Budowa silnej grupy mleczarskiej, która mogłaby konkurować z największymi firmami mleczarskimi w Europie, to od lat marzenie Dariusza Sapińskiego, prezesa Mlekovity.
Zamiłowanie do mleczarstwa wyniósł z domu. Gdy był dzieckiem, jego ojciec tworzył spółdzielnię mleczarską w Zambrowie na Podlasiu. Dziś przyznaje, że nigdy nie brał pod uwagę innej drogi życiowej. Stąd jako świeżo upieczony technolog żywności trafił do mleczarni w Wysokiem Mazowieckiem. Ambitny Sapiński szybko awansował – w trzy lata od przyjścia do spółdzielni był już jej wiceprezesem, wkrótce zasiadł w fotelu prezesa.
Przełomowym momentem w jego życiu i karierze był 1989 rok. Ceny detaliczne wyrobów mleczarskich wzrosły wtedy trzykrotnie, co spowodowało spadek sprzedaży całej branży. Mleczarnie borykały się z problemem nadprodukcji. Z powodu słabej jakości produktów nie były w stanie zdobyć zagranicznych rynków.
Aby uratować firmę przed bankructwem, pracownicy Mlekovity sprzedawali masło wprost z samochodu. Wtedy jednak Sapiński zrozumiał, że tak długo nie można prowadzić firmy. Postanowił zawalczyć o rynek, bo coraz trudniej było już konkurować z innymi firmami, także tymi, które zaczęły napływać z zagranicy.
Budowę mleczarskiego holdingu rozpoczął 13 lat temu. Jako pierwszą przejął spółdzielnię w Morągu. Wykupił zadłużenie firmy i dał jej pieniądze na rozwój bazy surowcowej, a sam przejął jej rynek.