W prima aprilis, ale całkiem serio, usiądzie w fotelu prezesa General Motors w Hiszpanii. Zamieszka w słynnej Saragossie. GM ma tu fabrykę, w której z taśm zjeżdża rocznie 0,5 mln aut, w tym przebojowa nowa Corsa, najlepiej sprzedające się auto Opla.
Romuald Rytwiński we wszystkim, co mówi, jest oszczędny, tak jakby nie znał trybu przypuszczającego. Zawsze „tak” albo „nie”.
– Szybko podejmuje decyzje, argumenty muszą być konkretne i umotywowane. Nie do pomyślenia jest, by potrzebne były jeszcze dodatkowe informacje – mówi jeden z jego współpracowników.
Przemysł motoryzacyjny zna w Polsce jak mało kto. Przez 18 lat pracował w FSO na Żeraniu. Kiedy w 1989 r. GM zainteresował się kupnem żerańskiej fabryki, Rytwiński był głównym negocjatorem ze strony polskiej. Kursował między Warszawą i Zurychem – gdzie mieści się siedziba GM Europe – a USA. Ówczesny prezes FSO uważał jednak, że pozycja firmy będzie mocniejsza, jeśli inwestorem nie zostanie GM, ale koreańskie Daewoo. Z wielkiego kontraktu GM wyszedł kadłubek – montaż aut na Żeraniu, resztę fabryki przejęli Koreańczycy. Rytwiński ubolewał. – To tragedia – mówił wtedy „Rz”. W 1994 r. zmienił pracodawcę, przeszedł do GM. Wyjechał do USA, gdzie szefował wspólnemu projektowi GM i Toyoty. Na uniwersytecie Stanford ukończył kurs zarządzania. W 2000 r. znalazł się w centrali Opla w niemieckim Ruesselsheim na stanowisku dyrektora ds. wdrażania nowych modeli w segmencie mini w Międzynarodowym Ośrodku Rozwoju Technicznego Adam Opel. Po dwu latach został prezesem GM Manufacturing Poland w Gliwicach i jednocześnie szefem GM Poland, Opel Polska.
Rytwiński znał koncern i wiedział, że jeśli nie będzie wydeptywał korytarzy w centrali GM Europe w Zurychu, nowe modele aut do produkcji dostanie inna fabryka koncernu. Dzięki jego zapobiegliwości w Gliwicach produkowana jest zafira. Szef gliwickiej „Solidarności” Sławomir Ciebiera, który niejednokrotnie narzekał na Rytwińskiego, że jest zbyt skąpy przy podwyżkach, teraz nie ukrywa, że ma mieszane uczucia w związku z jego awansem. – Związkowiec i pracodawca mają inne priorytety. Nieraz się spieraliśmy, ale wiedzieliśmy, co to jest za człowiek i że trzeba z nim rozmawiać twardo, bo taki jest Rytwiński. Teraz czeka nas niewiadoma – mówi Ciebiera.