Od kilku lat w głównym biurowcu Orlenu w Płocku wisi krzyż, który papież Jan Paweł II pobłogosławił w intencji połączenia PKN i Grupy Lotos w jeden koncern narodowy. Identyczny krzyż jest zresztą także w Gdańsku. Nic więc dziwnego, że temat fuzji obu firm co jakiś czas powraca niczym bumerang.
– Nie jesteśmy zainteresowani kupnem akcji Grupy Lotos – powiedział jednak ”Rz” Jacek Krawiec, prezes Orlenu. – Obecnie obowiązuje rządowa strategia dla sektora paliwowego zakładająca dwa ośrodki paliwowe w Polsce. Nic mi nie wiadomo, żeby plany te uległy zmianie.
Strategia zakłada, że Skarb Państwa będzie kontrolować oba nasze koncerny paliwowe. Tymczasem pod koniec stycznia wiceminister MSP Adam Leszkiewicz powiedział, że rząd nie wyklucza sprzedaży całego posiadanego obecnie (53,2 proc.) pakietu akcji Grupy Lotos. ”Każdy scenariusz jest możliwy. Analizujemy wszystkie opcje” – cytowała słowa wiceministra agencja Reuters. Z kolei Mikołaj Budzanowski, inny wiceminister resortu, przyznał, że MSP może zejść poniżej poziomu 50 proc. kapitału w Grupie Lotos jeszcze w tym roku.
Ministerstwu zależy – według jego słów – na tym, by inwestorem w gdańskim koncernie została firma, która ma własne złoża ropy naftowej. Wcześniej resort sprzedał poprzez giełdę pakiet 14 mln akcji Grupy Lotos (około 10,8 proc.). Jeszcze przed transakcja, gdy resort prowadził rozmowy z potencjalnymi kupcami tych papierów, Budzanowski wspomniał też o Orlenie.
Powiedział, że akcje gdańskiego koncernu nie powinny trafić do rąk płockiego konkurenta. – Nie jestem zwolennikiem realizacji takiego projektu i nie sądzę, aby tak było – stwierdził wiceminister.