Skala więc przeogromna. Siłą rzeczy uwłaszczenie musiało odbić się na sprawności obrotu nieruchomościami. Nie potrzeba specjalnie dużej wyobraźni, by sobie to uzmysłowić.
Tymczasem rządowi – autorowi przepisów przekształceniowych – w ogóle nie przyszło to do głowy. Chociaż miał na myślenie wystarczająco dużo czasu. Pracował nad tymi uregulowaniami przecież przeszło dwa lata. Wyszło jednak jak zwykle, czyli byle jak.
Dopiero kiedy opublikowano je w Dzienniku Ustaw i zaczęły napływać do resortu niepokojące sygnały o różnych zagrożeniach związanych z nowymi przepisami, zabrał się do gaszenia pożarów. W ten sposób pojawiły się uproszczone zaświadczenia. Można je uzyskać teoretycznie po upływie 30 dni od złożenia wniosku.
Jednym słowem, szybciej niż zwykłe zaświadczenia o przekształceniu. Ale czy to wystarczy? Czekać i tak trzeba. Poza tym w dużych miastach, takich jak Warszawa,Wrocław czy Gdańsk, gdzie dużo się buduje, klienci notariuszy często poczekają dłużej niż te 30 dni. Najlepiej więc by było, gdyby zaświadczenia były potrzebne do aktów notarialnych.
Od dawna zresztą tak uważało wielu notariuszy. Twierdzili, że spokojnie można bez zaświadczenia po Nowym Roku kupić mieszkanie na rynku wtórnym. Ale byli i są tacy, którzy uważają dokładnie odwrotnie. Dobrze więc, że Krajowa Rada Notarialna (KRN) podjęła zdroworozsądkową uchwałę.