Ekscytacja wtorkowym wejściem Amazona do Polski jest wielka, ale przecież on tu jest już od dawna, choć na pół gwizdka. Gdy parę lat temu wyszperałem korzystną promocję na czytnik Kindle we włoskim sklepie Amazona (z okazji tamtejszego Dnia Ojca), paczka dotarła do mnie zaskakująco szybko. Z magazynu... pod Wrocławiem. I to jest sedno sprawy – narodowa strona Amazona to tylko nakładka na istniejący już system dystrybucji własnych towarów amerykańskiego giganta i towarów oferowanych przez tłum przedsiębiorców z nim współpracujących. Plus oczywiście krajowa logistyka, która musiała dojrzeć, nim gigant zdecydował się na sklep dla Polaków. Firma od 2014 r. zbudowała tu całą sieć centrów dystrybucji, początkowo obsługujących głównie klientów z Niemiec. Teraz robi krok dalej.