Oszczędzanie powinno się opłacać

Właściwie można powiedzieć, że państwo okrada prawie wszystkich, którzy oszczędzają. Pieniądze powierzone większości banków, towarzystw funduszy inwestycyjnych czy zainwestowane w niektóre papiery skarbowe, zamiast przynosić zyski, tracą na wartości

Publikacja: 21.08.2008 21:11

Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Paweł Jabłoński, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Foto: Rzeczpospolita

Wprawdzie na papierze dopisywane są do lokat jakieś odsetki, ale realna wartość naszych oszczędności rośnie wolniej niż inflacja, a więc realnie licząc, wartość naszych pieniędzy maleje.

W „Rzeczpospolitej” szacujemy, że Polacy stracili w ten sposób kilka miliardów złotych. Zostali ukarani przede wszystkim ci, którzy naiwnie uwierzyli, że zamiast od razu wydać wszystkie zarobione pieniądze, lepiej odłożyć je na starość. Co ważne, odpowiedzialne za tę sytuację są nie tylko banki wyznaczające stopy procentowe, ale również system podatkowy obciążający zyski z lokat dwudziestoprocentową daniną nazywaną potocznie nazwiskiem ministra, który kiedyś ją wprowadził.

Oczywiście można uznać, że nic się nie stało. W końcu stracili tylko ci, którzy mają oszczędności, a więc – najbogatsi. Na dodatek ich „ofiara” nie poszła na marne. Dzięki niższym stopom procentowym gospodarka miała tańsze kredyty. Można również powiedzieć, że ciułacze przyczynili się do szybszego wzrostu gospodarczego.

A płacąc podatek Belki, wsparli budżet. Co więcej, świadomość, że oszczędzanie nie przynosi zysków, powinna powodować, iż ludzie nie będą odkładać na zaś, tylko kupować, a to będzie dalej napędzać koniunkturę.

Te korzyści są jednak pozorne. W dłuższej perspektywie niemożność dochodowego ulokowania oszczędności szkodzi gospodarce i społeczeństwu. Niechęć Polaków do oszczędzania sprawi, że banki będą musiały za granicą szukać pieniędzy potrzebnych do udzielania kredytów gospodarczych.

Pod znakiem zapytania staje też reforma emerytalna. Po co odkładać na starość, jeżeli ulokowane w funduszach pieniądze tracą wartość? Zamiast korzystać z nowoczesnych instrumentów finansowych, ludzie będą się starali lokować pieniądze w towarach i nieruchomościach.

A to cofnie nas do czasów poprzedniego systemu gospodarczego. Jest przy tym jedno „ale” – uwagi te nie dotyczą najbogatszych. Oni znajdą sobie kraj, w którym korzystnie ulokują majątek.

To, żeby większości Polaków oszczędzanie przynajmniej nie przynosiło strat, powinno stać się wspólnym zmartwieniem banku centralnego i ministra finansów.

Wprawdzie na papierze dopisywane są do lokat jakieś odsetki, ale realna wartość naszych oszczędności rośnie wolniej niż inflacja, a więc realnie licząc, wartość naszych pieniędzy maleje.

W „Rzeczpospolitej” szacujemy, że Polacy stracili w ten sposób kilka miliardów złotych. Zostali ukarani przede wszystkim ci, którzy naiwnie uwierzyli, że zamiast od razu wydać wszystkie zarobione pieniądze, lepiej odłożyć je na starość. Co ważne, odpowiedzialne za tę sytuację są nie tylko banki wyznaczające stopy procentowe, ale również system podatkowy obciążający zyski z lokat dwudziestoprocentową daniną nazywaną potocznie nazwiskiem ministra, który kiedyś ją wprowadził.

Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Jak skrócić tydzień pracy w Polsce
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Stanisław Stasiura: Kanada – wybory w czasach wojny celnej