[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2010/02/16/zegnaj-tani-kredycie/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Bo z jednej strony, dając lekką ręką kredyty, bank może się znaleźć w tarapatach. Ale z drugiej, jeśli banki zbyt ograniczą pożyczanie pieniędzy, mogą zahamować rachityczne ożywienie na rynku finansowym.Dlatego tak ważne są prace Komisji Nadzoru Finansowego nad tak zwaną rekomendacją T, czyli nowym, bardziej restrykcyjnym, podejściem do udzielania kredytów przez polskie banki. KNF niebawem przedstawi nowe zasady wyliczania zdolności kredytowej Polaków. Chodzi o to, aby banki, dziś zbyt łatwo rozdające kredyty obywatelom, niebawem nie musiały szukać w kieszeniach tych obywateli (czyli w budżecie) wsparcia. Aby w Polsce nadal – w odróżnieniu od niemal wszystkich innych krajów Europy – rząd nie musiał ratować jakiegoś banku. Banki są zresztą świadome zagrożenia. Niektóre z nich już teraz same ograniczają akcję kredytową, tłumacząc, że przygotowują się do wprowadzenia rekomendacji T.
W tej sytuacji warto zadać sobie pytanie, czy rzeczywiście nam coś grozi. Czy trzeba utrudniać ludziom życie, wydłużając i komplikując procedury kredytowe?
Na razie dane na to nie wskazują. W polskim systemie bankowym zagrożonych jest tylko 7 proc. kredytów, a to jeszcze nie zagraża bezpieczeństwu i stabilności polskich banków.
Komisja musi się więc wykazać rozsądkiem. Aby ratując banki przed wciąż tylko potencjalnymi kłopotami, przy okazji nie zadusić całego rynku finansowego. Bankowcy bowiem obawiają się, że nowe regulacje mogą spowodować ograniczenie akcji kredytowej, w zależności od banku od 20 do nawet 80 proc.