Pewnego ujednolicenia (standaryzacji) dokonał Eurostat. Ale nie jest on rozpowszechniony w Polsce. Przy miarach wzrostu gospodarczego w skali roku kalendarzowego nie ma problemu, jeżeli tylko do obliczeń przyjęty zostanie jednolity system cen. Sytuacja się komplikuje przy szacunkach zmian PKB dla kwartałów. Winna jest sezonowość. Ucieczką przed komplikacjami z powodu sezonowości było w Polsce obliczanie wzrostu PKB do analogicznych kwartałów poprzedniego roku.
Dostępne od kilku lat, dzięki ujednolicaniu standardów przez Eurostat, obliczenia wzrostu PKB do poprzedniego kwartału, z trudem przebijają się do publicznej wiadomości.
Z teoretycznego punktu widzenia rozmaitość sposobów mierzenia wzrostu powinna być pomocna przy ocenie światowej i krajowej koniunktury. Warto wiedzieć, czy światu grozi recesja, a Polsce spowolnienie wzrostu. Tymczasem sytuacja jest na tyle złożona, że trudne jest wyrobienie sobie jednoznacznej opinii.
USA, które często inicjują światowe recesje, w IV kwartale 2007 r. (w stosunku do III kwartału) osiągnęły wzrost 0,2 proc. według standardu europejskiego (z wyeliminowaniem sezonowości) i 0,6 proc. według standardu własnego. Polega on na oszacowaniu wzrostu kwartalnego przeniesionego na cały rok.
Czy takie rezultaty oznaczają początek recesji? Nie można odpowiedzieć na tak postawione pytanie, bowiem w I kw. 2007 r. wzrost w USA wyniósł tyle samo co w IV kw. (w obu konwencjach obliczeń) i żadna recesja nie pojawiła się. Inaczej mówiąc, na razie nie ma recesji, a tendencja rozwojowa niczego nie wyklucza.