorowań na Covid-19 w odpowiedzialnej za ich wydawanie administracji. To przełożyło się na obawy inwestorów i zmniejszyło liczbę nowych inwestycji, których rynek bardzo potrzebuje. Tak jak my kontynuujemy naszą działalność, tak samo deweloperzy powinni powstrzymać obawy i kontynuować inwestycje patrząc na zwrot z inwestycji w dłuższej perspektywie.

Na całym świecie, a zwłaszcza w Unii Europejskiej, duży nacisk kładziony jest na ograniczenie emisji zanieczyszczeń. Jakie działania w tym zakresie podejmuje grupa LafargeHolcim, do której należy Lafarge w Polsce?

Chcemy być ekologicznym liderem w branży, dlatego podejmujemy liczne działania w tym zakresie. Niedawno przystąpiliśmy do międzynarodowej inicjatywy Science Based Targets, której celem jest ograniczenie ocieplenia klimatu na świecie do 1,5 st. C względem ery przedprzemysłowej. Udział LafargeHolcim w tym projekcie ma wymierny charakter, gdyż zadeklarowaliśmy obniżenie emisji CO2 o 20 proc. do 2030 r. w porównaniu z 2018 r. W samej Europie na drobne projekty związane z ochroną środowiska przeznaczymy w tym czasie 160 mln euro. W ramach tych środków realizujemy ponad 70 mniejszych i średnich projektów inwestycyjnych w naszych zakładach np. w poprawę efektywności energetycznej, inwestujemy w nowoczesne technologie odzysku ciepła czy wykorzystania paliw alternatywnych przyczyniając się do zmniejszenia odpadów na wysypiskach i realizując gospodarkę obiegu zamkniętego.

Jakie inwestycje o charakterze ekologicznym planujecie w Polsce?

Obecnie naszym sztandarowym projektem jest unowocześnienie i przebudowa Cementowni Małogoszcz. Na ten cel przeznaczymy blisko 500 mln zł. Dzięki temu wzrośnie efektywność zakładu oraz zminimalizujemy jego wpływ na środowisko poprzez redukcję emisji CO2 o ok. 20 proc. w porównaniu do obecnego stanu i ograniczenie zużycia energii o jedną trzecią. Całe przedsięwzięcie chcemy zrealizować do 2023 r. Dzięki tej inwestycji chcemy produkować w Polsce jeden z najbardziej ekologicznych cementów na świecie. Cele ekologiczne zrealizujemy wcześniej niż w innych krajach. Inwestujmy też w nasz drugi zakład, czyli Cementownię Kujawy. Tam planujemy zastosować nową technologię do odzyskiwania ciepła z pieca cementowego i produkcji energii elektrycznej. Jej koszt wyniesie 40-50 mln zł.

Czy polskie cementownie Lafarge będą w najbliższych latach zwiększać produkcję?

Zarówno już realizowane, jak i planowane inwestycje nie przyczynią się do wzrostu mocy produkcyjnych. Ich celem jest poprawa efektywności, obniżenie kosztów i zmniejszenie oddziaływania na środowisko. W mojej ocenie dziś nie ma sensu inwestować w moce produkcyjne, bo obecnie zaspokajamy popyt na poziomie 18 mln ton rocznie. Te moce produkcyjne wystarczyły do obsłużenia popytu na poziomie 19,5 mln ton w 2019 roku. W kolejnych latach bardziej spodziewamy się stabilizacji popytu niż dużych wzrostów.

Z drugiej strony, w dłuższej perspektywie, gdy nasz kraj nie będzie już budował tyle dróg co obecnie, moce mogą okazać się za duże.

Inwestycji w autostrady i drogi ekspresowe będzie mniej, ale przewidujemy wzrost wydatków na drogi lokalne. Wciąż widzimy duże potrzeby infrastrukturalne, które chcą realizować polskie porty, branża energetyczna. Do tego mamy wciąż wielkie potrzeby mieszkaniowe, które muszą zostać zaspokojone, a także musimy inwestować w renowację budynków i efektywność energetyczną. Ta ostatnia to szczególne wyzwanie dla Polski na najbliższe lata, a nawet dekady. To powoduje, że stabilny popyt na cement, między 17-18 mln ton, powinien utrzymywać się jeszcze wiele lat.

O ile jednak konkurencja wewnętrzna od lat jest niezmienna, o tyle ta z zewnątrz coraz mocniej rozpycha się na polskim rynku. Import z jakich kierunków jest dla was szczególnie groźny?

Zdecydowanie spoza krajów UE, w tym zwłaszcza z Białorusi. Po dziewięciu miesiącach 2020 roku z tego państwa do Polski sprowadzono o 79 proc. więcej cementu niż rok wcześniej. Ten import jest niepokojący z trzech powodów. Po pierwsze tamtejsi producenci nie podlegają regulacjom związanym z emisją CO2, a więc ponoszą znacznie niższe koszty działalności niż my. Druga rzecz to transport. Import oznacza konieczność przewozu cementu na większe odległości niż z lokalnych cementowni, a tym samym zwiększa ślad węglowy. Wreszcie wzrost produkcji na Białorusi kosztem prowadzonej w Polsce oznacza wprost wzrost zanieczyszczeń powietrza w skali globalnej. Ostatni element to nierówny dostęp do rynków. Chcąc eksportować cement na Białoruś musi on uzyskać certyfikat tamtejszych urzędów. To trwa nawet 28 dni, co praktycznie uniemożliwia dostarczenie cementu do klientów na czas.

