Tak silne i długotrwałe zwyżki spowodowały, iż staliśmy się mniej czujni w ocenie ryzyka inwestycyjnego. Nawet strestesty amerykańskich banków przestały interesować inwestorów, a przecież banki ciągle pozostają ważnym ogniwem całego systemu finansów.
Giełda lubi zaskakiwać w takich momentach. Sądzę, że na rynku jeszcze wiele może się wydarzyć. Niejednokrotnie podczas bessy obserwowaliśmy silne, kilkudziesięcioprocentowe zwyżki indeksów, które trwały przez kilka miesięcy. Tymczasem w realnej gospodarce nadal pozostaje wiele pytań i nierozwiązanych kwestii. Jedną z nich jest zagrożenie spadkiem popytu na amerykańskie obligacje skarbowe.
Nie trzeba być ekonomistą, aby wiedzieć, że w finansowaniu amerykańskiej gospodarki ogromną rolę odgrywają Chiny. W 2009 roku kraj ten posiadał 7 proc. udziału w długu publicznym USA. W ostatnich latach Państwo Środka notowało zarówno nadwyżki handlowe, jak i nadwyżki na rachunku kapitałowym. Ta utrzymująca się przez wiele lat sytuacja jest ewenementem. Chiny zgromadziły olbrzymie nadwyżki rezerw walutowych.
Znaczenie tego kraju w finansowaniu długu publicznego USA stało się jeszcze bardziej widoczne w momencie wybuchu kryzysu finansowego. Między lipcem 2008 r. a lutym 2009 r. dług publiczny USA wzrósł o 1,5 mld dol., z czego 16 proc. sfinansowały Chiny. Możliwe, że w 2009 roku i w latach kolejnych długotrwałe nadwyżki zarówno na rachunku bieżącym, jak i rachunku kapitałowym Chin nie zostaną utrzymane. W takim przypadku nie będą one w stanie utrzymać tempa wzrostu swoich rezerw walutowych.
W mojej ocenie spadek finansowania USA przez kapitał zagraniczny niekoniecznie doprowadzi wprost do wzrostu długoterminowych stóp i deprecjacji dolara. Zależeć to będzie również od stopnia odbudowy amerykańskich oszczędności, które w tym aspekcie są praktycznie pomijane. Stopa oszczędności gospodarstw rośnie, dzięki czemu finansowanie długu publicznego USA będzie możliwe także przy udziale krajowych środków. Będzie to niewątpliwie czynnik stabilizujący dolara i rynek obligacji. A czy wystarczający? To już jest zupełnie inna kwestia.