O ile politycy oczekują prostych odpowiedzi i pewnych prognoz, o tyle nauka dostarcza zwykle warunkowych odpowiedzi opartych na skomplikowanych analizach i mniej lub bardziej prawdopodobnych prognozach przyszłości. [wyimek]Oczekujemy od polityków jednoznacznych deklaracji dla zasad wolnej gospodarki rynkowej oraz zdecentralizowanego sterowania procesami gospodarczymi[/wyimek]
Nie są to dobre przesłanki dla konstruktywnego dialogu miedzy tymi dwoma sferami. Co dziwniejsze, także szeroka opinia publiczna podziela w swojej większości punkt widzenia i oczekiwania polityki wobec nauk ekonomicznych.
Ujawnia się przy tym pewna istotna, aczkolwiek pozorna sprzeczność. Opinia publiczna i będący jej emanacją politycy żądają od podmiotów sfery realnej gospodarki co najmniej średniookresowej orientacji celów, co np. w przypadku wypłaty bonusów dla pracowników instytucji finansowych jest czymś absolutnie uzasadnionym. Jednocześnie jednak sami politycy podporządkowani są realizacji praktycznie wyłącznie celów krótkoterminowych.
[srodtytul]Brak kompatybilności[/srodtytul]
Za brakiem kompatybilności świata polityki i gospodarki kryje się różny sposób postrzegania roli rynku i państwa w zakresie oczekiwań ich oddziaływania. Etatystyczny punkt widzenia zawsze zakładał wysoką efektywność państwa i chroniczny brak skuteczności reguł gry kapitalistycznej gospodarki rynkowej. Z kolei liberałowie podkreślają zwykle wysoką efektywność gospodarki wolnorynkowej przy permanentnym zagrożeniu brakiem takowej efektywności i ich wysokimi kosztami społecznymi spowodowanymi interwencjonizmem państwowym.