Za to, że tak się nie stało, w dużej mierze odpowiedzialna jest mentalność ludzi. Szczególnie trudno jest się wyrwać z syndromu siermiężnego socjalizmu.Wielu osobom, na szczęście nie wszystkim, brakuje rozmachu w myśleniu i działaniu. Niektórych denerwuje oświetlanie warszawskich mostów i zabytkowych budowli. Twierdzą, że jest to marnowanie pieniędzy na energię. Takie rozumowanie, z pozoru słuszne, nie bierze jednak pod uwagę, że ze względów technologicznych nie jest wskazane redukowanie prawie do zera zdolności produkcyjnych elektrowni. One ze swojej strony zachęcają do większego zużywania prądu poza szczytami poboru energii, proponując korzystne taryfy.
Innym przykładem syndromu siermiężnego socjalizmu jest sprawa budowy tuneli w Warszawie. Wybudowany tunel wzdłuż Wisły od początku stał się żelaznym tematem drwin kabareciarzy – widać rzeczywistość w kapitalizmie nie jest tak bogata jak w socjalizmie i kabareciarzom brakuje pomysłów. W trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej wątek ten podjęli przeciwnicy polityczni budowniczych tunelu, którym się udało coś solidnego wybudować w stolicy. Kto buduje tunele wzdłuż rzeki zamiast pod rzeką? – pytali do znudzenia.
Inne opinie reprezentują kierowcy poruszający się po Warszawie. Ich zdaniem była to odważna inwestycja, która oddzieliła ruch na Wisłostradzie od tego na moście Świętokrzyskim. W ten sposób zlikwidowane zostały korki. Uroczo wyglądający oświetlony most Świętokrzyski ma lokalne znaczenie i przed budową tunelu był niemiłosiernie zatłoczony. Teraz, kto chce, przejedzie przez most bez tłoku. Za usprawnienie ruchu na Wisłostradzie dałbym autorowi pomysłu medal za wybitne zasługi dla miasta stołecznego i ochronę środowiska naturalnego.
Kto był w Paryżu, Brukseli czy Madrycie, ten widział wiele tuneli równoległych do rzek. Większy sens ma budowanie mostów przez rzeki niż tuneli pod nimi, choć i tunele pod rzekami nie są rzadkością. Sęk w tym, że Warszawa ma za mało dróg przelotowych i bezkolizyjnych skrzyżowań. Niedawno miałem okazję jechać autostradą z lotniska ateńskiego do miasta. Została wybudowana przed olimpiadą 2004 r. Liczy około dziesięciu kilometrów i zbudowana została z rozmachem niespotykanym w naszym kraju. Zastanawiam się, czy organizacja Euro 2012 w czterech polskich miastach doprowadzi do powstania rozwiązań komunikacyjnych i autostrad podobnych do ateńskich. Jeżeli nawet zostaną pokonane bariery finansowe i organizacyjne, to ciągle jeszcze będzie istniało zagrożenie syndromem siermiężnego socjalizmu.
Bohdan Wyżnikiewicz - wiceprezes IBnGR