W naszym kraju coraz więcej końcowych odbiorców kupuje energię elektryczną jednie z odnawialnych źródeł. Czy rośnie też liczba nabywców cementu, którzy chcą aby był to produkt wytworzony jak najniższym kosztem dla środowiska i klimatu?

W Polsce jeszcze takiego zjawiska nie obserwujemy. We Francji, czy Niemczech jest już całkiem duża liczba firm i osób, które kupują cement, czy beton, którego produkcja wiąże się co najwyżej z niewielką emisją CO2. Liczymy, że w Polsce pojawi się podobny trend, dlatego już teraz oferujemy produkty o niskim śladzie węglowym np. niskoemisyjny beton Ecopact, nowe cementy czy pianę do izolacji budynków.

Polskie cementownie są jednym z największych odbiorców paliw alternatywnych RDF, czyli odpadów o dużej wartości opałowej spalanych w piecach produkcyjnych. Czy będziecie zwiększać jego zużycie?

Dziś już wykorzystujemy maksymalne ilości tego paliwa do produkcji prowadzonej w Lafarge. W cementowni Kujawy posiadamy instalację do przetwarzania i produkcji paliwa alternatywnego RDF. Dziś w ten sposób wytwarzamy 70 proc. naszego zapotrzebowania. W najbliższym czasie, dzięki inwestycjom będziemy mogli zwiększyć wykorzystanie paliw o kolejne 10 proc. W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że prowadzimy recykling, czyli przetwarzane odpady zagospodarowujemy w pełni tzn. nie tylko poprzez ich spalanie jako RDF ale i poprzez dodawanie powstałej w wyniku spalania frakcji mineralnej do cementu. W ten sposób nie powstaje żaden nowy odpad. Co więcej cementownie pełnią coraz ważniejszą rolę w tworzeniu gospodarki obiegu zamkniętego, gdyż do cementu dodajemy również przetworzone popioły pochodzące ze spalania węgla w elektrowniach i żużle z hut stali

Czy jest szansa, że zaczniecie oferować cement w całości powstający z odpadów?

Już dziś cement w 25-30 proc. to produkt powstały z odpadów. Za kilkanaście lat zapewne będziemy mogli go produkować nawet w całości z odpadów, wykorzystując gruz z betonu czy materiały zdekarbonizowane. Nasz przemysł odgrywa jednak szerszą rolę w gospodarce obiegu zamkniętego. Prowadzimy np. recykling betonu, wykorzystując ten z rozbiórki budynków jako kruszywo na podbudowę dróg lub ponownie stosujemy do produkcji betonu. Inwestujemy też w technologie ograniczające zużycie wody. Dziś w 45 proc. pochodzi ona z recyklingu. Naszym celem jest dojście do poziomu 60-70 proc. Tego samego typu działania mają miejsce w naszych kopalniach kruszyw. Dodatkowo wszystkie tereny pokopalniane poddajemy rekultywacji, przekształcając je w pola uprawne, lasy, czy jeziora. W ciągu 25 lat działalności zrekultywowaliśmy ponad 1100 ha, a w samym 2020 roku było to prawie 120 ha.

Czy w najbliższych kwartałach ceny cementu w Polsce będą rosły?

W 2020 roku podwyżki miały miejsce, co było m.in. efektem wzrostów cen: energii, surowców (popioły i żużel), usług i uprawnień do emisji CO2. W kolejnych miesiącach możliwy jest wzrost inflacji kosztowej o ok. 5-7 proc. Jak przełoży się to na finalne ceny cementu zdecyduje rynek.

Jakie wyniki finansowe w obecnej sytuacji osiąga koncern LafargeHolcim na świecie i w Polsce?

W III kwartale 2020 roku grupa LafargeHolcim zwiększyła zysk operacyjny o 10 proc. (do 1,45 mld franków szwajcarskich) przy niewielkim spadku sprzedaży, bo o niespełna 3 proc. (do 6,46 mld franków). To przede wszystkim konsekwencja rosnącej wydajności pracy i efektywnego zarządzania kosztami. W Polsce mieliśmy do czynienia z podobnym trendem. Konkretnych danych dla poszczególnych krajów nie podajemy. Jesteśmy koncernem globalnym działającym w wielu krajach. Szczególnie duże aktywa mamy w Chinach, Indiach, USA i Wielkiej Brytanii. Udział Polski w całych naszych przychodach to ok. 2 proc., a Europy to 7-8 proc.

Xavier Guesnu jest prezesem Lafarge w Polsce od marca 2018 r. Z grupą kapitałową LafargeHolcim związany był już wcześniej. W latach 2010–2013 odpowiadał za strategię i rozwój firmy, pełniąc na rynkach globalnych funkcję wiceprezesa ds. strategii, rozwoju, przejęć i fuzji. Z kolei w latach 2013–2018 był dyrektorem generalnym linii kruszyw we wschodniej Kanadzie.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację