Wielka kariera pana „Z”

Miliarder Romain Zaleski rzadko pojawia się w mediach, chociaż uczestniczy w największych przejęciach w Europie. To on obronił stalowy koncern Arcelor przed przejęciem przez Rosjan. A w chwili kiedy właśnie zaczął się rozkręcać kryzys finansowy, założył w Polsce bank

Aktualizacja: 10.02.2009 18:22 Publikacja: 07.02.2009 00:15

Wielka kariera pana „Z”

Foto: EKPICTURES

Ten francuski inżynier o polskich korzeniach często porównywany jest z najsłynniejszym inwestorem świata Warrenem Buffetem. Wręcz określany jako europejska wersja Buffetta. W Rosji odsądzany od czci i wiary za powstrzymanie ekspansji stalowego giganta Siewierstalu. Genialny finansista, były doradca prezydenta Francji Valery’ego Giscarda D'Estaing. Mówi się o nim również jako o Francuzie, który jak nikt potrząsnął włoskimi firmami, a wieloletni prezes Fiata Giovanni Agnelli zapewniał, że w skuteczności działań przegonił nawet premiera Silvio Berlusconiego.

Sektory, którymi się interesuje, to przede wszystkim huty stali, energetyka i bankowość. Jego wielkim atutem jest to, że nigdy nie był zaangażowany w jakikolwiek skandal. Jest również uczciwy do bólu. Mógłby z powodzeniem płacić podatki we Francji, bo są niższe niż we Włoszech, ale uważa, że nie byłoby to fair w stosunku do władz włoskich. Takich finansistów na świecie jest dzisiaj coraz mniej.

[srodtytul]Z dala od salonów[/srodtytul]

Biznesowe dokonania Zaleskiego są znane równie szeroko, jak i jego uczulenie na jakikolwiek rozgłos. Nie pojawia się na wielkich salonach, spokojnie żyje w pięknej willi na obrzeżach Mediolanu. Jego ulubiona rozgrywka to brydż. Chociaż jego partnerzy w biznesie twierdzą, że najlepiej wychodzi mu finansowy poker, w którym zazwyczaj jest głównym rozgrywającym. W tej sytuacji jest więc trudne zachowanie anonimowości, mimo że holding Carlo Tassara, za pośrednictwem którego dokonuje lwiej części swoich transakcji, nie ma nawet swojej strony internetowej i naturalnie nie jest notowany na żadnej giełdzie.

To prawda, wielkie fuzje i przejęcia na świecie rzadko odbywają się przy otwartej kurtynie. Zazwyczaj jednak po ich zakończeniu menedżerowie, którzy ich dokonali, nie mogą się doczekać, aby podkreślić swój wkład i zasługi. To nie jest styl działania Zaleskiego. Tajemniczość jego wszystkich posunięć powoduje, że gracze na rynku chcieliby się czegokolwiek dowiedzieć o jego planach i kolejnych posunięciach. Wiadomo jednak tylko tyle, ile powiedzą inni. Zaleski najczęściej milczy jak grób. A o sprawach osobistych nie chce mówić za nic.

Wiadomo jednak, że z majątkiem wycenianym przez „Forbesa” na 2,7 mld dolarów znajduje się na piątym miejscu za Francois Pinaultem (znanym z romansu z meksykańską aktorką Salmą Hayek, właścicielem grupy Artemis).

W innym rankingu prowadzonym przez tygodnik „Challenges” („Forbes” wycenia jedynie wartość pakietów giełdowych, a inne publikacje również pozostały majątek) stan posiadania Zaleskiego wyceniany jest na 14 mld euro, w tym majątek osobisty to 2 mld euro.

Pan Z, jak nazywany jest we francuskiej prasie, zazwyczaj kategorycznie odmawia kontaktów z dziennikarzami. Chyba że ma jakieś wyraźne pretensje albo uważa, że ktoś napisał nieprawdę. Tak było właśnie z publikacją „Challengesa”. Zaleski osobiście zadzwonił wtedy do redakcji z awanturą. A dziennikarzowi z „Le Nouvel Observateur” powiedział: „Mój majątek nie ma nic wspólnego z zasobnością mojego portfela. Osobiście nie jestem bogaty”. Nie ukrywa, że mając wrodzony wstręt do trwonienia pieniędzy, najczęściej lata tanimi liniami.

[srodtytul]Blisko, ale bez poufałości[/srodtytul]

Urodził się we Francji w 1933 roku w rodzinie polskich emigrantów. Jego ojciec Zygmunt był profesorem literatury na Sorbonie. Podczas wojny oddał takie zasługi ruchowi oporu, że znalazł się w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, a po wojnie otrzymał za nie z rąk prezydenta de Gaulle’a Legię Honorową.

