Osłabienie złotego korzystne dla eksportu

Od 2008 r. sytuacja w europejskiej polityce wygląda tak, że lepiej i wygodniej pozostać eurosceptykiem – ocenia Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki

Publikacja: 14.01.2013 01:07

Rz: Polska gospodarka coraz mocniej zwalnia. Czy sytuacja dojrzała do tego, by powstał rządowy plan walki z kryzysem?

Czas wyzwań i niepewności wymaga powstania narodowego planu, który skutecznie i elastycznie będzie oddziaływać na zmieniającą się rzeczywistość. Gospodarka nie tylko  w Polsce i w Europie, ale na całym świecie przechodzi dramatyczne zmiany. W 2010 r. pan przewodniczący Barroso ogłaszał, że kryzys w Europie się zakończył. Minęły kolejne lata, a gospodarka nadal przechodzi recesję. Dziś już nawet instytucje finansowe ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Przykład Grecji pokazuje, jak trudno jest wspierać upadającą gospodarkę. Grecja będzie długo spłacać zadłużenie, a odsetki pochłoną 10 proc. PKB. Ci, którzy w odpowiednim czasie zdiagnozują sytuację, mogą zrobić więcej. Podobnie ci, którzy powstrzymują się przed wyjściem na ulicę w obronie miejsc pracy, wygrają więcej. Najbardziej radykalni przegrywają. Syndrom smoleński pokazuje niewydolność naszej polityki. Symbolem, który dzieli, zamiast łączyć, stał się wrak TU-154. To dziś wrak polskiej polityki rozumianej jako możliwość wspólnotowego wypracowywania rozwiązań i potwierdzania społecznego solidaryzmu. Dlatego potrzebujemy pozytywnych działań i dialogu. To my musimy odmienić jakość polityki w gospodarce. Postanowiłem rozpocząć cykl „Debat pod kopułą" w resorcie gospodarki. Pierwsza będzie dotyczyła tego, jak rozumiemy patriotyzm gospodarczy. Czy odpowiedzią na kryzys ma być nacjonalizm, partykularyzm czy patriotyzm? Druga będzie o strefie euro, doświadczeniach krajów, które już wymieniły waluty.

Temat euro do publicznej debaty znów wrzucił premier.

Powinniśmy zadać sobie pytanie, do jakiej strefy euro mamy wchodzić. Od 2008 r. sytuacja w europejskiej polityce wygląda tak, że lepiej i wygodniej pozostać eurosceptykiem. To spełnia oczekiwania wyborców w kraju. Pamiętajmy, że warunkiem wejścia Polski do strefy euro jest zmiana konstytucji. Nie jest to łatwe, a przy debacie publicznej, w jakiej uczestniczymy, oraz rozkładzie sił politycznych w tej kadencji raczej niemożliwe. Brak nam poważnej dyskusji. Trzeba szybko reagować, szczególnie kiedy z jednej strony mamy uzgodnienia dotyczące paktu fiskalnego, z drugiej zaś pomysły stworzenia miniparlamentu europejskiego tylko dla członków eurolandu. Do tego, jak wskazują badania, młodzi ludzie w Polsce wolą zostać urzędnikami czy pracować w korporacjach, aniżeli zakładać własne firmy. Mają bardzo negatywne zdanie o przedsiębiorczości, bo widzą, że firmy sobie nie radzą. A przecież nie każdy jest Amber Gold.

Duże protesty szykują się na Śląsku, gdzie istnieje groźba strajku generalnego w lutym. Komitet protestacyjny napisał do pana list. Zrobi pan coś, by zapobiec demonstracjom?

Poziomy 4,3–4,38 zł za euro zagwarantują prawdziwą opłacalność polskiego eksportu.

Jako minister gospodarki odwiedziłem Śląsk już dwa razy. Teraz wybieram się ponownie. Będę rozmawiał ze związkowcami i apelował o dialog i porozumienie. Jednak jeśli chcą przeprowadzić protesty, powinni pamiętać o tym, żeby nie odbiło się to negatywnie na produkcji, zwłaszcza w górnictwie. Pamiętajmy, że import węgla w 2012 r. wyniósł 10 mln ton, coraz więcej surowca trafia do nas nie tylko z Rosji, ale i z USA i RPA. Jeśli polskim odbiorcom opłaca się go sprowadzać, to znaczy, że nasz węgiel jest za mało konkurencyjny. Trzeba więc poprawić efektywność produkcji i zwiększyć konkurencyjność polskich surowców. To kraje przemysłowe przechodzą kryzysy lżej niż kraje usługowe. Oczywiście zgodnie z porozumieniami jastrzębskimi jestem za pięciodniowym tygodniem pracy dla górnika. Ale jednocześnie jestem za siedmiodniowym dniem pracy kopalń. To działania konieczne w celu zwiększenia efektywności. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę zmusić firm energetycznych do kupna polskiego węgla ani Mittala do zakupu polskiego koksu! Ale bez takich zmian grozi nam np. realne ograniczenie produkcji stali.

Co też widać, kiedy patrzy się na sytuację w motoryzacji. Czy zwolnienie 1450 osób w tyskim Fiacie to koniec czy jednak dopiero początek coraz większych kłopotów?

Będę spotykał się z przedstawicielami światowej branży motoryzacyjnej. Jednym z głównych tematów będzie zwrócenie szczególnej uwagi na produkty i usługi tego sektora wytwarzane w Polsce. W tej chwili kilka proc. aut produkowanych w naszym kraju znajduje polskiego nabywcę. Bardzo mocno walczyłem o domknięcie programu dla GM. W ostatnich tygodniach na wniosek Ministerstwa Gospodarki dokonaliśmy zmian w specjalnych strefach ekonomicznych. Szczególnie ważne było poszerzenie krakowskiej jako sąsiedniej z Tychami, tak aby część pracowników Tychów mogła znaleźć pracę w tej samej branży. Teraz zabiegamy, by do Polski wszedł kolejny, nowy koncern motoryzacyjny. Zapowiadam też konkretne działania na rzecz pobudzenia popytu krajowego (program gimbus, umieszczenie w nowej perspektywie unijnej wymiany samochodowego taboru w publicznym transporcie miejskim i regionalnym). Pojadę także do Włoch, aby uzyskać deklarację co do nowego modelu Fiata produkowanego w Polsce.

RPP obniżyła stopy procentowe, a ekonomiści oczekują kolejnych cięć, co może osłabić złotego...

... i dobrze by się stało. Poziomy 4,08–4,10 zł za euro były niekorzystne dla polskiej gospodarki. Moim zdaniem dopiero poziomy 4,3–4,38 zł za euro zagwarantują prawdziwą opłacalność polskiego eksportu i zwiększą międzynarodową siłę naszych firm. Dzisiaj to tak ważne ze względu na sytuację na rynku pracy.

Na razie czeka nas kolejna próba ożywiania LOT.

Sytuacja LOT to w głównej mierze kwestia zarządzania. LOT podlega ministrowi Skarbu Państwa, a regulacyjnie transportu. Liczę, że szybko wypracujemy dobry scenariusz. Moim celem jest odbudowa funkcji koordynacyjnych Ministerstwa Gospodarki szczególnie w zakresie rynków liniowych, energetycznego, telekomunikacyjnego czy kolejowego. Nie wymaga to bowiem wcale zmian w dokonanym już podziale. Chciałbym zaznaczyć, że naprawa LOT czy polskich kolei to decyzja, która nie zapada tylko tam, gdzie znajdują się kompetencje danego ministerstwa. Usprawnienie wspólnotowych działań poszczególnych, branżowych ministerstw, poprawa zarządzania i funkcjonowania kierownictw i większe zrozumienie załogi dla niezbędnych działań naprawczych to moim zdaniem jedyna recepta.

Pana poprzednik spierał się często z ministrem Rostowskim m.in. o strefy ekonomiczne.

A za chwilę powróci spór z resortem finansów o VAT w imporcie. Mamy mocne argumenty, aby także więcej zarabiać. Chcemy pobudzić porty morskie (np. zmiana podatku VAT w portowym imporcie, by było więcej ładunków w polskich portach). Wnoszę o umieszczenie środków nowej perspektywy unijnej na pogłębienie toru wodnego po to, by do Szczecina mogły wpływać jednostki 13-metrowe. Potrzebna jest też rozbudowa dróg oraz to, by kolej nadodrzańska dotarła na Śląsk. Nie możemy powtórzyć błędów sprzed dziesięciu lat, gdy wchodziliśmy do UE. Wtedy wydawały się, że są pieniądze na wszystko: i zamki, i drogi, i opery. Teraz być może ostatni raz będziemy beneficjentem netto unijnych funduszy, dlatego musimy wspólnie się zastanowić, co robić, by zyskać jak najwięcej i poprawić efektywność gospodarki.

Czyli?

Choćby w obszarze „Kapitału ludzkiego" należy przestać rozbudowywać rynek szkoleń, ale tworzyć rynek zatrudnienia. Większość środków powinna być wykorzystywana zgodnie z zapotrzebowaniem oraz wnioskami w tym zakresie przygotowanymi przez samych przedsiębiorców. To właśnie oni powinni szkolić nowych adeptów na potrzeby rynku pracy. W ubiegłym roku np. w górnictwie odeszło 6500 osób na emerytury, przyjęto 6300. Tylko 1050 z nich zdobyło wykształcenie w szkołach górniczych! Oświata musi być dostosowana do konkretnych potrzeb zawodów i kształcić pod nie.

Prof. Leszek Balcerowicz powiedział „Rz", że nie widzi sensu wydawania 0,5 mld zł na finansowanie metod wydobywania gazu łupkowego dlatego, że mają być polskie, bo jaki to ma sens w sytuacji, w której metody już wynaleziono.

Niepokoi mnie, że niektórzy eksperci wiedzą wszystko i są gotowi oceniać technologię, której jeszcze nie ma na naszym rynku. Trwa bitwa o ogień. Zapewnienie stabilnych źródeł energii to obowiązek państwa. Chcemy być eksporterem, nie importerem energii netto. Warto przyspieszyć eksploatację, pamiętając, że każdy odwiert to jednak kilkanaście mln zł i ryzyko. Z drugiej strony musimy stawiać też na czysty węgiel i gospodarcze wykorzystanie metanu. To już obserwujemy. Pamiętajmy, że era węgla się nie skończyła. A ja jestem też zwolennikiem energetyki rozproszonej i tej odnawialnej.

CV

Janusz Piechociński od listopada 2012 r. jest szefem PSL, od grudnia zaś wicepremierem i ministrem gospodarki. Urodzony 15 marca 1960 r. w Studziankach Pancernych, absolwent Politechniki Warszawskiej na Wydziale Elektroniki. Poseł na Sejm I, II, IV i obecnie VI kadencji. Członek licznych sejmowych komisji, a prywatnie ojciec trójki dzieci i zapalony grzybiarz.

Rz: Polska gospodarka coraz mocniej zwalnia. Czy sytuacja dojrzała do tego, by powstał rządowy plan walki z kryzysem?

Czas wyzwań i niepewności wymaga powstania narodowego planu, który skutecznie i elastycznie będzie oddziaływać na zmieniającą się rzeczywistość. Gospodarka nie tylko  w Polsce i w Europie, ale na całym świecie przechodzi dramatyczne zmiany. W 2010 r. pan przewodniczący Barroso ogłaszał, że kryzys w Europie się zakończył. Minęły kolejne lata, a gospodarka nadal przechodzi recesję. Dziś już nawet instytucje finansowe ostrzegają przed nadmiernym optymizmem. Przykład Grecji pokazuje, jak trudno jest wspierać upadającą gospodarkę. Grecja będzie długo spłacać zadłużenie, a odsetki pochłoną 10 proc. PKB. Ci, którzy w odpowiednim czasie zdiagnozują sytuację, mogą zrobić więcej. Podobnie ci, którzy powstrzymują się przed wyjściem na ulicę w obronie miejsc pracy, wygrają więcej. Najbardziej radykalni przegrywają. Syndrom smoleński pokazuje niewydolność naszej polityki. Symbolem, który dzieli, zamiast łączyć, stał się wrak TU-154. To dziś wrak polskiej polityki rozumianej jako możliwość wspólnotowego wypracowywania rozwiązań i potwierdzania społecznego solidaryzmu. Dlatego potrzebujemy pozytywnych działań i dialogu. To my musimy odmienić jakość polityki w gospodarce. Postanowiłem rozpocząć cykl „Debat pod kopułą" w resorcie gospodarki. Pierwsza będzie dotyczyła tego, jak rozumiemy patriotyzm gospodarczy. Czy odpowiedzią na kryzys ma być nacjonalizm, partykularyzm czy patriotyzm? Druga będzie o strefie euro, doświadczeniach krajów, które już wymieniły waluty.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację