[b]Rz: Za dwa tygodnie we Frankfurcie rozpocznie się Salon Samochodowy. Jakie pana zdaniem będą tam nastroje?[/b]
[b] Osamu Masuko, prezes Mitsubishi Motor Corp.:[/b] Nadal nie najlepsze. Od ponad roku światowa motoryzacja jest w kryzysie. Mitsubishi ze względu na oszczędności zrezygnowało z udziału w tej wystawie. Nie jeździmy już także do Detroit. W czasie kryzysu tnie się koszty wszędzie tam, gdzie tylko jest to możliwe. Ale nie oszczędzamy na uczestnictwie w targach w Szanghaju i w Tokio.
[b]Władze w wielu krajach zdecydowały się na wsparcie sprzedaży aut z budżetu. Czy nie obawia się pan, że kiedy dopłaty za złomowanie zostaną wycofane, znów dojdzie do zapaści?[/b]
To poważne zagrożenie, liczymy się z nim. Ale ożywienie na rynku wymuszone dopłatami nie jest prawdziwe. To tak jak życie na kroplówce. Chociaż nie ukrywam, że ucieszyła mnie informacja o rozważaniu przez rządy francuski i niemiecki nowego programu dopłat. Sądzę jednak, że i bez nich w przyszłym roku w wielu krajach na świecie dojdzie do nieznacznej poprawy. W Polsce dopłat nie było, a nasza sprzedaż idzie doskonale. Na całym świecie, zanim zaczął się kryzys w 2008 roku, mieliśmy sześć dobrych lat. Teraz chciałbym tylko stabilnych kursów wymiany oraz stóp procentowych, bo ich rozchwianie stwarza poważne kłopoty.
[b]Na rynku motoryzacyjnym jest dzisiaj wiele transakcji, koncerny się łączą, a Mitsubishi idzie pod prąd. Rozstaje się, najpierw z Daimlerem Chryslerem, potem już z samym Chryslerem. Czy nie wierzy pan w to, co mówi prezes Fiata Sergio Marchionne, że przeżyje ten, który produkuje ponad 5 mln. aut?[/b]