Młody Zaleski skończył z wyróżnieniem szkołę średnią. W 1953 r. zaczął studia na Ecole Politechnique, uzupełniając je na prestiżowej paryskiej Ecole Nationale Superieure des Mines. Jego brat jest również inżynierem z wykształcenia.

Zaleski ma swój udział w polskim ruchu oporu. W czasie II wojny światowej część jego rodziny, w tym matka i on sam, ugrzęzła w Warszawie podczas wizyty u krewnych. Był to niewątpliwie dość dziwny czas na składanie wizyt w Polsce. Romain miał wówczas 11 lat. Jego matka – lekarz wojskowy – wykorzystała niewinnie wyglądającego początkującego nastolatka do roli kuriera przenoszącego dokumenty dla polskiego podziemia. Gestapo aresztowało ją w 1944 roku na oczach syna. Rodzina została rozdzielona na ponad rok, a wszyscy jej członkowie spotkali się w Paryżu dopiero po zakończeniu wojny. Ale o tych doświadczeniach wiadomo tylko z przypadkowych wypowiedzi ludzi, którzy znali rodzinę Zaleskich. Oni sami nie chcieli nigdy na ten temat mowić.

Kariery zawodowej nie zaczął od biznesu. W 1958 roku, tuż po ukończeniu studiów, związał się na jakiś czas z francuską administracją. Pod koniec lat 60. był już szanowanym doradcą w kilku ministerstwach, najdłużej pracował jako doradca ministra przemysłu Francois-Xaviera Ortoliego. W 1972 roku zostawia już politykę, ale nie kontakty z politykami. Nie posuwa się jednak do takich poufałości, jak Vincent Bollore, który zaprosił prezydenta Sarkozy’ego na swój jacht po wygranej kampanii wyborczej, czy potentat budowlany Martin Bouygues – ojciec chrzestny syna prezydenta.

[srodtytul]Dolar, euro, lir czy frank[/srodtytul]

Swoją fortunę budował bardzo mozolnie, ale na rynku zyskał opinię sprytnego i niebezpiecznego gracza, który dobrze potrafi zamieszać na giełdzie.

Kiedy w 1972 roku odszedł z administracji, podjął się zadania integracji dwóch francuskich grup: finansowej (Compagnie Internationale de Banque) i dóbr luksusowych – futrzarskiej firmy Reveillon. Został ostatecznie prezesem połączonego Reveillona i żelazną ręką trzymał finanse grupy do 1979 roku, kiedy to postanowił zająć się czym innym. Przyjął posadę konsultanta w Comilogu i tam po raz pierwszy skontaktował się z włoskim potentatem hutniczym Carlo Tassara, który miał huty we Włoszech i Gabonie. Tassara był wówczas na granicy bankructwa i zapobiegły mu tylko zręczne negocjacje Zaleskiego. Postanowił on jednak w ramach ratowania firmy wejść do niej jako akcjonariusz, a ostatecznie w roku 1984 przejął całe przedsiębiorstwo, a z nim w pakiecie huty na północy Włoch, w Brescii.

Od roku 1984 specjalizuje się już wyłącznie w inwestowaniu i restrukturyzacji firm hutniczych i finansowych. Kusi go jednak również energetyka. Inwestuje w Edisona i włoską grupę metalurgiczno-energetyczną Falck-Sondel. Dzięki 38,7-procentowemu pakietowi akcji był w stanie zablokować wrogie przejęcie tej firmy i zarobił po trzech latach na czysto 300 mln euro.

Mija kilka lat i działając do spółki z Fiatem i Electricite de France dokonują wspólnie przejęcia włoskiego dystrybutora energii Montedison mimo wielkiego oporu ze strony spółki. Doszło wówczas do tarć na linii Rzym – Paryż.

Żeby uzbierać pieniądze na tę transakcję, musiał pozbyć się pakietu akcji kilku zagranicznych banków. W jednej z nielicznych rozmów z prasą przyznał się wówczas francuskiemu dziennikowi ekonomicznemu „Les Echos” do sprzedaży 5-procentowego pakietu Deutsche Banku.

Cztery lata później sprzedaje swój 20-procentowy pakiet akcji w Montedisonie za 1,4 mld euro. Za te pieniądze kupuje 7,4 proc. Arcelora – luksemburskiego giganta hutniczego – i staje się jego największym pojedynczym akcjonariuszem.

[srodtytul]Pojedynek z Rosjanami[/srodtytul]

Jeden z najbogatszych ludzi świata Lakshmi Mittal nie wypłaci się chyba Zaleskiemu do końca życia. Gdyby nie jego wsparcie, Mittal mógłby tylko marzyć o stworzeniu największego koncernu stalowego na świecie, a luksemburskiego Arcelora przejąłby Siewierstal należący do rosyjskiego oligarchy Aleksieja Mordaszowa. Rosyjska prasa dwa lata temu nie zostawiła na Zaleskim suchej nitki, który na tej transakcji zarobił na czysto kolejne 400 mln euro.

Właściciele Arceloru początkowo chcieli się wybronić przed transakcją przejęcia. Potem zastanawiali się, czy nie byłoby korzystniej zgodzić się na fuzję z Siewierstalem. Zaleski uważał, że jeśli już Arcelor ma być sprzedany, to tylko Mittalowi.

I zaczął potężny lobbing na jego rzecz. Mordaszow kilkakrotnie podwyższał cenę, prosił i groził, przekonywał i przepłacał. Za wszelką cenę chciał doprowadzić do połączenia. Argumenty Zaleskiego były jednak silniejsze. Zebrał Włochów, Francuzów i Hiszpanów, którzy stanęli za nim murem. Siewierstal nie był w stanie zgromadzić tyle pieniędzy, co Mittal, a pozostali akcjonariusze Arcelora nie życzyli sobie rosyjskiego udziałowca. Na otarcie łez Zaleski zostawił Siewierstalowi warszawską Hutę Lucchini, najlepszą i najnowocześniejszą hutę w Polsce. – Moje wpływy wówczas bardzo się liczyły – zwierzył się potem „Forbesowi”. I naturalnie jego pakiet akcji.

Dla Rosji był to oczywisty sygnał, że i z innymi inwestycjami mogą być problemy. O porażce Siewierstalu i Mordaszowa mówił publicznie Putin. A były premier Rosji Michaił Kasjanow powiedział otwarcie: po przejechaniu przez szereg europejskich stolic widzę, że rosyjskie inwestycje nie są mile widziane. Inna sprawa, że było to tuż po pierwszym konflikcie gazowym i wstrzymaniu przez Rosjan dostaw tego surowca do Europy.

[srodtytul]Jesienne kłopoty[/srodtytul]

Trafione decyzje biznesowe nie wystarczyły jednakże, aby firma Zaleskiego uniknęła niekorzystnych efektów kryzysu finansowego. Jednak po raz kolejny Zaleski pokazał, że jest genialnym negocjatorem. Udało mu się przekonać włoskie banki Intesa Sanpaolo, UniCredit, Monte dei Paschi di Siena, UBI Banca i Banca Popolare di Milano, by refinansowały 1,4 mld euro, jakie Carlo Tessara był winien francuskiemu BNP Paribas i Royal Bank of Scotland.

Firma Zaleskiego nadal jest liczącym się akcjonariuszem części banków, których jest wierzycielem. Do tego dochodzi pakiet akcji we francuskim gigancie energetycznym Electricite de France i Vinci. Według dzisiejszych informacji łączne inwestycje Tessary wynoszą 3 mld euro. Całkowite zadłużenie obliczane jest na 5,5 mld.

Umowa z bankami miała jednak swoją cenę. Zaleski 1 grudnia 2008 r. zobowiązał się do ustąpienia ze stanowiska prezesa Carlo Tassara. Prezesem rady nadzorczej został włoski bankier Pierfrancesco Saviotti, wiceprezes europejskiego oddziału Merril Lynch. Umowa zawierała również zapis, że zadłużenie Tassary ma być stopniowo redukowane bez zaciągania nowych kredytów.

[srodtytul]Wszyscy ludzie bankiera[/srodtytul]

Najbliższym współpracownikiem Zaleskiego jest jego córka Helene, która już teraz jest prezesem Carlo Tassara International. Z ojcem pracuje od 1994 roku, a teraz szefuje Alior Bankowi. Nie ukrywa, że ma to być jeden z najlepszych banków w Polsce. Dała się już poznać jako godna spadkobierczyni ojca podczas bitwy między Siewierstalem a Mittalem i Tassarą oraz akcjonariuszami Arcelora.

Inny as w rękawie finansisty nie do pokonania to Mario Cocchi, nazywany w firmie najwierniejszym z wiernych. Zaleski powierza mu najtrudniejsze transakcje. Inżynierią finansową zajmuje się Claude Le Monnier, zaś fundusze do operacji finansowych, dostarczał dotychczas Giovanni Bazoli, prezes Intesa Sanpaolo.

Rozgrywającym jest jednak Zaleski. A udziały w Mediobanca i Generali właściwie pozwalają mu na wpływ na każdą większą transakcję finansową we Włoszech. Zaleski szykuje się cały czas do transakcji życia. Liczy na to, że rząd francuski zdecyduje się ostatecznie na choć częściową prywatyzację giganta nuklearnego Areva.

Na polski Alior Bank wydał prawie pół miliarda euro. Helene Zaleski, która odpowiada za działalność firmy ojca w Polsce, powiedziała podczas inauguracji: – Kryzys, nie kryzys, w Polsce zdecydowanie jest miejsce na jeszcze jeden bank. Jak na razie wszystko wskazuje, że miała rację.

[ramka][srodtytul]Trudny start Alior Banku[/srodtytul]

Mają doświadczonych menedżerów ze świeżymi pomysłami na biznes, ciekawą ofertę dla klientów, potężne kapitały.

Czego im brak? Szczęścia.

Dwa lata temu Wojciechowi Sobierajowi nie przyszłoby do głowy, że kierowany przez niego bank będzie musiał wystartować w trakcie światowego kryzysu finansowego. Sobieraj okrzyknięty cudownym dzieckiem bankowości i jednym z ojców sukcesu Banku BPH odszedł z tej spółki w połowie 2006 r. Niektórzy prezesi banków zacierali ręce, bo mieli nadzieję na pozyskanie go. On jednak nie chciał już pracować dla korporacji, być zmuszony do postępowania według reguł ustalonych przez innych. Zamierzał stworzyć niepowtarzalny bank. Jednak na samodzielne założenie takiej instytucji nie miał pieniędzy. Wyłożyła je firma Carlo Tassara należąca do Romaina Zaleskiego.

Plan utworzenia banku Sobieraj przygotował z Cezarym Smorszewskim, byłym wiceprezesem Pekao SA i byłym wiceprezesem PKN Orlen. To on przeprowadził transakcję kupna rafinerii w Możejkach.

Jesienią 2007 r. roku o banku Sobieraja i Smorszczewskiego robiło się coraz głośniej. Sensacją jest nie tylko to, że powstaje nowa spółka, ale także to, że Sobieraj planuje „podkupić” konkurencji najlepszych menedżerów. Do wielu z nich prezes Alior Banku dzwoni sam. Nie zdarza się często na bankowym rynku, żeby prezes bawił się w łowcę głów. To był strzał w dziesiątkę. Dziś w Alior Banku pracuje ponad 1000 osób. Na to, czym bank z grupy Carlo Tassara zaskoczy rynek, czekał cały polski finansowy świat. Jednak ciekawość, jaką przygotują ofertę, kilkanaście tygodni temu zastąpiły pytania, czy w ogóle wystartuje, a jeśli tak, to jak da sobie radę.

Czy klienci kupią ich pomysły, czy będą chcieli lokować pieniądze w banku, który nie ma historii? Dziś ważne jest, żeby bank był bezpieczny i dawał zarobić, czyli miał wysokie oprocentowanie depozytów. Alior oczywiście przygotował odpowiednio wysokie oprocentowanie lokat.

Jednak banki mogą najwięcej zarobić na kredytach, których udzielają obecnie z wielką ostrożnością. Potrzebny jest więc kapitał.

Pod koniec stycznia tego roku Alior chwalił się, że już 63 tys. klientów zdeponowało w banku ponad 1 mld zł. W najbliższy poniedziałek Alior będzie miał 100 oddziałów w Polsce. Problemy grupy Carlo Tassara we Włoszech, jej mediacje z bankami dotyczące wcześniejszej spłaty kredytów, zaowocowały pogłoskami o możliwej sprzedaży Aliora.[b]Eliza Więcław[/b][/ramka]

Ten francuski inżynier o polskich korzeniach często porównywany jest z najsłynniejszym inwestorem świata Warrenem Buffetem. Wręcz określany jako europejska wersja Buffetta. W Rosji odsądzany od czci i wiary za powstrzymanie ekspansji stalowego giganta Siewierstalu. Genialny finansista, były doradca prezydenta Francji Valery’ego Giscarda D'Estaing. Mówi się o nim również jako o Francuzie, który jak nikt potrząsnął włoskimi firmami, a wieloletni prezes Fiata Giovanni Agnelli zapewniał, że w skuteczności działań przegonił nawet premiera Silvio Berlusconiego.

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację