[b]Polski rząd kreśli dramatyczną wizję skutków pakietu klimatycznego w oryginalnej wersji. Ceny prądu w 2013 roku miałyby wzrosnąć o prawie 100 procent. Czy to możliwe?[/b]
[b]Christian Egenhofer, ekspert Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) w Brukseli[/b]
Taka prognoza oparta jest na statycznej analizie, która zakłada, że do tego czasu w ogóle w cenie energii elektrycznej nie uwzględnia się ceny CO2. W rzeczywistości już teraz częściowo CO2 jest uwzględniane w cenie prądu i stopniowo będzie coraz bardziej. Więc na pewna skala wzrostu cen nie będzie tak wielka i tak nagła. Ale jest inny problem. W Polsce jest wiele przestarzałych elektrowni węglowych. Teraz mają one dużą płynność finansową. W momencie dojścia do systemu pełnych aukcji z dnia na dzień tracą one płynność i część z nich pewnie upadnie. To jest problem krótkoterminowego bezpieczeństwa energetycznego. Bardzo możliwe, że ubytek energii wynikający z zamknięcia części zakładów, będzie bardzo szybko pokryty przez import. To nie jest problem dla Polski, jako kraju. Ale na pewno wielki problem dla przestarzałych elektrowni. One walczą o przetrwanie.
[b]Co nam da okres przejściowy w dochodzeniu do systemu pełnych aukcji? Niektórzy eksperci twierdzą, że to tylko zwiększy nieuzasadnione zyski firm, a ceny prądu i tak od razu wzrosną...[/b]
Zawsze jeśli elektrownie dostają darmowe uprawnienia emisyjne, to istnieje ryzyko, że będą realizować nieuzasadnione zyski. Tak stało się już teraz, w pierwszej fazie funkcjonowania europejskiego systemu handlu emisjami (ETS). W pełni wliczały cenę CO2, mimo że jej nie płaciły. Polskie elektrownie będą argumentować, że te zyski przeznaczą na inwestycje. Tak może się stać, ale nie ma pewności. Równie dobrze mogą oddać zyski właścicielom, czy wydać na inne cele.