Komitet Stabilności Finansowej, czyli dmuchanie na zimne

Odpowiedzialność za niedopuszczenie do powstania sytuacji kryzysowej spoczywa nie tylko na regulatorach i nadzorcach, ale także, a może nawet przede wszystkim, na instytucjach finansowych

Aktualizacja: 17.04.2008 05:54 Publikacja: 17.04.2008 05:53

Red

Komitet Stabilności Finansowej powstał 21 grudnia 2007 r. na mocy porozumienia ministra finansów, prezesa NBP i przewodniczącego KNF. Jego inauguracyjne posiedzenie odbyło się 7 lutego br. w Ministerstwie Finansów. W związku z tym, że komitet funkcjonuje, ale wciąż jest czymś nowym i niezbyt znanym, niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie go opinii publicznej. Warto też rozważyć pewne rozwiązania, które można by zastosować w działalności komitetu w przyszłości. Obecnie trwają prace nad ustawowym uregulowaniem jego funkcjonowania i nie wszystko jeszcze zostało przesądzone.

Powołanie komitetu nie oznacza stworzenia nowego urzędu ani rozbudowania administracji publicznej. W jego skład wchodzą minister finansów jako przewodniczący, a także prezes NBP i przewodniczący KNF. Komitet opiera się na istniejących instytucjach i jest dla nich forum wymiany opinii i ocen sytuacji w sektorze finansowym na podstawie wszelkich dostępnych informacji, analiz itp. Jest to też płaszczyzna współpracy i wspólnego podejmowania działań mających na celu utrzymanie stabilności krajowego systemu finansowego.

Skład komitetu nie oznacza, że współpraca ta ma ograniczać się tylko do MF, NBP i UKNF. Zgodnie z porozumieniem na posiedzenia komitetu mogą być zapraszani przedstawiciele innych instytucji jako eksperci z głosem doradczym. Taką instytucją jest m.in. Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który wchodzi w skład tzw. krajowej sieci bezpieczeństwa finansowego.

Komitet nie jest polskim pomysłem, lecz wynikiem prac na forum UE. Odpowiedniki komitetu istnieją w innych państwach UE, m.in. w Wielkiej Brytanii, która w 1997 r. stworzyła tzw. trójstronny system regulacyjny zapewniający ściślejszą współpracę Ministerstwa Finansów, nadzoru finansowego i banku centralnego. W marcu 2006 r. te same instytucje podpisały nowe porozumienie, na mocy którego powołano brytyjski Komitet Stabilności Finansowej (Standing Comittee on Financial Stability), w skład którego wchodzą szefowie i wysocy przedstawiciele tych instytucji, a przewodniczy minister finansów.

Komitet ma dbać o stabilność finansową zarówno w czasie spokoju, jak i niepokoju na rynkach finansowych. Jego zadaniem po pierwsze jest prewencja, czyli działania zapobiegawcze (monitorowanie sytuacji, regulacje ostrożnościowe, nadzór nad instytucjami finansowymi itd.), które mają wymusić odpowiedzialne i nienadmiernie ryzykowne zachowanie uczestników rynku, a tym samym nie dopuścić do powstania sytuacji kryzysowej.

Komitet ma dbać o stabilność finansową zarówno w czasie spokoju, jak i niepokoju na rynkach finansowych

Po drugie, jeśli już wystąpiłaby sytuacja kryzysowa (kryzys finansowy może powstać za granicą i szybko rozprzestrzenić się na inne kraje), zadaniem komitetu byłoby tzw. zarządzanie kryzysowe, czyli sprawna koordynacja działań właściwych instytucji, aby w pierwszej kolejności nie dopuścić do eskalacji kryzysu w krajowym systemie finansowym (np. paniki w systemie bankowym czy na giełdzie), a następnie opanować sytuację i stopniowo powrócić do stanu sprzed kryzysu.

Po trzecie, gdyby jednak mimo zaangażowania wszystkich środków nie udało się opanować kryzysu finansowego (czego nigdy nie można wykluczyć), rolą komitetu byłoby użycie wszelkich dostępnych środków, aby jak najbardziej zminimalizować koszty kryzysu, w tym zwłaszcza ewentualne straty klientów instytucji finansowych i koszty podatników.

Działania Komitetu powinny skupiać się przede wszystkim na pierwszym z powyższych zadań, czyli prewencji, zgodnie z zasadą, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak wiadomo, najlepszy sposób zapobiegania kryzysom finansowym to odpowiednie regulacje ostrożnościowe i nadzór nad rynkiem finansowym. Cały czas należy jednak pamiętać o (potencjalnych) pozostałych zadaniach, czyli zarządzaniu kryzysowym i pokryzysowym, zgodnie z innym powiedzeniem, że w życiu trzeba liczyć na najlepsze, ale być przygotowanym na najgorsze.

Niewielka liczba członków komitetu może być zaletą w razie kryzysu, gdy niezbędne jest zdecydowane i szybkie działanie. Jednak zadania komitetu są bardzo szerokie i złożone, i dotyczą nie tylko sytuacji kryzysowej. W czasie spokoju na rynkach finansowych niezbędne jest ciągłe monitorowanie sytuacji w sektorze finansowym, w tym szczegółowe analizowanie zjawisk i sygnałów w kraju i za granicą mogących zagrozić jego stabilności.

Wskazane byłoby więc istnienie przy komitecie swego rodzaju podkomitetu stabilności finansowej, który byłby odpowiedzialny za te bieżące prace. Podkomitet miałby charakter ekspercko-operacyjny i spotykałby się dość regularnie (np. co jeden, dwa miesiące), a komitet, który wytyczałby strategiczne kierunki działań, mógłby spotykać się rzadziej (np. raz na kwartał lub pół roku, choć oczywiście w razie potrzeby częściej). Podkomitet zajmowałby się opracowywaniem materiałów, które byłyby podstawą decyzji komitetu (tak jak np. właściwe departamenty NBP wypracowują materiały dla RPP, a UKNF jest bazą dla KNF).

Jeśli chodzi o skład podkomitetu, to możliwe są dwa warianty: mogliby wchodzić do niego przedstawiciele tych samych instytucji co w komitecie albo skład podkomitetu mógłby być szerszy do komitetu. Pierwszy wariant wydaje się lepszy, gdyż drugi mógłby wzbudzać kontrowersje przy ustalaniu, kto jeszcze poza MF, NBP i UKNF miałby być reprezentowany w podkomitecie, a kto nie. Inne instytucje działające na rzecz stabilności krajowego systemu finansowego mogłyby być zapraszane do prac podkomitetu (tak jak komitetu).

Kolejna sprawa to tryb działania komitetu: czy miałby on działać w sposób jawny, informując publicznie o swoich posiedzeniach i ich wynikach (jak np. RPP), czy też w ogóle nie informować opinii publicznej o tym. Obie możliwości wydają się skrajnościami. Kompromisem mogłoby być przyjęcie zasady, że spotkania komitetu mają charakter niejawny, ale może on informować co jakiś czas opinię publiczną o swoich pracach (np. w formie komunikatu, jak to miało miejsce po pierwszym spotkaniu komitetu).

Biorąc pod uwagę ostatnie doświadczenia Wielkiej Brytanii, należy stwierdzić, że dyskusje i decyzje Komitetu nie muszą, a nawet nie powinny być jawne, gdyż dotyczą one stosunkowo delikatnej materii, jaką jest stabilność systemu finansowego (lub, innymi słowy, zapobieganie jego ewentualnej destabilizacji). Wymaga to poufnych dyskusji i działań, a ich upublicznienie może przynieść więcej szkody niż pożytku. W Wielkiej Brytanii to właśnie podanie do publicznej wiadomości faktu, że bank centralny udzielił pomocy finansowej bankowi Northern Rock wywołało natychmiast panikę wśród jego akcjonariuszy i klientów, prowadząc do poważnego kryzysu finansowego. Gdyby informacja ta nie została upubliczniona, przejściowe problemy banku z płynnością zostałyby zapewne szybko rozwiązane, a system finansowy pozostałby stabilny.

Póki co nic nie wskazuje na realną groźbę wystąpienia w Polsce poważnego kryzysu finansowego, porównywalnego np. do Northern Rock czy ostatnio Bear Stearns

Tak więc w przypadku komitetu wybór między jawnością a niejawnością funkcjonowania jest niekoniecznie wyborem między przejrzystością działania a jej brakiem. Czasami może być to wybór między zagrożeniem stabilności finansowej a jej utrzymaniem. Nie chodzi tu więc o ukrywanie czegokolwiek przed opinią publiczną, lecz o efektywne działanie w interesie instytucji finansowych, ich klientów, a także podatników, czyli nas wszystkich.

Obecnie nic nie wskazuje na realną groźbę wystąpienia w Polsce poważnego kryzysu finansowego porównywalnego np. z Northern Rock czy ostatnio Bear Stearns. Ostatnie zaburzenia na rynkach finansowych (zwłaszcza w USA i Wielkiej Brytanii) spowodowały jednak intensyfikację prac w UE w zakresie zarządzania (anty)kryzysowego. Jednym z efektów jest utworzenie tzw. krajowych grup sterujących w państwach UE. W Polsce taką grupą jest komitet.

Powołanie komitetu nie oznacza jednak, że zagrożenie kryzysem finansowym zostało wyeliminowane. Nie jest on i nie ma być lekiem na całe zło, a jego utworzenie to swego rodzaju dmuchanie na zimne. Odpowiedzialność za niedopuszczenie do powstania sytuacji kryzysowej spoczywa nie tylko na regulatorach i nadzorcach, ale także (a nawet przede wszystkim) na instytucjach finansowych, które – wyciągając wnioski z kryzysu amerykańskiego i brytyjskiego – nie powinny podejmować nadmiernego ryzyka w imię osiągnięcia dodatkowych zysków. Są one bowiem nie tylko przedsiębiorstwami, ale też instytucjami publicznego zaufania.

Autor jest radcą ministra w Departamencie Rozwoju Rynku Finansowego w Ministerstwie Finansów, członkiem Europejskiego Komitetu Bankowego w Brukseli. Były naczelnik Wydziału Integracji Europejskiej w NBP i stypendysta Fulbrighta w USA.

Tekst jest wyrazem osobistych poglądów autora

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację